Rzucić czar

"Napój miłosny" wznowiony na scenie Opery na Zamku w Szczecinie

Opera na Zamku w Szczecinie zaprasza na najbliższy weekend na jedną z najpopularniejszych oper komicznych – „Napój miłosny" Gaetana Donizettiego w reżyserii Jitki Stokalskiej, pod batutą Jerzego Wołosiuka.

„Napój miłosny" Gaetana Donizettiego to opera komiczna, która opowiada historię miłości biednego parobka Nemorina, do wykształconej, majętnej i romantycznej Adiny. Chłopak próbuje zdobyć ukochaną za pomocą „cudownego" eliksiru i tak rodzą się kłopoty. Piękna muzyka, wyraźne charaktery, lekka opowieść tworzą razem arcydzieło włoskiej opery. „Napój miłosny" znajduje się zdecydowanie w czołówce najczęściej wystawianych dzieł operowych. Grają go zarówno najsławniejsze sceny świata, jak i niewielkie teatry o kameralnej obsadzie wykonawczej. Ma wszystko, czego potrzeba, by opera komiczna bawiła i fascynowała zgromadzoną w teatrze publiczność: skrzące się dowcipem wirtuozowskie arie, błyskotliwe ansamble i pełen werwy finał. Dramatyczna intryga jest zabawną karykaturą toposu miłosnego eliksiru. Miłosny trójkąt Adiny, Nemorina i Belcore'a daje libreciście ogromne pole do manewrowania pikantnymi zwrotami akcji, co kompozytor wykorzystuje z nawiązką, tworząc partyturę melodyjną, pełną lekkości, bezpretensjonalnej wirtuozerii i kompozytorskiego polotu. Szczecińska inscenizacja przenosi widzów do lat 30. XX wieku na włoską prowincję. Na scenie przepiękna scenografia, kostiumy i pojazdy z epoki.

Jitka Stokalska, reżyser: Uniwersalna, nieco umowna przestrzeń, w której osadziliśmy opowieść, ma na celu skupienie uwagi na samej historii. Bo tu najważniejsza jest potęga miłości, która może zbawić, ale też zabić. O tym właśnie jest „Napój miłosny". Umieszczenie historii w danej przestrzeni scenograficznej, w danej epoce determinuje w pewien sposób reżyserię. Dlatego za każdym razem można opowiedzieć historię Adiny i Nemorina inaczej, mimo że była przedstawiana już tak wiele razy. Tym razem zależało mi, aby wszystko, co zobaczą Państwo na scenie, było prawdziwe i faktycznie mogło się wydarzyć. Postanowiłam tę inscenizację urealnić, bo ta historia może się zadziać w każdym czasie. Stworzyliśmy razem ze scenografem przestrzeń uniwersalną – przypomina wprawdzie włoską prowincję lat 30. ubiegłego wieku, jest spalona trawa, jabłoń, której owoce są symbolem miłości, ale też grzechu, jest podest, który może służyć do tańca i do ślubu Adiny z sierżantem Belcore'em, ale nie jest to przestrzeń stricte realistyczna, raczej uniwersalna. Ma służyć skupieniu uwagi na historii, bo to ona jest najważniejsza.

„Napój miłosny" to historia o potędze uczucia, które może zbawić, ale też zabić. Jest kilka scen, które mogłabym nazwać moimi ulubionymi. Na przykład ta, kiedy akcja się klaruje ku końcowi – Nemorino zaciąga się do wojska i jest gotów zginąć na wojnie. Przepiękny jest duet, kiedy Adina wreszcie się otwiera, wyznaje, że go kocha i nie chce go stracić. To scena, w której czuje się chemię między bohaterami. Uwielbiam arię „Una furtiva lagrima" Nemorina. Bardzo lubię też chórek dziewcząt, kiedy okazuje się, że Nemorino odziedziczył spadek i stał się nagle niezłą partią do wzięcia. Muzyka w „Napoju miłosnym" w ogóle jest niezwykle przyjemna, pełna energii, radosna. To zdumiewające, że stworzył ją Donizetti, którego krótkie życie naznaczone było chorobą psychiczną. Choć jest taki moment, kiedy zwiastun choroby kompozytora jest chyba słyszalny. Mam na myśli scenę, w której Nemorino błaga Adinę, by nie wychodziła za mąż za Belcore'a.

Jakich emocji mogą się Państwo spodziewać podczas spektaklu? Chciałabym, aby był to wieczór nie tyle wesoły, co refleksyjny, aby komediowość wypływała z akcji, ale nie była groteską. Tak właśnie staraliśmy się to grać.

Magdalena Jagiełło-Kmieciak
Opera na Zamku
27 stycznia 2023
Portrety
Jitka Stokalska

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia