Salonowe gierki czas zacząć

"Mizantrop" - reż. Grzegorz Chrapkiewicz - Teatr Dramatyczny m.st. Warszawy

"Mizantrop" zaliczany jest do najlepszych, obok "Świętoszka", sztuk Moliera. Przedmiotem satyry jest tu XVII-wieczne środowisko salonowe, w którym Molier sam się obracał, chcąc zyskać przychylność króla. Jest to również komedia charakterów i dramat o nieszczęśliwej miłości, dla której inspiracją były osobiste doświadczenia autora. Nowy, znakomity, niezwykle współczesny przekład Jerzego Radziwiłowicza dowodzi, że "Mizantrop" nic a nic się nie zestarzał.

Wciąż przecież aktualne są utyskiwania głównego bohatera na wszechobecną obłudę i kłamstwo, na sypane jak z rękawa pochlebstwa bez żadnego pokrycia. U Moliera bowiem salonowe środowisko, w którym bywa Alcest, jest metaforą całego społeczeństwa. Alcest nie zgadza się z takim stylem bycia, z obłudnym, przedmiotowym traktowaniem drugiego człowieka. Kompromis w jego kodeksie moralnym nie istnieje; Alcest nie rozumie, i odrzuca wszelkie ludzkie słabości, naraża się innym, mówiąc wprost, co o nich myśli.

Takie zachowanie, pełne pychy i przekory, oddala go od innych, czyni z niego odludka, z którym trudno żyć. Miłość Alcesta do pięknej Celimeny też podszyta jest egoizmem, chęcią zamknięcia kobiety w złotej klatce i posiadania tylko dla siebie. Kiedy ich relacja się rozpada tytułowy Mizatrop w sekundzie przenosi swoje zainteresowanie na inną kobietę.

Grzegorz Chrapkiewicz umieścił akcję spektaklu w przestrzeni, która raz jest showroomem, raz klubem, może być także salonem, w którym spotykają się celebryci. Atmosferę przesyconą sztucznością i lansem, potrzebą bywania podkreśla bardzo ciekawa, nowoczesna scenografia Agnieszki Bartold, której jednym z elementów są obrazy Rafała Olbińskiego. Znakomicie dobrane do charakterów postaci kostiumy zaprojektowała Aneta Suskiewicz.

Przedstawienie na Scenie na Woli Teatru Dramatycznego ma właściwie same zalety. Jest spójne, przemyślane detal po detalu, dopracowane, zgrabne, skondensowane i dynamiczne. Z bardzo dobrymi drugoplanowanymi rolami Magdaleny Smalary i Piotra Siwkiewicza (Oront). Smalara z niezwykłym wdziękiem wciela się w rolę złośliwej, skorej do plotek i pomówień bigotki Arseny, której w oko wpadł tytułowy Mizantrop. Siwkiewicz natomiast jest rozegzaltowanym, zakochanym w sobie i swoim talencie dworzaninem, który umizguje się do Celimeny. Obie role wykreowane są z wyczuciem i smakiem; nie przerysowane, przyciągające oko.

Głównym minusem spektaklu jest dwójka głównych bohaterów. Wojciech Solarz w roli Alcesta postawił na zagubienie i miotanie się po scenie, które po pewnym czasie zaczynają nużyć. Postaci Mizantropa w jego wykonaniu zabrakło wyraźnego rysu charakteru, jasnego poprowadzenia i konstrukcji roli. Agata Wątróbska natomiast nie ma nic w sobie z powabnej, płochej, wdzięcznej, ale niezwykle zalotnej dziewczyny, wiedzącej jak okręcić sobie wokół palca niejednego mężczyznę. Jej Celimena zagrana jest zbyt serio, bez polotu, czaru i uroku.

Pomimo tych mankamentów spektakl jest inscenizacyjną perełką, oprawioną w znakomitą scenografię i hipsterskie kostiumy, którą na pewno warto zobaczyć.

Kama Pawlicka
Teatr dla Was
22 lutego 2014

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...