Samotność lalkarki

rozmowa z Anną Skubik

Moje spektakle są dla mnie organiczną szansą zawalczenia o teatr lalkowy. Uważam,że głos tego teatru jest bardzo ważny, że porusza on poważne problemy, które dotykają nas na co dzień i może być przeznaczony dla widzów dorosłych. Jest to temat, który bardzo mnie interesuje, dlatego w tym kierunku staram się iść

Karolina Augustyniak: Zacznijmy od spraw fundamentalnych – jak narodził się pomysł na spektakl Obejmij mnie? W jaki sposób nawiązała pani współpracę z reżyserem i autorem scenariusza, Anthonym Nickolchevem?

Anna Skubik: Z Anthonym poznaliśmy się zeszłej wiosny w Armenii na festiwalu ArmMono. Anthony tak zafascynował się teatrem polskim, że postanowił odwiedzić Polskę. Gdy tu przyjechał, ja podjęłam pracę we Wrocławskim Teatrze Lalek. Wybraliśmy się razem na wycieczkę do magazynu, gdzie są przechowywane lalki, które grały w sztukach teatru od lat sześćdziesiątych po czasy współczesne. Z tego wspaniałego zbioru wybraliśmy kilka charakterów, które najbardziej rzuciły się nam w oczy, czy najbardziej nas zafascynowały i pod ich kątem Anthony napisał tekst. Tekst został następnie zaakceptowany przez dyrektora Roberta Skolmowskiego i przetłumaczony przez Maję Hermansdorfer (z korektami kierownika literackiego –  Katarzyny Krajewskiej). I tak się to wszystko zaczęło. 

Jak wygląda współpraca z reżyserem przy monodramie? Na ile jest tu obecna indywidualność aktora, który sam króluje na scenie?

Praca przy monodramie ma z pewnością odmienny charakter niż przy innych spektaklach. Dzięki temu, że Anthony był równocześnie autorem tekstu i reżyserem tego spektaklu, miał dużo bardziej jasną wizję tego, jaki efekt zamierza osiągnąć i jak wyobraża sobie plastycznie całą jakość przedstawienia. Anthony bardzo aktywnie uczestniczył również w kreowaniu scenografii. Jego wizja była głównym motorem mojego działania; to, co dostawałam od niego, przetwarzałam przez siebie. Gdyby nie jego pomysły i jego zamknięta wizja całości, myślę, że byłoby dużo trudniej.

Ale miała pani coś do powiedzenia?

Tak, oczywiście. Nie mogę powiedzieć, by wszystko przebiegało bezproblemowo; było między nami sporo sprzeczek, gdy każdy miał własną wizję i starał się przeciągnąć drugą osobę na swoją stronę. W tym wypadku zgodzę się jednak, że Anthony wiedział dużo więcej na temat spektaklu i jego wizja była dużo bardziej kompletna niż moja.

Główną bohaterką spektaklu jest lalkarka. Na ile utożsamia się pani z tą postacią? Traktuje ja pani jako swoje alter ego?

Jestem lalkarką i jestem aktorką, ale postać ze spektaklu to całkiem inna osoba. Na pewno nie identyfikuję się z nią aż tak głęboko, bym mogła ją nazwać swoim alter ego. Tematem spektaklu jest przede wszystkim samotność, samotność tak przerażająca, że aż ciarki przechodzą. Kompletnie się z tą postacią nie chcę identyfikować, natomiast spotykam się z nią na scenie i jest to dla mnie bardzo głębokie przeżycie.

Czy praca nad spektaklem zmieniła, wzbogaciła  panią jako lalkarkę?

Na pewno ten spektakl pomógł mi się rozwinąć, zrobić kolejny krok do przodu; było to swego rodzaju wyzwanie. Występuje w nim pięć lalek, które staram się animować, choć nie do końca wykorzystuję tradycyjne techniki lalkarskie; interpretuję możliwości lalek wedle własnego uznania – prawdopodobnie na tym polega rozwój, który mogłam tu dla siebie znaleźć.

Zatem gra pani sześć różnych postaci?

Właściwie tak. Lalki pojawiają się i znikają, są jak gdyby gośćmi, którzy przychodzą i odchodzą ze świata naszej bohaterki.

Skąd pomysł na teatr lalkowy, w którym aktor-animator jest równorzędną postacią sceniczną, nie chowa się za lalką, gra obok niej (przykładem takiej gry był pani wcześniejszy spektakl, "Złamane paznokcie"?

To prawdziwy temat-rzeka... Uważam, że teatr lalkowy jest na świecie – a także w Polsce – niedoceniony. Moje spektakle są dla mnie organiczną szansą zawalczenia o teatr lalkowy. Uważam,że głos tego teatru jest bardzo ważny, że porusza on poważne problemy, które dotykają nas na co dzień i może być przeznaczony dla widzów dorosłych. Jest to temat, który bardzo mnie interesuje, dlatego w tym kierunku staram się iść. Te dwa spektakle łączy właśnie to, że są skierowane do widza dorosłego i przedstawiają aktora nie tylko jako lalkarza czy animatora, ale również jako pełnoprawnego bohatera.  

Czy jest to jeszcze zatem teatr lalkowy? Czy nie sytuuje się na pograniczu teatru dramatycznego?

Jest to z pewnością teatr lalkowy, który jednak ma za zadanie przemawiać do wszystkich.

Spektakl "Obejmij mnie" jest nazywany thrillerem psychologicznym. Zgadza się pani z tym określeniem?

Jak najbardziej się zgadzam. Nie chciałabym zdradzać zbyt wielu szczegółów spektaklu, całej historii. Jednak, jak już wspomniałam, spektakl opowiada przede wszystkim o samotności, samotności, w której można się łatwo zagubić, zagubić swoją tożsamość, samą siebie. W konsekwencji prowadzi to do sytuacji dramatycznej – dlatego spektakl można nazwać  thrillerem psychologicznym.

Jakie są pani najbliższe plany zawodowe?

Zaskoczyła mnie pani tym pytaniem. Cała moja uwaga i myśli koncentrują się na razie na premierze spektaklu Obejmij mnie. Zobaczymy, co przyniesie czas.

Dziękuję za rozmowę.

Karolina Augustyniak
Dziennik Teatralny Wrocław
1 czerwca 2010
Portrety
Anna Skubik

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia