Scena jakby zakwitła

"Tajemniczy ogród " - reż. Tomasz Fryzeł - Teatr Łaźnia Nowa w Krakowie

Tajemniczy ogród w reżyserii Tomasza Fryzła, to interpretacja słynnej powieści o tym samym tytule, napisanej przez Frances Hodgson Burnett. Reżyser zaproponował widzom przedstawienie tak pragmatyczne, jak romantyczne, tak utopijne, jak realistyczne, i bez wątpienia udowadnia nim, że mniej, znaczy więcej.

Tytułowa tajemnica spektaklu zawiera się przede wszystkim w minimalistycznym sposobie przedstawienia. Objawia się ona w oku widza za pośrednictwem wyjątkowo subtelnej scenografii, bardzo estetycznej i kontrolowanej, lirycznej reżyserii świateł, a także w nieskomplikowanych, lecz przemyślanych kolorystycznie, kostiumach. Ucho tego samego odbiorcy nie dosłyszy się tu ani hałasów, ani krzyków, ani świstów, wstrząsów, przekleństw, ani niczego, co w ten czy inny sposób, mogłoby zachwiać poczucie bliżej nieokreślonej, odrealnionej melancholii. Dźwięk w tej realizacji stanowi bowiem nieinwazyjne tło dla głosów trójki bohaterów: Mary (Kinga Bobkowska), Colina (Maria Witkowska) i Dicka (Adam Borysowicz), i jest więc tylko, lub aż, ich dopełnieniem.

Podczas trwania spektaklu, odbiorca ma nie tylko czas, ale i przestrzeń, aby odkrywać coraz to nowe warstwy opowieści. Opowieść, o której piszę, to nie tylko słowa, ale również wszystko to, co dzieje się wokół dialogów. Ta oszczędna w środkach realizacja, stawia na równi wszystkie elementy projektu, co sprawia, że uwaga odbiorcy, płynnie przesuwa się pomiędzy tym, co widzialne i tym, co słyszalne.

To co widzialne
Warstwa wizualna spektaklu, za którą odpowiada scenografka, Anna Oramus oraz reżyserka światła Klaudyna Schubert, obejmuje dwie przestrzenie, którymi są: dominująca biała pochylnia, zwieńczona ścianą z otworem oraz pokój, który przez ten właśnie otwór jest widziany. Okno pomiędzy planami stanowi wyraźną granicę kolorystyczną, a dzięki umieszczonej w nim transparentnej tkaninie, widz odczuwa i rozumie intymność wydarzeń, dziejących się za woalką. To właśnie tam gra się momenty wewnątrz domu, ale i wewnątrz bohatera, i również tylko tam, wprowadza się rekwizyty. Jednym z nich jest roślina doniczkowa – symbol ogrodu, czyż to nie zachwyca w swojej prostocie?

Projekt scenografii zdaje się być inspirowany twórczością James'a Turrel'a, który słynie z odważnych, syntetycznych form architektonicznych, ukazanych w kontekście światła i koloru. Tak samo w tym Tajemniczym Ogrodzie światło jest fundamentalną częścią przedstawienia. Zaplanowana szczegółowo zmiana barw, spójna z dźwiękiem i dramaturgią scen to w moim odczuciu, ni mniej, ni więcej, tylko uczta dla zmysłów.

Tak zaprojektowana przestrzeń pozwala aktorom poruszać się po scenie swobodnie, a ich każdy gest na scenie jest widoczny, jakby tuszem pisany po papierze. Wszelkie niedociągnięcia i nieprzemyślane ruchy stają się bardziej rażące, bardziej dobitne, gdy oko widza nie jest rozproszone bogactwem zdobień.
I w tym miejscu należy więc wtrącić, że o ile Colin czy Dick, zachowują pełną kontrolę nad tym, co z ciałem się robi, tak postać Mary, może ze względu na decyzję o takim charakterze postaci, zdaje się być pozostawioną nieco w chaosie. Zabrakło jej świadomości ruchu scenicznego i poprawności fonetycznej. Widać to szczególnie na tle tak powściągliwej estetyki, ale również obok gry aktorskiej pozostałych postaci.

To co słyszalne
Niemniej, to co słyszymy na scenie, jest prezentacją dobrego tekstu. Dialogi bowiem są niezwykle lekkie, bogate w metafory i porównania. Słowa sprawiają wrażenie bycia w kolorze, zupełnie spójne z tym, na co widz patrzy. Cechuje je przyjemnie uspokajająca, pozbawiona patosu poetyckość, w związku z czym, łatwo jest polubić postaci, które Tomasz Fryzeł przestawia. Formuje się tu wizja dziecięcej naiwności, zmieszana nieco z utylitarnym pokazaniem problemów życia codziennego i chociaż niepokój towarzyszy odbiorcy rzadko, to kiedy już nastaje, podkreśla go wykorzystanie gotowych, zaszumionych wcześniej nagrań.
Element przedstawienia, który może, choć nie musi wadzić, to narracja w trzeciej osobie, a jest to informacja o tyle istotna, że ten sposób opowiadania dominuje przez większą część trwania widowiska.

To co myślę
Tejmniczy ogród to spektakl, który od dawna już chciałam zobaczyć i cieszę się, że nadszedł czas, aby oczekiwania skonfrontować z rzeczywistością. Reżyser zaproponował tym razem estetyczną, a może wręcz efemeryczną jakość przedstawienia znanej nam dobrze historii osieroconej Mary Lennox. Pozwolił on widowni na czas jakiś wrócić do dramatów dzieciństwa i zaangażować się w to, co podano na scenie. Pomimo tego, że wszystkie elementy tego spektaklu są wobec siebie równorzędne, to najwięcej mojej atencji skradła niewątpliwie część wizualna. Urzekająca gra świateł, spójność kolorystyczna i transparentna w swojej formie biała scenografia, oczarowały mnie bezkonkurencyjnie i pozostawiły w poczuciu odrealniania na cały wieczór.

I teraz, kilka dni po obejrzeniu tego przedstawienia, ja wciąż zastanawiam się, czy umiem wyobrazić sobie, że latam?

Jasna Iwan
Dziennik Teatralny Kraków
9 czerwca 2023
Portrety
Tomasz Fryzeł

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...