Scenariusz uniwersalny

"Próby" - reż. Mikołaj Grabowski -Teatr Polonia w Warszawie

Mikołaj Grabowski wraca do korzeni. Reżyser przeszło trzydzieści lat temu wystawił w krakowskim Teatrze Stu słynną adaptację sztuki niedawno zmarłego Bogusława Schaeffera pt. "Scenariusz dla trzech aktorów".

Odbiła się ona szerokim echem w światku kulturalnym i do dziś bywa z powodzeniem grana na deskach rozmaitych scen. Premiera "Prób" w Teatrze Polonia to niejako ukłon w stronę krakowskiej inscenizacji sprzed lat, ale chyba również polemika z tamtym wydarzeniem. Jeśli zaś rozpatrywać spektakl wystawiony obecnie jako byt autonomiczny, zda się on zjawiskiem dość specyficznym nawet jak na dzisiejsze, niestroniące od eksperymentów, standardy dramatyczne.

Rzecz, jak sam jej tytuł wskazuje, dotyczy prób scenicznych widzianych oczyma twórców teatralnych. Już taki zamysł rozwija spore możliwości tematyczne. Sztuka może otworzyć niewyczerpany rezerwuar prawd o kulisach zmagań z Melpomeną. Uda się tu przecież zmieścić przykłady anegdot garderobianych, przywołać przypadki animozji personalnych czy casusy rywalizacji aktorskich. Pod względem formalnym taki temat to studnia bez dna. Proces twórczy, w którym realizatorzy lepią magmę zapisanego na papierze projektu wyjściowego i rzeźbią z niej ostateczny produkt premierowy, także daje spore pole do popisu.

Mikołaj Grabowski reżyser warszawskiego przedstawienia, a zarazem jeden z jego aktorów, skorzystał z tych szans połowicznie. Spektakl jest serią impresji zahaczających o wszystkie z awizowanych wyżej elementów. Są one jednak wprawdzie obecne w "Próbach", ale raczej na zasadzie rachitycznego ciągu nieskoordynowanych skojarzeń niż konsekwentnej eksploracji tematu. Grabowski pokusił się o prezentację dzieła dość szalonego i nieprzewidywalnego. Punktem wyjścia przyświecającym tu twórcom jest chyba osobliwa refleksja, z jaką sceniczny reżyser zetknąć miał się w ciągu swojej długiej działalności. Przypadkowy aktor miał mu oświadczyć, iż dla niego same próby są doświadczeniem zgoła ważniejszym od finalnego przestawienia. Nadanie im przez duet Grabowski/Schaeffer rangi wydarzenia autonomicznego niesie niebezpieczeństwo zabawy dla samej zabawy. "Sztuka rozłazi się, kurwa mać" - krzyczy ze sceny inny już aktor, zaś towarzyszący mu pozostali artyści robią wszystko, by słowa te stały się ciałem. Korowód sekwencji wyzbyty myśli spinającej wcale nie musi być obciążeniem dla wymowy spektaklu; ujrzymy tu przecież zabawne etiudy z powodzeniem rekompensujące widzowi ogólny mętlik poznawczy. Doskonałym przykładem tego jest monolog telefoniczny mafiosa w wykonaniu Aktora A. Grający go Andrzej Konopka udowodnił tym skeczem za jednym zamachem dwie tezy. Po pierwsze, że on sam, jako lider kontrowersyjnego kabaretu Pożar w burdelu, znacznie lepiej odnajduje się w pozycji drugoplanowej. Po drugie zaś, odgrywając w "Próbach" swoją nad wyraz trudną formalnie rolę, wykazał Konopka, jak ważny w życiu aktora jest reżim prób teatralnych. Bez tytanicznej pracy poprzedzającej efekt finalny żadna improwizacja nie przyniosłaby efektu jak ten przywołany.

Cały zresztą zespół aktorski Polonii staje na wysokości zadania w zmaganiu z karkołomnym i nie do końca mającym uzasadnienie intelektualne tekstem scenariusza. Można odnieść wrażenie, iż spora część zadań, jakie postawił przed zespołem Polonii duet Grabowski/Schaeffer ma swój rodowód wzięty jakby z egzaminów do szkoły teatralnej, gdzie przykładowy profesor stawia przed zdenerwowanym adeptem aktorskim zadanie w rodzaju: "Zagraj jajko". Wykonawcy "Prób" wychodzą obronną ręką nawet z tak niestereotypowych wymogów. Pytanie o sens tego zamierzenia towarzyszyć będzie jednak przedstawieniu, i to mimo kunsztu, z jakim zostało zrealizowane. Swoją drogą, ciekawa i nierozstrzygnięta wydaje się kwestia następująca: jak wyglądały rzeczywiste próby do "Prób" i czy dla aktorów były one pasmem jedynie inspirujących doznań.

Trzeba mieć wymagająca publiczność, by zniosła nasz spektakl - deklarują samokrytycznie wykonawcy warszawskiego przedstawienia, mając chyba na uwadze, jak niestandardową w odbiorze ofertę złożyli swoim widzom.

Tomasz Misiewicz
Odra
18 kwietnia 2020

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia