Sceny z życia rodziny

"Wujaszek Wania" - reż. Marek Mokrowiecki - Teatr Dramatyczny im. Jerzego Szaniawskiego Płock

Reżyser Marek Mokrowiecki zaprosił widzów do laboratorium uczuć. Aktorom zakazał wcielania się w postacie, zalecając "komentowanie" roli. Nie cała obsada odnalazła się w tej konwencji, ale szczególny czechowowski klimat pozostał. Rzecz o uczuciach, dramatach i rewolucjach, które nie są w stanie zmienić rzeczywistości. Ponieważ na końcu zawsze wychodzi z człowieka jego "człowiecza" natura, cudu po prostu nie będzie.

W Teatrze Dramatycznym im. Jerzego Szaniawskiego Czechow gościł rzadko. Grano tu "Wiśniowy sad", na małej scenie - jednoaktówki, teatr z Częstochowy przyjechał ze spektaklem Trzy siostry, ale "Wujaszka Wani" dotychczas nie wystawiono. Na konferencji prasowej przed premierą reżyser Marek Mokrowiecki mówił, że długo przymierzał się do tej realizacji, szukając innej, mniej klasycznej konwencji. Nie zmieniał ducha tekstu, postawił akcenty na uczucia, aktorom powierzył zadania. - Zobaczymy coś innego niż tradycyjne granie Czechowa. Aktorzy nie wcielają się w postacie, ale komentują "na temat" - wyjaśniał. - Nie wolno im tego grać. Założenie dość ciekawe sprawiło zespołowi wiele kłopotów. Zwłaszcza odtwórcy głównych ról bywają niekonsekwentni - raz zbyt mocno wchodząc w rolę, raz - zbyt wyraźnie pokazując jej umowność. Może to powodować pewną konsternację widzów, nie szkodzi samemu Czechowowi.

Mokrowieckiemu zależało, by dramat zyskał ponadczasową formę i pozostał aktualną refleksją nad naturą człowieka. Przecież w uczuciach niewiele się zmieniło. Ktoś kogoś kocha bez wzajemności, ktoś inny miota się pomiędzy konwenansami, jednocześnie tęskniąc za wielką miłością. Katarzyna Anzorge w roli Heleny ma dobre monologi. Przekonuje w scenie z Sonią (Hanna Zientara), gdy godząc się ze swoją pasierbicą obiecuje jej rozmowę z Astrowem. Sonia kocha lekarza nieodwzajemnioną miłością, ale Astrów wybierze Helenę. W budowaniu postaci nie pomógł Zientarze scenograf, wybierając dla aktorki kostium zbyt dosłowny. Sonia, znowu sama, pogodzona z losem najbardziej wzrusza w ostatniej scenie. Pocieszając Wujaszka spokojnym tonem mówi, że kiedyś, w innym świecie "na dzisiejsze nasze biedy spojrzymy z rozczuleniem, z uśmiechem i odpoczniemy". Rolę powiatowego lekarza, miłośnika sadów i drzew, któremu nie udaje się ocalić ginących pod toporami lasów zagrał Mariusz Pogonowski. Nierówno - chwilami jest dobry, chwilami mniej przekonujący. Ale to bardziej złożona postać i trudniejsza do zagrania niż jednowymiarowy profesor Sieriebriakow (Jacek Mąka).

Tytułowy Wujaszek Wania w interpretacji Marka Walczaka jest najbardziej wierny Czechowowi. Dla jednych widzów będzie to atut, niektórych może znużyć taka konwencja.

Zapamiętamy scenę, w której Iwan Wojnicki, po dokonaniu bilansu swojego życia, chwyta za rewolwer. Chce zabić profesora, który okazał się przeciętnym uczonym, wykorzystującym wszystkich egoistą. Ten ostatni rozpaczliwy bunt skończy się na niczym. Niecelne strzały oprócz chwilowego zamieszania, nie przyniosą żadnych zmian w egzystencji bohaterów dramatu Czechowa. Wujaszek z Sonią znowu zasiądą do rachunków i zabiorą się do codziennych obowiązków, bo tylko praca jest w stanie zagłuszyć rozpacz. A tego, co naprawdę zdarzyło się w rodzinie Wojnickich nie będzie widać na starej fotografii.

Charakterystyczną rolę niani Maryny na premierze z powodzeniem zagrała Barbara Misiun. W kolejnych spektaklach wystąpi na zmianę z Grażyną Zielińską. W spektaklu grają także: Ilja Tielegin - Łukasz Mąka, Maria Wojnicka - Hanna Chojnacka-Gościniak, Jefim - Henryk Błażejczyk, Maryna - Barbara Misiun.

Lena Szatkowska
Tygodnik Płocki
22 kwietnia 2015

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia