Schowana w trzewiach

"Żywoty świętych osiedlowych" - reż: Agata Kucińska - Teatr Ad Spectatores

"Żywoty świętych osiedlowych" to skarbnica pomysłów. I, co ciekawe, tę napisaną z dużym polotem powieść Lidii Amejko, polubił zwłaszcza teatr. Jest jakaś przestrzeń, którą upodobała sobie scena w tej książce. Autorka mówiła o swoim pisarstwie: "Upominam się o prawo do głębi, o niezamykanie rzeczywistości w opisie socjologicznym i psychologicznym, o wyjście poza kategorie polityczne i ekonomiczne - a najlepiej wyjście poza opis w ogóle!". Gdzież bardziej można uciec od uciążliwych instancji pozytywistycznych niż do teatru właśnie

W 2008 roku Teatr Polskiego Radia zrealizował fragmenty powieści Amejko w 40-minutowym słuchowisku „Osiedle”, wyróżnionym rok później na sopockim festiwalu „Dwa Teatry” nagrodą za reżyserię dla Jana Warenyci. Poprzez dźwięk adaptatorka, Joanna Szwedowska, zbudowała osiedlową mitologię pełną ciepła i humoru. W wielorodnym i barwym aktorsko spektaklu radiowym można było zamieszkać bez znużenia. Z uśmiechem i wielkim uznaniem wspominam grę aktorską Wiktora Zborowskiego jako Boga, Mariana Opanię jako Henka Pajęczarza, Jana Pęczka jako Postulatora czy Jacka Braciaka jako Jaracza Blantów. Muzyka i błyskotliwa gra aktorów ukazały topos betonowego świata w rozmaitych barwach. Osobliwe jest to, że słuchając opowieści o ponurym, zdawałoby się, blokowisku można zobaczyć w aparacie wyobraźni tyle barw. Zepsuci święci „sterczący” pod monopolowym Jerychem to jedna z najbardziej zdrowych i radosnych współczesnych opowieści literackich. Rzadko się jednak zdarza, by to zepsucie miało tak piękną metaforykę, obudowę literacką. Zepsuty świat u Amejko to dowód na witalnych podejście do rzeczywistości. Nie zanurzamy się tu w rodzimych odmętach depresji i marginesu, ale budujemy nową jakość. To jednak temat na osobny szkic. 

„Żywoty świętych osiedlowych” w nieco innej formie, ale znów w mistrzowskiej interpretacji, trafiły do teatru lalek. Agata Kucińska, aktorka niezależnej grupy teatralnej Ad Spectatores postanowiła do warstwy dźwiękowej dorzucić zręczną opowieść „lalkową”. Zajęła się adaptacja, reżyserią, scenografią i wykonaniem. W czasie spektaklu wspierał ją Sambor Dudziński (jego głos wprowadził widzów w klimat bardzo poetycki, wyśpiewywał kwestie należące do Boga). Warstwa muzyczna spektaklu była różnorodna i warta szczególnej uwagi. Bardzo mnie to cieszy, że nie lekceważy się w teatrze warstwy fonicznej. Ostatnio w kilku obejrzanych spektaklach brakowało mi tego. Tutaj dostałem sporą dawkę muzycznej rekompensaty. Aktorka każdą postać obdarza specyficznym głosem. A dźwięk windy mknącej przez scenograficzną atrapę blokowiska, przyprawia o śmiech do łez. Co mnie szczególnie zaskoczyło – to mistrzostwo w wykorzystaniu środków językowych, a przede wszystkim – operowanie postaciami – lalkami. Nieraz zdarzało mi się oglądać spektakl, gdzie scenę owładnie gromada aktorska, z której nie wynika żadna przestrzeń. Tutaj jedna osoba sprawia, że uruchamia się cały aparat zmysłowy i każdy zmysł chłonie tę sztukę do centralnego jądra zrozumienia. Specyfika teatru z lalkami na pierwszym planie umożliwiła jeszcze bardziej groteskowe wniknięcie w sens książki Amejko. Zdawać się może, że to lalki czerpią całą energię z Kucińskiej. Nie ona nimi już porusza, ale ona zaczynają igrać z nią. Aktorka wystarcza za wszystko. Sama jest sterem, żeglarzem i okrętem (przy wspomnianym już, istotnym wsparciu muzycznym Dudzińskiego). Śmiech publiczności, wybuchający co chwile, zdaje się napędzać coraz bardziej jej energię. To, co mnie intryguje najbardziej w tym wszystkim, to ta Kucińska oderwana od lalek. Właściwie jej nie ma. Zawsze zasłonięta, niedostępna, wchodząca w trzewia martwych rekwizytów jak w nieskończoność. A jednak ostatni monolog ukazuje nam przez chwilę ją samą, która bierze pod pachę jedną z postaci i udaje się za kulisy, by „budować mitologię o sobie”. W tym wszystkim jest Kucińska schowanym wirtuozem. Nie jest to ucieczka w aktorską pruderię, jak dzieje się często. Ona daje z siebie wszystko, ale nie koncentruje się na sobie. Buduje opowieść. To jest dla niej najważniejsze. Niczym aktor u Kantora stał się pojęciem abstrakcyjnym, czynnością, rzeczą, tak tutaj aktorka buduje całą sobą blokowe osiedle. Gwiazdorami tego teatralnego wieczoru stają się lalki. One mają swoje pięć minut. Kucińska tylko daje im swoje serce, zdolności, to wszystko, w co wyposażył ją talent i wrażliwość. Oklaski trwały długo. 

Janusz Łastowiecki
Dziennik Teatralny Legnica
21 grudnia 2011

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia