Selfie królowych

"Maria Stuart" - reż. Adam Nalepa - Teatr Wybrzeże w Gdańsku

Całym pomysłem Adama Nalepy na inscenizację sztuki Friedricha Schillera z 1800 r. było wziąć dwie gwiazdy Wybrzeża i obsadzić je wbrew tak zwanym warunkom - niech się dzieje. Nie zadziało się. Reżyser w wywiadach zapowiadał teatralną "Grę o tron" i "Rodzinę Borgiów", ale temperatura walki o władzę nad Anglią między królowymi: protestancką Elżbietą I i katolicką Marią Stuart jest bliska zeru.

Aktorki znacznie bardziej pochłania bowiem walka z rolami. Katarzyna Figura jest kompletnie nieprzekonująca jako zimna, racjonalna monarchini, z ulgą ucieka w sceny ze swojego rejestru aktorskiego: komediowo przerysowane uwodzenie mężczyzn, ze wspólnym paleniem papierosa z młodym kochankiem czy zabawy okularami ze starszym. Dorota Kolak swoją zmysłową, pełną życia Marię z kolei gra technicznie, widać pracę włożoną w każdy uśmiech czy podskok.

Nalepa nie miał też pomysłu, jak ten cały królewski sztafaż Schillera, dziś zupełnie egzotyczny, przełożyć na uniwersalną historię o żądzy władzy. Zamiast myśleć do królewskich sukni dorzucił współczesne gadżety: czerwony kubek na kawę, dizajnerskie okulary, smartfon, którym bohaterowie robią sobie selfie z widzami, a akcję osadził w szklano-świetlówkowej scenografii. Kwintesencją tego wypranego z emocji, sztucznego i pretekstowego spektaklu jest hrabia Leicester w wykonaniu Mirosława Baki. Obiekt westchnień obu królowych ma wdzięk i poziom zaangażowania automatycznej sekretarki. Aktor porusza się jak manekin, mówi monotonnym tonem i każdym gestem sygnalizuje kompletny brak zainteresowania przedstawieniem, w którym występuje. To jest zaraźliwe.

Aneta Kyzioł
Polityka
9 października 2014

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia