Sitcom na scenie

Internet jest znakiem naszych czasów. Zrewolucjonizował rytm pracy, kontakty międzyludzkie, jednym słowem całą naszą codzienność. Ma tyle samo zwolenników, co i przeciwników. Co prawda, mało kto jeszcze nazywa go szatańskim wynalazkiem, ale John Smith, główny bohater sztuki "Mayday2", jest bliski wypowiedzenia tych słów.
Pewnego pięknego dnia spokojne i ułożone życie szczęśliwego pod każdym względem taksówkarza psuje wiadomość, że jego dzieci z dwóch bigamistycznych małżeństw, córka Vicki oraz syn Gavin, poznały się przez Internet i umówiły na randkę. Żeby idylla obu małżeństw trwała nadal, trzeba przedsięwziąć wszelkie środki, aby nie doprowadzić do spotkania zarówno dzieci, jak i obu żon John'a, a pomoże w tym nieoceniony przyjaciel, "wuj Stanley". "Mayday2", w reżyserii Marcina Sławińskiego, przyciąga do Teatru Śląskiego wiernych fanów, pamiętających jeszcze sukces pierwszej części farsy Ray'a Cooney'a, wystawianej na deskach Teatru Śląskiego kilka lat temu. Wesoła historia bigamisty, pokazana w odcinkach, upodabnia się tym samym jeszcze bardziej do telewizyjnego sitcomu. Serialowe wrażenie bowiem, potęguje scenografia Joanny Schoen z tekturowymi i pomalowanymi na kolorowo ścianami. Aktorzy przemieszczają się pomiędzy symultanicznie ustawionymi domami, w których mieszkają panie Smith's i ich pociechy. Granica między budynkami zostaje zatarta i umożliwia to pokazanie równoczesności wydarzeń. Postacie stworzone przez cały, grający w tej sztuce zespół, są niezwykle barwne, wyraziste i co najważniejsze, komiczne. Gesty i słowa oczywiście, jak to w farsie, nieraz są przejaskrawione, ale dzięki temu w głowach widzów pozostają te najbardziej komiczne obrazy i zmysłowe "halooo" Barbary, granej przez Violettę Smolińską. W czasie spektaklu dobrze bawią się nie tylko widzowie, ale również sami aktorzy. Nie można oprzeć się wrażeniu, że nieraz powstrzymują się od śmiechu ( a nieraz im się to nie udaje...), rozbawieni scenicznymi wyczynami swoich kolegów. "Mayday2" śmieszy przez dwie godziny, bo też o nic więcej w tej sztuce nie chodzi. Kogo bawią niewybredne żarty (głównie erotyczne), gagi, zaplątana i lekko głupawa akcja, nie powinien opuścić tej realizacji. Chociaż, podobnie jak sitcom, jest ona dość przewidywalna i momentami pozbawiona napięcia, koniec może zaskoczyć niejednego widza. "Mayday2" to doskonały lek na jesienny spadek nastroju i dobrego humoru - przynajmniej na chwilę możemy poczuć się weselej. A najlepszym dowodem na to są żywe reakcje publiczności, wybuchającej co chwilę spontanicznym śmiechem. Teatr Śląski w Katowicach "Mayday 2" Ray Cooney reżyseria: Marcin Sławiński scenografia: Joanna Schoen Obsada: John Smith - Grzegorz Przybył, Stanley Gardner - Andrzej Warcaba, Marry - Anna Kadulska, Barbara - Violetta Smolińska, Vicki - Dorota Chaniecka, Gavin - Marek Rachoń, Tata / Pan Gardner - Jerzy Głybin Premiera: 29 października 2005
Barbara Wojnarowska
Dziennik Teatralny
16 listopada 2007

Książka tygodnia

Hasowski Appendix. Powroty. Przypomnienia. Powtórzenia…
Wydawnictwo Universitas w Krakowie
Iwona Grodź

Trailer tygodnia