Skrawki z Szekspira

"Skrawki" - reż: Marcin Bartnikowski - Teatr Malabar Hotel

Mogli to zrobić zwyczajnie - "Otello" byłby wtedy klasyczną i znajomą opowieścią o zazdrośniku, który zabija żonę, bo obsesjabierze nad nim górę. Absolutna pokora wobec oryginału to jednak nie styl Kompanii.

Do inscenizacji zazwyczaj wtykają jeszcze swoje trzy grosze - tak było w przypadku "O miłości i innych demonach" Marqueza, tak było przy "Mewie" Czechowa, i tak jest w najnowszym spektaklu - "Skrawkach" na podstawie "Otella". Trzy grosze, często kładą spektakl. Ale nie grosze kompanijne. Jak dotąd w spektaklach grupki niezależnych artystów stanowiły esencję ich twórczości, nadawały jej rozpoznawalny sznyt. To żadne efekciarstwo, ale przemyślana adaptacja klasycznego dzieła, nie niszcząca go, a dodająca świeżości. "Otello" - po majstrowaniu przy nim przez Kompanię - zyskał nowe barwy, strzepnął kurz.

Tytuł spektaklu jest tu kluczem - "Otello" Kompanii to zbiór monologów, improwizacji, emocji, słowem - skrawków. Ale cały czas precyzyjnie powiązanych fabułą. Szekspirowska historia jest tu ważna - Otello (Marcin Bikowski) pod wpływem podszeptów zawistnego przyjaciela Jagona (Agnieszka Makowska) wierzy, że ukochana żona Desdemona (Magdalena Czajkowska) zdradza go z Cassio (Marcin Bartnikowski, także reżyser spektaklu). Zazdrość zamienia się w obsesję, Otello dusi żonę. Ale poza Szekspirowską osnową mamy tu jeszcze umiejętnie wplecione autorskie teksty twórców. Okazuje się, że historia zazdrośnika to tylko tło do pokazania innych emocji, trawiących współczesne społeczeństwo. Nerwowość: chaos, nadmiar gestów, stękań, sapań, wyznaczająca specyficzny rytm przedstawienia, nie jest przypadkowa. To jeden z elementów precyzyjnej konstrukcji spektaklu. Przypatrzmy się bohaterom - tu niemal każdy jest przerysowany, nadpobudliwy, ma problem z sobą i własnym ciałem. Cassio nerwowo poprawia fryzurę i salutuje co kilka sekund. Bianka, dama dworu (Maria Żynel) - szarpie gorset, wciąga głośno powietrze i nerwowo chichocze. Otello bije się po udach. Jagonowi trzęsą się dłonie. I chyba tylko w niewinnej Desdemonie jest najwięcej spokoju. Nerwowe ruchy przekładają się na nerwowe improwizacje - oto okazuje się, że każdy z bohaterów kryje w umyśle jakieś przykre wspomnienie, a teraz bełkotliwie wyrzucaje z siebie. Każdy próbuje nie wypaść z narzuconej mu społecznej roli, ale nie bardzo się to udaje. Każdy ma na podorędziu maskę, za którą chce albo się skryć, albo ją zrzucić. Oto właśnie my, na co dzień.

Za sprawą autorskich tekstów, dorzuconych do Szekspirowskiego wiersza - jest w spektaklu i strasznie, i śmiesznie. Cassio jest wielkim namiestnikiem, ale tak naprawdę sprawia wrażenie strachliwego chłopczyka, który najchętniej skryłby się w zamku ze swoimi trzema ratlerkami. Jagona, na co dzień pewnego siebie, dręczy traumatyczne wspomnienie... szynki, która chciała go pożreć. Strojąca kokieteryjne miny Bianka tak naprawdę nie chce pamiętać, jak kiedyś adorowali ją obleśni starcy... Pośród tej galeryjki trwa seans miłosny, tokuje roznamiętniona para - Otello i Desdemona. Ale tylko do chwili, gdy nie przerwie jej zawiść Jagona. Nieprawdziwa, ale sprytnie sklecona historyjka o niewierności Desdemony, ziarno zazdrości w Otellu zasiane, za chwilę dojdzie do czegoś złego...

W roli Jagona oglądać można zmienioną nie do poznania Agnieszkę Makowską. I choć za grę aktorską chwalić należy wszystkich aktorów, tojednak właśnie Makowska kradnie pozostałym kolegom spektakl. Jagon jest tak odstręczający, że aż fascynuj e. Zawistnik w jej wykonaniu to majstersztyk służalczego pokurcza, fałszywego kombinatora, uaktywnionego zła, ukrytego za maską życzliwości. Niby tylko przemyka pod ścianami, niby jest postacią drugoplanową, ale tak naprawdę gra tu pierwsze skrzypce. Obserwuje bohaterów, podsuwa im rekwizyty, ciągnie za sznurki. Jest jak niepozorny na pierwszy rzut oka, ale diaboliczny dyrygent.

Scenografia - jak zawsze u Kompanii: całkowita prostota. Kilka przedmiotów, które można schować do walizki, proste - tu czarne ubrania, obowiązkowe maski. W "Otellu" dochodzi jeszcze lustrzane tło, zniekształcające bohaterów. Krzywe zwierciadło pokazuje i nas - nie do końca autentycznych, wyzbytych z pierwotnej naturalności, wpasowanych w przestrzeń społeczną.

Monika Zmijewska
Gazeta Wyborcza Białystok
10 stycznia 2009

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia