Słowa jak maczety

czyli o 1. Festiwalu Nowego Teatru w Rzeszowie

Każdy przedstawiony w Rzeszowie spektakl to dla publiczności wielkie przeżycie, od uniesienia czy znudzenia do nieustannie towarzyszącej widzom swoistej, radosnej udręki, dręczącego uczucia niepokoju. W festiwalowych przedstawieniach odbijała się bowiem kondycja tyleż współczesnego polskiego teatru co naszego świata. Oglądaliśmy zatem siebie samych. Doznając przy tym nieraz artystycznych objawień.

Jedynym zdaje się spektaklem Festiwalu Nowego Teatru, który wykorzystał przekaz radiowy, było przedstawienie wrocławskiego Teatru Muzycznego Capitol zatytułowane Umuwka, czyli w języku kinyarwanda duch i oddech. Oddech ma zyskiwać w spektaklu symboliczny wymiar jako najważniejsze aktorskie narzędzie przekazywania emocji.

Muzyczna forma użyta przez reżysera Jana Naturskiego nadała niezwykle trudnemu tematowi, oryginalnej wymowy. Umwuka opowiada bowiem językiem śpiewu i tańca o wydarzeniach, które miały miejsce w Rwandzie w roku 1994, kiedy to w ciągu kilku miesięcy wymordowano miliony ludzi. O rzezi i jej konsekwencjach twórcy opowiadają z różnych perspektyw. Spektakl otwiera monolog szamana, z którego dowiadujemy się o najważniejszym dla świata wydarzeniu roku 1994 – Mistrzostwach Świata w piłce nożnej, w których 24 państwa walczyły o drogocenny puchar. Świat wstrzymywał oddech, śledząc uważnie zmagania sportowe, podczas gdy ignorowany przez media konflikt w Rwandzie był prawie niezauważalny. Ten bulwersujący wstęp do krótkiej historii, jaką widzimy na scenie, określa najważniejszy temat spektaklu: stosunek opinii publicznej oraz przeciętnego człowieka do masowych zbrodni, popełnianych w dalekich miejscach globu. Odtwarzane relacje radiowe dają widzom ogląd na kierunek, w jakim zwrócone były ich oczy dwadzieścia lat temu. Śmierć Kurta Cobaina, opłakiwanego powszechnie na całym świecie, zestawiona zostaje ze śmiercią dziewięcioletniego Rwandyjczyka postrzelonego w głowę. „Fantastyczne wieści z Dublina", gdzie „Edytka" zajęła drugie miejsce w konkursie Eurowizji kontrastują ze śmiercią dwulatki uśmierconej uderzeniem o ścianę. Premiera Króla Lwa, "który przybywa do nas z samego serca Afryki", brzmi okrutnie w kontekście śmierci czteroletniego Afrykańczyka, któremu wbito nóż w oczy. Ta celna konstrukcja szokujących prawd przypomina pamiętną Piosenkę o Bośni Josifa Brodskiego, w której padały słowa: „W chwili, gdy strzepujesz pyłek, jesz posiłek, sadzasz tyłek na kanapie, łykasz wino – ludzie giną". W spektaklu wspomina się zresztą kwestię Jugosławii, z którą świat obszedł się podobnie. Poruszony problem stanowiska wojsk ONZ, znany doskonale choćby z hollywoodzkiej interpretacji tragedii rwandyjskiej, przedstawiony jest w groteskowej piosence żołnierzy, którzy muszą „tylko dzielnie tu stać", podczas gdy wokół nich giną ludzie. Niedawny wyrok obarczający odpowiedzialnością za masakrę w Srebrenicy państwo holenderskie potwierdza ogromną wagę problemu, jakim jest znaczenie i możliwości militarne ONZ. Umwuka jedynie zarysowuje ten problem, jest niejako panoramą błędów i krzywd, raczej przeglądem niż interpretacją zdarzeń. A służące temu przykłady są drastyczne i do głębi poruszające: zgwałcona kobieta i dziecko, które poczęło się ze zbrodni, mord sąsiada na sąsiedzie, zabójstwo w imię boga lub religii, zakażenie wirusem HIV w wyniku gwałtu, niekończące się do dziś samobójstwa ofiar rzezi, wątpliwości dotyczące wyroków skazujących, niedostateczna liczba psychiatrów w kraju. Kiedy biali aktorzy opowiadają historie ofiar, kiedy wskazują na setki fotografii nigdy nieodnalezionych mieszkańców kraju (jak setki kości w pokazywanej w Kinoteatrze Walizce M. Sikorskiej-Miszczuk), kiedy układają na stole maczety, wykrzykując synonimy słowa „zabijać", staje się jasne, że zagłada narodów jest nadal realna.

Ten okrutny musical, wykorzystujący różne konwencje teatralne, jest swobodną adaptacją reportażu W. Tochmana Dzisiaj narysujemy śmierć. Twórcom udało się poruszyć mnóstwo tematów związanych z głównym wątkiem i przedstawić je w ciekawej i szokującej formie. Obeszli elaboraty Tochmana na temat kościoła, ale nie oszczędzili widzom aluzji do Smoleńska. Masakra w Rwandzie rozpoczęła się od zamachu na samolot prezydencki. Parabola, jaką przeprowadza Naturski między nienawiścią realizowaną przez maczety a tą składającą się ze słów, jak w Polsce, wydaje się jednak przesadzona. Wstrząsający wątek matki, która nienawidzi swojego dziecka, pochodzącego z gwałtu i żałuje, że go nie usunęła oraz syna, który czuje się hańbą matki i grzechem ojca to najmocniejsze i najlepiej zrealizowane aktorsko elementy spektaklu. Świetne piosenki i bardzo dobre ich wykonanie nie korespondują jednak z dramatycznymi sekwencjami Umwuki, których wykonanie było znacznie słabsze. Zdaje się, że mimo sporego wrażenia, jakie robi spektakl, porusza on zbyt wiele strun, by wydawany dźwięk był jasny i przejrzysty.

Mnogość postaci zamiast podkreślać przesłanie o potrzebie większej wrażliwości na zło wyrządzane na świecie, pozbawia widza możliwości identyfikacji. Nie zmienia to jednak faktu, że Umwuka jest spektaklem ważnym i chyba jedynym po prezentowanym w Polsce Hate Radio Milo Raua, który poruszył w polskich teatrach temat mordu Hutu na Tutsi. (cdn)
___

Autorka jest absolwentką filologii norweskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu i doktorantką w Zakładzie Historii i Teorii Teatru Instytutu Sztuki PAN w Warszawie. Zajmuje się głównie obecnością dramatu skandynawskiego i anglosaskiego w Polsce oraz rolą przekładu w teatrze.

Katarzyna Maćkała
dla Dzienika Teatralnego
19 grudnia 2014

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...