Słowa poza... słowami

"Niewypowiedziane" - reż. Jolanta Denejko - Teatr Kana w Szczecinie

Gdyby na widowni szczecińskiego Teatru "Kana" były wygodne fotele, to można by było poczuć się na niej jak w normalnym, czyli profesjonalnym teatrze dramatycznym. To była moja pierwsza refleksja po obejrzeniu spektaklu pt. "Niewypowiedziane", który miał swoją premierę w minioną sobotę

Kilka początkowych minut mnie rozczarowało. Powiem nawet, że nudziło. Ale potem, wraz z rozwojem akcji, sztuka zaczęła mnie wciągać. Trudno się zresztą temu dziwić, bo jej treść jest na tyle atrakcyjna i uniwersalna, że zanim trafiła na deski polskich teatrów, odniosła wiele sukcesów na całym świecie, a jej autor, Australijczyk Andrew Bovell, otrzymał za nią prestiżowe nagrody. W pierwotnej wersji jej tytuł brzmi "Językami mówić będą". Przedstawienie, które przygotowała Jolanta Denejko, jako autorka scenariusza i reżyser, nosi tytuł "Niewypowiedziane". I chyba słusznie, bo w spektaklu, w którym pada mnóstwo słów, najważniejsze są słowa, których paradoksalnie się nie wypowiada. A więc te, przy pomocy których powinniśmy się porozumiewać, ale tego nie umiemy, nie chcemy, nie jesteśmy w stanie zrobić.

Sztuka Bovella jest wielowymiarowa. Można ją odczytać jako dramat obyczajowy, opowiadający o małżeńskich zdradach i konfliktach. Byłoby to jednak zbyt powierzchowne, bo przecież nieumiejętność rozmowy i komunikowania się między ludźmi nie dotyczy wyłącznie związków małżeńskich. Wystarczy rozejrzeć się dookoła, by zobaczyć, że mamy kłopot nie tylko z porozumiewaniem się ze swoimi partnerami, ale także ze światem. Mamy problem z wyrażaniem swoich emocji, uczuć, wątpliwości, oczekiwań. Te same słowa kierujemy do różnych ludzi, choć przecież ludzie nie są tacy sami.

Najważniejsze są zatem słowa, których nie wypowiadamy, czyli te NIEWYPOWIEDZIANE.

Nowy spektakl "Kany" nie zrobił na mnie piorunującego wrażenia, ale też mnie nie rozczarował. Podobała mi się wyjątkowo skromna scenografia i muzyka (m.in. Breakout i Maanam), podobała klarownie opowiedziana historia, choć moim zdaniem, spokojnie można by było usunąć z niej kilka mniej istotnych wątków. Pewnie tak się stanie, bo przecież premiera, szczególnie w takich teatrach jak "Kana", nie oznacza, że dzieło jest już skończone.

Spektakl, przygotowany przez Jolantę Denejko i zespół "Kany", jest pierwszą premierą po długotrwałym remoncie siedziby teatru. Jest jednocześnie jedną z propozycji repertuarowych, które mają pomóc w poszukiwaniu artystycznej tożsamości teatru osieroconego kilka lat temu przez jego twórcę Zygmunta Duczyńskiego.

Marek Osajda
Kurier Szczecinski
5 kwietnia 2011

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...