Słówka, słówka, słówka

Liściki na wiatr" - reż. Piotr Cieplak - Opolski Teatr Aktora i Lalki w Opolu im. Alojzego Smolki

Być może niektórzy z Was, drodzy czytelnicy, pamiętają taki serial ,,Zwierzęta z Zielonego Lasu"? Animacja opowiadała o grupie zwierzęcych przyjaciół z niewielkiego zagajnika, którzy musieli z niego uciekać w wyniku karczowania gaiku przez ludzi. Kompani - wśród których znajdowały się lisy, wiewiórka, bażanty i inne stworzonka - kierowali się w stronę parku narodowego, gdzie mieli znaleźć schronienie. Serial pokazywał różnorodność charakterów poszczególnych zwierzaków, radosne i smutne koleje ich losów.

Coś z ducha tej produkcji można dostrzec w ,,Liścikach na wiatr". Oczywiście nie podejrzewam Cieplaka o inspirację angielską animacją. Wszak motyw gadających zwierząt jest stary jak cała literatura. A jednak opolski spektakl przedstawia obrazek podobny do tego z ,,Zielonego Lasu" - pokazuje wspólnotę mieszkańców magicznej kniei. Scenariusz widowiska oparto na opowiadaniach Toona Tellegena - holenderskiego pisarza raczej mało znanego w Polsce.

Kogóż więc nie ma w przebogatej galerii postaci? Jest Żółw, który ma obsesję na punkcie higieny i bierze kąpiel kilka razy dziennie; zawsze brudny Nosorożec marzący o tym, że ktoś będzie w końcu pamiętał o jego urodzinach; przyjazny każdej musze Pająk z tendencją do natychmiastowego zasypiania; Słoń uwielbiający wspinać się na drzewa; przyjaciółki - Wiewiórka i Mrówka piszące do siebie intymne listy Każda z tych sylwetek ma do opowiedzenia swoją własną historię. Cieplak skacze od wątku do wątku, łączy poszczególne sekwencje. I tak Słoniem zajmuje się nadopiekuńcza Żaba, próbująca nauczyć potencjalnego męża gracji i savoir-vivre'u. Kiedy jednak trąbiasty zwierzak przychodzi do Żaby na herbatkę, potwierdza się prawdziwość określenia ,,poruszać się jak słoń w składzie porcelany" Jedną z istotniejszych relacji jest także więź łącząca Mrówkę z Wiewiórką. Ta pierwsza stale zapowiada swoje odejście. Ruda bohaterka zaczyna z kolei wątpić, czy aby na pewno jej przyjaciółka w ogóle istniała. Cieplak idzie za Tellegenem i każe swoim postaciom przeżywać dylematy niemalże filozoficzne. To, co nieuchwytne, zostaje określone jako ,,to i owo".

Ale są to nieliczne wtrącenia, w dodatku wydają się być użyte dla stworzenia pozoru głębi. Bo opolskie widowisko jest w gruncie rzeczy po prostu poprawnie zrealizowanym i letnim spektaklem. Jak ulał pasowałoby też do niego określenie ,,sympatyczny". Narracja snuje się leniwie, zwierzęta przeżywają swoje małe i wielkie problemy Ale nie ma tutaj żadnych dramaturgicznych napięć czy nagłych zmian akcji. W tym braku szaleństwa jest zapewne jak najbardziej określona metoda, bo większość dzieciaków najwyraźniej to kupiła. Prosty scenariusz zostaje dopełniony równie prostymi środkami realizacyjnymi. Aktorzy animują niewielkie maskotki. Dla podkreślenia jedności z postacią noszą ubiór kolorystycznie dopasowany do małego bohatera. Czasem lalka wręcz stapia się z człowiekiem - Tomasz Szczygielski dźwiga na plecach maskotkę nosorożca i ospale przesuwa się po ziemi. Jan Chraboł ma przez ramię przewieszone cielsko pająka, ponadto jest ubrany w elegancki czarny frak.

O wiele ciekawsze jest operowanie światłem. Scenografia Pauliny Czernek przedstawia niewielką polanę, drzewo, plecioną termitierę. Dzięki odpowiedniemu użyciu kolorów, las staje się nagle morską głębiną zamieszkałą przez Ośmiornicę i Ślimaka. Pokaźny dąb przemienia się w jaskinię. Pojawiają się także proste efekty - efekt burzy zostaje osiągnięty przez tradycyjne miganie reflektorów. Warto natomiast zwrócić uwagę na sieć Pająka. Jan Chraboł trzyma rozciągniętą pajęczynę wykonaną z białych sznurków. Po deszczu ośmionogie stworzenie ma w swoim ręku siatkę wykonaną z pereł - piękne wizualne odniesienie do obrazów przyrody skąpanej w kroplach wody. A ,,rozpuszczający się" Słoń to kolejny mały smaczek. Za te estetyczne rozwiązania należy się przedstawieniu duży plus.

"Liściki" są widowiskiem, jak się powiedziało, dobrze skrojonym i łatwym w oglądaniu. Ale każda kolejna scena zlewa się z poprzednią. Trochę brakuje jakichś przykuwających uwagę dramaturgicznych rozwiązań. Cieplak pozwala po prostu płynąć średnio ciekawej opowieści, bo reżyserowania tu za dużo nie było. A może to z powodu jakiegoś starczego zgorzknienia mam wrażenie, że przedstawienie jest po prostu przegadane? Jak to mówią - po co rzucać słowa na wiatr? Czy jak kto woli - liściki

Szymon Spichalski
Teatr dla Was
3 kwietnia 2015

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...