Słowo o wierze

"Słowo" - reż: Mariusz Grzegorzek - 2. Teatr Konesera

"Słowo" w reżyserii Mariusza Grzegorzka to sztuka, która stawia pytanie o rolę i miejsce wiary w ludzkim życiu. Pytanie, które komplikuje się wówczas gdy zadajemy je w kontekście przeżywania uczuć towarzyszących miłości i śmierci. To opowieść o ludzkich relacjach w chwilach, w których wystawione są na działanie boskiej siły

„Słowo” (org. „Ordet”) zostało napisane w 1925 przez duńskiego dramatopisarza i pastora Kaja Munka. Wystawione po raz pierwszy w 1932 roku, swoją sławę zawdzięcza przede wszystkim ekranizacji Theodora Dreyera. Pytania stawiane w sztuce oraz zaproponowane odpowiedzi nabierają dodatkowej wagi jeśli pamiętać będziemy, że snuje je osoba, która wybrała los duchownego. Czy nie widzimy bowiem w dramacie skarykaturyzowanej postaci pastora-urzędnika? Czy nie obserwujemy niebezpiecznego fanatyzmu, który prowadzi jedynie do podziałów? A może nie ma to większego znaczenia w obliczu prawdziwej wiary; cudu, który przychodzi, gdy jesteśmy go pewni? „Słowo” nie odpowiada jednoznacznie. Jeśli jednak możemy być czegoś pewni w sztuce, to tego, że Munk swoją opowieść dobrze przemyślał, a pytania, które w nią wplata nie będą banalne.

„Słowo” Mariusza Grzegorzka


Za sprawą Mariusza Grzegorzka - reżysera teatralnego i filmowego – z problematyką przedstawioną przez Munka mierzymy się współcześnie.

Spektakl skupia się wokół życia rodziny Borgen. Mikkel Borgen (w tej roli Andrzej Wichrowski) to nieco stetryczały starzec, męczony reumatyzmem i niespełnionymi oczekiwaniami wobec syna Johanesa. Jest archetypowym ojcem i przywódcą lokalnej społeczności protestanckiej. Żyje wraz z trójką synów: pozbawionym wiary młodym Mikkelem (Ireneusz Czop); Johannesem (Dobromir Dymecki), który uważa, że jest Jezusem Chrystusem oraz Andersem (Marcin Korcz), skupionym na swej młodzieńczej miłości. Przeciwwagą dla surowości starego Mikkela jest jego synowa – pełniąca rolę pani domu - Inger (Katarzyna Cynke). Ma dwie córki (Olga Kozik oraz Julia Stasiak), trzecie dziecko jest w drodze.

Historia Borgenów rozgrywa się na tle konfliktu z rodziną Snipper. Rauben Snipper (Bogusław Suszka) radykalizuje swoje poczucie wiary do poziomu fanatyzmu. Boga stawia zawsze na pierwszym miejscu. Przed swoją żonę (Dorota Kiełkowicz) czy wolność i szczęście córki Ester (Iwona Karlicka). Konflikt zawiązuje się, gdy Rauben nie godzi się na małżeństwo Andersa z Ester, zarzucając rodzinie Borgen brak wiary. Dla młodego Andersa jest to tragedia, nad którą nie może przejść do porządku dziennego. Jednak prawdziwe nieszczęście dopiero nadejdzie. Życie ciężarnej Inger i nienarodzonego jeszcze dziecka są zagrożone. 

Od strony technicznej spektakl Grzegorzka prezentuje się doskonale. Scenografia w jego wykonaniu to prawdziwe dzieło minimalizmu. Wizualnie obserwujemy grę szarości zaakcentowaną miejscami tkaniną w odważnym kolorze. Całości klimatu dopełnia dobrze dobrana muzyka oraz kostiumy Grzegorza Gonsiora. 

Widz jest ustawiony bliżej sceny niż ma to miejsce klasycznie. Tworzy to cenne wrażenie bycia w środku rozgrywanych wydarzeń. Daje możliwość obserwowania z wyjątkową dokładnością każdego gestu i każdego grymasu bohatera. Nie udałoby się to bez doskonałej gry aktorskiej. Za ten wysiłek należą się zespołowi Teatru im. Jaracza w Łodzi wielkie brawa.

Dyskusja w słowach

„Słowo” to sztuka, w której kluczowe są relacje pomiędzy postaciami. Dyskusja o wierze pozbawiona dialogu nie miałaby sensu. Postacie nie są przerysowane, twardo ugruntowane w swoich rolach, zachowują psychologiczny realizm. 

Kluczową relacją dla spektaklu jest relacja pomiędzy Mikkel Borgenem a jego synem Johannesem. Wielkie nadzieje, jakie pokładał w synu bogobojny Mikkel, zostają przekreślone przez jego chorobę psychiczną. Johannes – obiecujący student teologii – postradał zmysły po miłosnej tragedii. Postać syna-szaleńca jest jednak swoistym wytrychem dla twardej rzeczywistości, w której żyją Borgenowie. Johannes potrafi czynić cuda. Jest wszechmocnym synem Boga i bezsilnym szaleńcem jednocześnie. Widzi kiedy zbliża się śmierć - ale co z tego, skoro nikt mu nie wierzy? Mógłby dokonać cudu zmartwychwstania, to jednak uzależnione jest od wiary jego najbliższych. Bez wiary, Chrystus wcielony w Johannesa jest zwykłym wariatem.

Uzupełnieniem dialogu jest postać pastora (Radosław Osypiuk) – oddanego boskiej posłudze, twardego deterministy. Deklaruje on wiarę w Boską Wszechmoc, jednak za absurdalny pomysł uważa, że wszechmoc ta miałaby się objawić w normalnym świece. Drugim dopełnieniem jest Doktor (Przemysław Kozłowski). Człowiek nauki, który wierzy we własne umiejętności i cuda dokonywane przez ludzką wiedzę.

Śmierć jednoczy, miłość rozdziela

Paradoksalnie widzimy miłość kochanków, dla której Bóg stanowi przeszkodę (czy to w przypadku Andersa i Ester, których uczucie zostało zanegowane przez Raubena, który wypaczył w swoim postrzeganiu wolę bożą, czy młodszego Mikkela i jego żony Inger w obliczu śmierci ukochanej). Czyżby Bóg, który „jest miłością”, miał od miłości oddalać? Na szczęście w porę przychodzi śmierć. To tragedia uruchamia współ-czucie. Jednoczy zwaśnionych, uświadamiając im jak daleko od Boga faktycznie są, widząc jedynie wybrane przez siebie aspekty wiary. Dopiero po tym nawróceniu śmierć może zostać cofnięta za sprawą dziecięcej ufności i modlitwy Johanesa.

Czy w życiu jest miejsce na cuda?

Początkowo tylko w umysłach dzieci i szaleńców. Ale cud się w końcu wydarza…; a może to tylko pomyłka niewykształconego koronera?

Na pewno jest miejsce na „Słowo”; na inteligentną rozmowę o wierze, ubraną w wyjątkowo atrakcyjną sztukę teatralną. Doskonałe kreacje aktorów, uczta dla oczu i uszu dzięki scenografii i muzyce, a to wszystko na zewnątrz głębokiej, poruszającej historii. Pozostaje tylko polecić.

Paweł Bojko
Dziennik Teatralny Katowice
28 listopada 2011

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...