Śmierć pracownika, czy może konanie

"Śmierć pracownika" - reż. Iwo Verdal - Teatr Polski w Poznaniu

"Jest to tekst, który nieoczekiwanie zyskał aktualność. "Śmierć pracownika" ma charakter antykorporacyjny, niedawne protesty "oburzonych" na całym świecie nadają temu tekstowi nowy kontekst. Dramat jest dowcipny, erudycyjny, ma cechy bardzo dojrzałego pisania, można się tu doszukać wpływów Brechta" - mówi o sztuce dyrektor Teatru Polskiego w Poznaniu, Paweł Szkotak, sztuce, której premiera odbyła się 16 grudnia

Napisany przez dziewiętnastoletniego Michała Kmiecika dramat pt. „Śmierć pracownika. Tragedia z życia gospodarczego, w której jedynie ja przeżyję” zdobył główną nagrodę w czwartej edycji organizowanego przez Teatr Polski konkursu „Metafory Rzeczywistości”. To właśnie jego utwór wybrano spośród 156 tekstów.

Przez cały czas trwania spektaklu zastanawiałam się, gdzie ja to już widziałam i nie przeszkadzał mi w tym gromki śmiech widowni. Schematy, klisze, powtórki - wszystko dobrze znane… Dorota Masłowska, Sławomir Shuty i Paweł Demirski...

Niestety magii języka, która była największym atutem dramatu, nie sposób odczuć na teatralnej scenie. Utwór Kmiecika dobrze się czyta, ale na deskach teatru to już nie to samo. Inscenizacji brakuje lekkości gier językowych, którymi autor nawiązuje do szarzyzny dnia codziennego, wątków z mitologii lub literatury. Tym samy widz  nie jest w stanie docenić fenomenalnego, pozwalającego na tworzenie lingwistycznych zabaw, słuchu Kmiecika.

Język, którym posługują się postaci jest hybrydą powstałą z wymieszania młodzieżowego slangu, cytatów, potocznych wyrażeń, wulgaryzmów, powtórzeń, hiperboli i trawestacji. Widz ma wrażenie, że słyszy dialogi „z ulicy” - wypowiadane w tramwaju, kolejce, biurze czy przerwie na papierosa. Może właśnie dlatego największą część sceny zajmuje szklana palarnia. Obok niej, w kącie, ustawiono telewizor oraz fotel obrotowy, a nieopodal - szklaną szafkę na białej nodze, w której znajdują się ptysie. Pod drzewem zaś położono zepsuty plastikowy leżak.

Michał Kmiecik zajął się bardzo modnym tematem. Rozłożył na części problem dotyczący większości młodych ludzi. „Śmierć pracownika” to dramat aktualny a nawet skierowany do władz, to pewnego rodzaju apel o zmianę. Społeczna diagnoza, głos pokolenia. Oczywiste jest to, że wykształcony człowiek powinien bez problemu znaleźć pracę, a ludzie już zatrudnieni nie mogą mu tego utrudniać. Państwo nie może okradać pracujących na emerytury obywateli! To jak marsz protestacyjny na scenie. Kto maszeruje? Młodzi ludzie pełni obaw. Zastanawiam się tylko nad finałową sceną - zbuntowany człowiek bez pracy zmienia swój image, przywdziewa garnitur. Czy twórcom chodziło tylko o chwilowy bunt?

Na scenie pojawia się ten, który „szuka pracy”, ale także „posiadacz” w garniturze i jego „asystentka” w cielistym kombinezonie i różowych butach na bardzo wysokim obcasie. Ta „z offu” siedzi na wielkim fotelu, a ten „przed awansem” jest jak, nomen omen, Adam Miauczyński, który codziennie rano powtarza: "wstaję siódma dwie gimnastyka siódma dziesięć prysznic szybkie śniadanie siódma piętnaście zęby zawsze myję zęby po śniadaniu nigdy przed", a w pracy narzeka: "winda zajęta przez te głupie kadrowe pizdy co sobie jeżdżą między piętrami na pogaduchy kserować papiery od rana mimo że ich jeszcze nie ma nowych do pokserowania".

Satyra społeczna została zagłuszona krzykami frustrata szukającego pracy. Moim zdaniem spektakl nie zmusza do myślenia, bo to, co zobaczyliśmy na scenie, widzimy na co dzień. Jednak według reżysera Iwo Vedrala: „Śmierć pracownika” przypomina dryfujący statek, kombinat dawno już zlicytowany, w którym sens bycia przejawia się już tylko w językowych tyradach. Ten kombinat noszący wyraźne rysy poprzedniego ustroju przypudrowany jest tylko na wzór nowoczesnych szklanych biurowców, ale gdy zapada noc zaczyna się znajomy, romantyczny sabat czarownic, niszczone są drukarki i faksy, aby następnego dnia w mozolnej, ręcznej pracy odnaleźć namiastkę sensu dalszego trwania...

Monika Nawrocka
Dziennik Teatralny Poznań
2 lutego 2012

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia