Śmietnik pełen namiętności

Spektakl ciekawy i nużący. Intrygujący i nieporywający. Niebanalny i przewidywalny. Takie, z pozoru sprzeczne, wrażenia wywołuje "Blackbird" w reżyserii Bogdana Toszy.
"Blackbird" to opowieść o trudnej i zakazanej miłości. Dorosły mężczyzna ma za sobą romans z dwunastoletnią dziewczynką. Ta, po piętnastu latach, odwiedza swojego byłego kochanka, by wyjaśnić z nim wszystkie niedokończone sprawy. Wbrew temu, co mogłoby się wydawać, nie ma tu relacji kat-oprawca. Jest to portret współczesnej Lolity i jej partnera - w przeciwieństwie do bohatera Nabokova, nie dość sprytnego, odpornego, targanego wątpliwościami i, mimo wszystko, pełnego wrażliwości. Zależności pomiędzy parą ukazują skomplikowany labirynt uczuć, namiętności i pożądania. Nie dowiadujemy się jednak wszystkiego od razu. Spektakl rozpoczyna się wraz z początkiem rozmowy kochanków. Nie wiemy dokładnie, kim są, gdzie się znajdują, jaką mają za sobą przeszłość i jakie uczucia wobec siebie żywią. Wszystko to odkrywane jest przez widza stopniowo i nie jest powiedziane wprost. Taka niejednoznaczność, zmuszająca oglądającego do samodzielnego ułożenia sobie historii, świetnie oddaje skomplikowany charakter tej relacji. Pomieszczenie, w którym znajdują się bohaterowie jest pełne śmieci. Bałagan ten odzwierciedla stan wewnętrzny postaci, nieład, jaki stworzyli poprzez nieumiejętność opanowania swych namiętności. W pewnym momencie bohaterowie zaczynają kopać worki ze śmieciami, by, gdy te się rozlecą, biegać w zapamiętaniu, rozrzucając i rozsypując sterty papierów i butelek. Wyładowują w ten sposób swój gniew, w działaniu wyrażają to, czego nie da się wyrazić za pomocą słów. Jest to jednocześnie złowrogie, jak i ukazujące bezradność bohaterów. Po jakimś czasie położą się na tych śmieciach, by się ze sobą kochać. Kojarzy się to z upadkiem Maćka w "Popiele i diamencie" Wajdy. Tam jednak bohater legł na śmietniku historii, tutaj jest to śmietnik ich własnego życia. Rozmowa, która toczy się pomiędzy bohaterami, pomimo swej emocjonalności, nuży. Jest statyczna, nie porywa, tchnie sztucznością. Kamila Klimczak i Sławomir Sośnierz grają zaledwie poprawnie, choć nie można im uczynić żadnych konkretnych zarzutów. Brak tu jakiejś siły, która wciągnęłaby widza w spektakl, iskry, która nakazałaby przejąć się losami bohaterów, a nie patrzeć na ich gwałtowne wybuchy złości czy płaczu z lekkim pobłażaniem. Jest w reakcjach bohaterów coś nierzeczywistego, tam, gdzie widz spodziewałby się gniewu, jest spokój, tam, gdzie oczekuje uśmiechu, następuje płacz. Ale czy miłość jest racjonalna? Teatr Bagatela w Krakowie David Harrower "Blackbird" przekład: Ewa Partyga reżyseria: Bogdan Tosza scenografia: Marek Braun asystent reżysera Sylwia Domin Obsada: UNA - Kamila Klimczak, RAY - Sławomir Sośnierz Premiera: 20.10.2007r.
Magdalena Urbańska
Dziennik Teatralny Kraków
29 stycznia 2008

Książka tygodnia

Hasowski Appendix. Powroty. Przypomnienia. Powtórzenia…
Wydawnictwo Universitas w Krakowie
Iwona Grodź

Trailer tygodnia