Specjaliści od kostiumów

rozmowa z Ewą Bloom Kwiatkowską

W tym roku akademickim w łódzkiej Akademii Sztuk Pięknych powstała Pracownia Projektowania Kostiumu Teatralnego i Filmowego. Realizowany jest w niej autorski program Ewy Bloom Kwiatkowskiej* pod nadzorem merytorycznym prof. Barbary Hanuszkiewicz

Joanna Rybus: To pierwszy tego typu kierunek w Polsce? 

Ewa Bloom Kwiatkowska: W kilku prywatnych uczelniach są podobne, ale to jedyna taka pracownia w szkole państwowej. W ASP w Warszawie i Krakowie jest scenografia, ale tylko podyplomowa.

Do tej pory plastycy radzili sobie bez specjalnego kierunku. Skąd po tylu latach potrzeba jego utworzenia?

- Wiele osób trafia po ASP do teatru i filmu, żeby zajmować się tworzeniem wizerunków scenicznych, kostiumów baletowych czy ubiorów do teledysków. Jednak studenci tych kierunków nie mają za sobą odpowiedniego programu edukacyjnego. A ja jako specjalista z 20-letnim doświadczeniem wiem, że wiedza z historii teatru, scenografii i umiejętność analizy dzieła scenicznego i scenariusza filmowego przydaje się przy konstruowaniu kostiumu. Zarówno scenografii, jak i kostiumowi, trzeba nadać inną rangę.

To niepodważalne, że w teatrze dominuje reżyser. I tak będzie, bo to on jest kapitanem statku. Ale nie wszyscy, z którymi pracowałam, mieli słuch plastyczny. Scenograf jest coraz ważniejszym partnerem reżysera. Oglądając spektakl czy film, odbieramy go w dużej mierze przez obraz, bardziej nawet niż przez słowa - żyjemy w epoce obrazu.

Jak to się stało, że to Pani program jest realizowany?

- Jego projekt opracowałam w 2008 r. Był efektem moich spotkań z ludźmi, którzy pracują w szkole, m.in. z prof. Barbarą Hanuszkiewicz - to ona czuła potrzebę otworzenia pracowni, o którą dopytywali studenci. W ASP uczono bowiem projektowania ubioru, ale nie kostiumu. Pani profesor zgłosiła projekt pracowni, a władze uczelni przyjęły go entuzjastycznie. Ja trafiłam tutaj przez konkurs. Było kilka osób, ale nikt inny nie miał gotowego programu.

A jak wygląda ten program?

- Tak go ukształtowałam, żeby studenci, wychodząc od prostych działań, doszli do bardziej złożonych kolekcji. Uwzględniając upływ czasu i to, że zmieniają się miejsca akcji. Ćwiczenia są oparte na myśleniu kreatywnym powiązanym ze sztuką współczesną, dzięki czemu powstają stroje, które w codziennym życiu by się nie sprawdziły, a które na przykład w operze są przez widzów oczekiwane. Kostium powinien mieć rys współczesności, ale jednocześnie być osadzony w tradycji. Studenci mają też cykl wykładów poszerzających wiedzę z historii teatru i filmu.

Jaka była reakcja studentów na nową pracownię?

- Na początku baliśmy się, że to ogromne zainteresowanie to owczy pęd na coś nowego, a program jest specyficzny i trudny. Trzeba się przyłożyć, poczytać, prześledzić fabułę, pomyśleć nad psychologią postaci. Na szczęście studenci przy nas trwają.

Gdzie w Łodzi można było zobaczyć pierwsze efekty pracy studentów?

- W operze "Juliusz Cezar" w Teatrze Wielkim moje studentki stworzyły kostiumy do jednej sceny. Tej, w której Cezar przychodzi do teatru i widzi dziwnie ubranych muzyków. A że dodatkowo jest w stanie oszołomienia po winie, to scena musiała być odrealniona. Studentki pracowały przez tydzień, bazując na magazynach teatralnych. Połączyły rożne stroje, utrzymując czarno-biało-złotą kolorystykę. Dla nich to było pierwsze spotkanie z aktorami, wejście w magazyny ogromnego teatru i przymiarki z prawdziwymi osobami. Efekt ich pracy został nagrodzony przez widzów oklaskami zaraz po podniesieniu kurtyny, więc czuły ogromną satysfakcję. W tym samym czasie trzy inne studentki pracowały przy "Ceremoniach" w Teatrze Studyjnym. Były przejęte zadaniem, tym bardziej że reżyser Grzegorz Wiśniewski traktował je jak profesjonalistki i wiele wymagał. Jednak świetnie sobie poradziły. Mam nadzieję, że przy dyplomach naszych studentów będziemy współpracować z oboma tymi teatrami i Teatrem Jaracza, który też jest zainteresowany. Chcemy też nawiązać współpracę ze szkołą filmową. Wydział operatorski ciągle szuka modeli do zdjęć, a nasi studenci potrzebują fotografów i odpowiedniego oświetlenia. Będziemy się uzupełniać.

Ewa Bloom Kwiatkowska - malarz i scenograf. Ukończyła Akademię Sztuk Pięknych w Łodzi. Laureatka Nagrody Ministra Kultury i Sztuki I stopnia za osiągnięcia w dziedzinie scenografii teatralnej. Maluje, tworzy instalacje oraz scenografię teatralnąródło:

Joanna Rybus:
Gazeta Wyborcza Łódź
16 kwietnia 2010
Portrety
Konrad Mastyło

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia