Spektakl na miarę teatru operowego XXI wieku

"Borys Godunow" - reż: M. Treliński - Opera Narodowa

Premiera Borysa Godunowa w Teatrze Wielkim-Operze Narodowej zapowiadana była, jako szczególne wydarzenie. To właśnie jedno z najsłynniejszych dzieł operowych Modesta Musorgskiego zostało wybrane na inaugurację nowego sezonu. Już podczas konferencji prasowej Mariusz Treliński - reżyser owej premiery zapowiadał swoje nowatorskie i całkiem inne spojrzenie na materię dzieła. Spektakl był przeniesieniem wcześniejszej realizacji z Opery Litewskiej z drobnymi zmianami w akcie II.

W opinii krytyki twórczość Musorgskiego w czasach jemu ówczesnych do genialnej nie należała. Zarzucano kompozytorowi liczne niedostatki warsztatowe, a przede wszystkim wypominano brak wykształcenia muzycznego. On sam odbierając zaledwie kilka lekcji kompozycji u profesora Bałakiriewa udowodnił światu przez swoją muzykę, że tak naprawdę samo wykształcenie o kunszcie artystycznym nic nie mówi. Jego Borys Godunow – opera, którą napisał bardzo szybko ukazuje bogactwo środków muzycznych i przepiękną harmonizację. Dzieje owej premiery rozpoczynają się z rokiem 1869, kiedy po dziesięciu miesiącach wytężonej pracy powstaje wyciąg fortepianowy, a już cztery miesiące później partytura pierwszej wersji. Z niej właśnie skorzystali realizatorzy premiery  w Warszawie, dokonując bodajże najlepszego wyboru. Niektórzy krytycy w rozmowach kuluarowych zarzucali, że reżyser podporządkowuje sobie muzykę pod realizację. Otwarcie muszę przyznać, że nie zgadzam się z tą opinią. Cała inscenizacja doskonale współgrała z dźwiękiem, ale go nie przytłoczyła. 

Od strony muzycznej spektakl został przygotowany znakomicie. Doborowa międzynarodowa obsada, dwa chóry, tancerze, aktorki, mimowie, modelki, statyści, oni wszyscy bardzo dobrze ze sobą współgrali. Widać było, że każdy wie, co ma robić na scenie. 

Niewątpliwym bohaterem premiery okazał się Nikolai Putilin w roli Borysa. Wiodący rosyjski artysta, (na co dzień śpiewający w Teatrze Maryjskim) dysponujący głębokim i silnym barytonem, wspaniale zinterpretował swoją postać. Bardzo swobodnie operował swoim głosem w morderczej dla śpiewaka roli Godunowa. Od strony reżyserskiej został poprowadzony znakomicie. Swoim zachowaniem, zwłaszcza podczas sceny w studiu telewizyjnym, silnie przekonywał aktorsko. Również Anatolij Kotscherg w roli Warłama zaprezentował wysoki poziom. Bardzo dobra wokalnie Lenka Macikova wcielająca się w rolę Kseni urzekała mocnym sopranem dramatycznym odpowiednio wyważając dramatyzm i charakter swojej postaci.

Także role epizodyczne w wykonaniu polskiej obsady były na wysokim poziomie. Przytoczę tutaj trzy nazwiska, kreujące swoje role w ciekawy wokalno-aktorski sposób: Anna Lubańska (Niania Kseni), Rafał Siwek (Pimen), Adam Kruszewski (Szczełkałow). Rewelacyjny i wzruszający Przemysław Domański – jako chłopiec śpiewający partię Jurodiwego okazał się mocnym akcentem tej premiery! 

Warstwa realizatorska: inscenizacja, reżyseria, scenografia i ruch sceniczny zostały przygotowane na najwyższym światowym poziomie. Reżyser przeniósł tą XVII-wieczną historię w czasy nam współczesne awangardowo, ukazując bogate studium sprzecznych uczuć targających tytułowym Borysem. Na tak odważny i rewolucyjny krok, na jaki zdecydował się Treliński nikt sobie wcześniej nie pozwolił. Ta nowatorskość odczytu materii libretta na podstawie tekstu kroniki dramatycznej Aleksandra Puszkina dotyczyła uniwersalności i przesłania. Tak bliskie naszym czasom dyktatorskie dogmaty, żądność władzy, cenzura, zakłamanie i pastisz na władzę to nic innego jak carskie czasy  w Rosji XVII wieku.

Scenografia Borisa Kudlički pozostaje oszczędna w formie, ale jest bardzo wyrazista i sugestywna. Jej prostota pozwala na dokładne wydobycie charakterów poszczególnych postaci. Doskonała gra świateł Marca Heinza oraz projekcje video autorstwa aż trzech osób: Arjena Klerkha, Jacka Poręby i Krzysztofa Rudza rewelacyjnie dopełniają całości. 

Objęcie kierownictwa muzycznego powierzono kanadyjskiej dyrygentce rosyjskiego pochodzenia Keri-Lynn Wolson, co okazało się bardzo dobrą decyzją. Wydobyła ona z partytury Musorgskiego wspaniałą harmonię tak skrzętnie przez kompozytora napisaną. Całość prowadziła z niebywałą wrażliwością i dojrzałością z wysublimowaną lekkością i równością. Także chóry świetnie przygotowane przez Bogdana Golę i Sabinę Włodarską wykazały wysoki poziom muzyczny. Podobała się scena koronacji, zaśpiewana z odpowiednią dynamiką i napięciem oraz głos ludu z II aktu  z odpowiednio wyważoną dynamika. Trzeba przyznać, że rzadko się zdarza, aby zespoły artystyczne, a mam tutaj na myśli orkiestrę i chór tak dobrze ze sobą współgrał. Co do orkiestry to jedyne zarzuty można mieć do sekcji dętej drewnianej, do instrumentalistów popełniających proste błędy techniczne. 

Premiera Borysa Godunowa w Operze Narodowej okazała się mocnym akcentem tego zaniedbanego w ostatnich latach teatru na arenie liczących się placówek kultury. Czasy się zmieniają, zmienia się także opera. Nie zamykajmy się w chęci oglądania tradycyjnie wystawianych spektakli, bo te bliższe naszym czasom, pozbawione zbędnej otoczki, czasami wystawności mogą okazać się wspaniałym przeżyciem. I tenże właśnie Borys Godunow zapadnie na długo w mojej pamięci. Brawo Panie Treliński! Brawo polska Opera Narodowa!

Maciej Michałkowski
Dziennik Teatralny Wrocław
12 listopada 2009

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia