Spektakl z przesłaniem

"Pułkownik - Ptak" Teatr Polski w Szczecinie

Tytuł sztuki to nic innego jak nazwa stopnia wojskowego. A skoro wojsko, to rygor, porządek, zasady, męstwo, bohaterstwo, siła... ale czyżby? Czy rzeczywiście te hasła staną się dominantą spektaklu i przykują naszą uwagę? A może spodziewamy się zabawy w wojnę, pełną agresji i walki, symulowanej przez efekty specjalne, dekoracje i huczne wystrzały, potęgujące uczucie niepewności i zagrożenia?

Tymczasem jawią się naszym oczom ustawione na scenie łóżka szpitalne, które tworzą jej skromny, surowy i oszczędny wystrój. W rogu sceny drabina, po której wspina się człowiek. To osamotniony wędrowiec, zagubiony wśród górskich szczytów. Czemu tam się znalazł? Dokąd zmierza? Dowiadujemy się tego, gdy dociera do klasztoru. Tak - opustoszałego, zniszczonego klasztoru, przerobionego na szpital dla obłąkanych. Szpital w górach? - rodzi się pytanie. Otóż trwa wojna. Wędrowiec okazuje się lekarzem. Zjawia się z chęcią niesienia pomocy. Ale czy zdoła coś wskórać? Czy jego działania będą skuteczne?

Okazuje się, że stoi przed nim nie lada wyzwanie. W miejscu tym brak bowiem podstawowych środków do życia - żywności, odzieży, leków, opału. Ludzie przechodzą załamanie, kryją się we własnym świecie, tracą nadzieję i kontakt z otoczeniem. Jedyne podejmowane przez nich działania determinuje chęć zaspokojenia podstawowych potrzeb fizjologicznych. Jeszcze tli się w nich wola życia, być może jedynie dzięki tej szaleńczej postawie.

Wśród bohaterów sztuki wyróżnia się jedyna postać płci - charakterystyczna, wychudzona Pepe - kobieta sprzedajna. Usiłuje jednak żyć w czystości. W ten sposób odkupuje ona winy przeszłości. Mężczyźni (Kiro, Matej, Dawud, Chaczo) także tworzą odrębne indywidua, naznaczone rysami szczególnymi. Jeden jest drobnym, niegroźnym złodziejem, który ma potrzebę przywłaszczania sobie cudzych rzeczy. Drugi z nich posiada zaburzone poczucie bezpieczeństwa, czuje się niezwykle małym człowieczkiem , dlatego też chowa się pod łóżko -ostoję i bezpieczną przystań. Jest wśród nich także milczący Pułkownik Fietisow, który bardzo dotkliwie przeżył śmierć swej żony. No i ten nieszczęsny Dawud, cierpiący z powodu swej rzekomej impotencji, choć wiadomo, że jest ojcem wielodzietnej rodziny.

W pewnym momencie bohaterowie ci doświadczają szczególnej chwili, a mianowicie „posileni” zostają darami pomocy humanitarnej, świadczonej przez NATO. Wówczas przywdziewają na siebie wojskowe mundury. Ma miejsce rzecz naprawdę niezwykła -te wątłe w swej egzystencji, osamotnione „poczwarki ludzkie”, przeradzają się w reagujących na rozkazy dowódcy żołnierzy. Od tego momentu bohaterowie nie stronią od wybiegania w przyszłość. Zyskują nowe siły, na scenie od razu czuje się dynamizm - taki delikatny powiew optymizmu. Jego symbolem są chociażby wiadomości wysyłane przez bohaterów przy pomocy karteczek, przyczepianych do nóżek ptaków.

Spektakl posiada głęboką wymowę, wydobywa treści warte podkreślenia. Utwierdza nas w przekonaniu, że „wiara czyni cuda”- także wiara w drugiego człowieka, która daje mu siłę, stanowi motor napędowy działania, karmi nadzieją i nie pozwala mu usnąć. Stwierdzamy, że życie każdego człowieka ma sens - ci słabsi, dotknięci depresją czy chorobą psychiczną, posiadają z kolei niezwykłą wrażliwość, która jest lekarstwem na brutalną i bezwzględną częstokroć egzystencję. Uczy nas, byśmy starali się kochać i akceptować ludzką odmienność, dostrzegając w tej różnorodności urok życia. I wreszcie przekazuje nam przesłanie o niezwykłej wartości marzeń, które potrafią sprawić, że „dostajemy niewidzialnych skrzydeł, które niosą nas do celu”.

Muszę przyznać, że spektakl ten bardzo wyraźnie oddziaływał na moje uczucia - budził te zupełnie ambiwalentne. Doświadczałam empatii, uczestnicząc w tych jednostkowych dramatach. Nie zabrakło w tym całym wachlarzu przeżyć także współczucia, rozżalenia, nuty goryczy i przygnębienia. W mej głowie stale jednak pojawiały się słowa, brzmiące niemalże jak sentencja, które zdawały mi się bardzo pasować do treści przedstawienia: „nie porzucaj nadzieje, jakoć się kolwiek dzieje”. To właśnie one mogłyby być takim pozytywnym akcentem kończącym „Pułkownika Ptaka”.

Niewątpliwie jest to sztuka bliska życiu, codzienności, aczkolwiek wymaga zaangażowania, skupienia i krytycznego podejścia. Dzięki nim będziecie mogli stworzyć wasze własne zdanie o spektaklu i samodzielnie ocenicie grę aktorów. Zatem Moi Drodzy - zobaczcie sami!

Teatr Polski w Szczecinie
„Pułkownik - Ptak"
Reżyseria: Ryszard Major
Obsada: Lidia Jeziorska, Marek Żerański, Adam Zych, Michał Janicki, Jacek Piotrowski, Jacek Polaczek
Premiera: 16 lutego 2008r.

Marta Winnicka
Dziennik Teatralny Szczecin
30 stycznia 2009

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia