Spieszmy się kochać ludzi

"Dziewczynka z zapałkami" - Teatr Muzyczny Poznań

Sztuka, muzyka, film i teatr wyśmienicie wspomagają i urozmaicają lekcję języka polskiego. Ponieważ polski to nie tylko wiersze i lektury, to także inne spojrzenie na świat i literaturę. Cóż lepiej dociera do wyobraźni młodego widza od spektaklu zrobionego z pasją i fantazją? A tak została właśnie przedstawiona "Dziewczynka z zapałkami" na podstawie baśni Hansa Ch. Andersena w Teatrze Muzycznym w Poznaniu.

"Dziewczynka z zapałkami" w reżyserii Władysława Janickiego zachwyca pięknem i bogactwem scenografii oraz formy. Zaczyna się bardzo niepozornie: dwóch mężczyzn - poeta i kompozytor - rozpoczyna snuć opowieść o biednej dziewczynce i jej babci. Wtedy na scenie pojawia się piękna dziewczyna (w tej roli Kinga Połącarz) i jej babunia (Anna Michalak) - wnuczka tańcem pokazuje uczucie i przywiązanie do starszej pani. Więź, która ich łączy zostaje niespodziewanie przerwana nagłym odejściem babci do krainy wieczności. Śmierć została ukazana jako przerażający kościotrup, którymwzbudził niewątpliwy entuzjazm wśród młodej publiczności. Następna scena pokazuje mroźny, grudniowy dzień, najprawdopodobniej wigilijny, pełen spieszących się przechodniów i małą dziewczynkę próbującą sprzedać zapałki. Nikt nie zwraca na nią uwagi, każdy gna za swoimi sprawami, nie dostrzegając, że ktoś obok może potrzebować pomocy, że komuś może dziać się krzywda. A przecież właśnie ta mała potrzebuje wsparcia, nie dostaje jednak nic oprócz szyderczych śmiechów i uwag. W końcu jacyś łobuzi kradną jej buty. Scena ta niewątpliwe wywołała wiele wzruszenia i powagi na obliczach widzów. Jednak najbardziej malownicze okazały się momenty, kiedy dziewczynka wyobraża sobie wigilię w bogatym, ciepłym domu, bal z pięknymi i strojnie ubranymi ludźmi, w końcu swoją babunię. Wszystkie te sceny emanują ciepłem oraz piękną i bogatą scenografią. 

Dzieciom najbardziej podobał się balet, kiedy baletmistrz podnosił swoją partnerkę w tańcu jakby była piórkiem. Reagowali wtedy entuzjazmem i brawami. Z pewnością i scenografia Władysława Janickiego (tak, tak reżyser jest jednocześnie scenografem) zasługuje na uznanie. Jest bardzo malownicza i baśniowa, pozwala w pełni wczuć się w klimat opowiadanej historii, przenieść się do innego świata. Widz czuje, jakby przemierzał mroczne, mroźne ulice miasta, tańczył na balu, czy był z wizytą na wieczerzy wigilijnej. Jednak wszystko co piękne i dobre szybko się kończy. Przyjęcie dobiega końca, nastaje bożonarodzeniowy ranek i nagle z przykrością można stwierdzić, że dziewczynki z zapałkami gdzieś zniknęła. Co się z nią stało? Gdzie się podziała? Aby się tego dowiedzieć, trzeba się wybrać na przedstawienie do Teatru Muzycznego.

Młodym widzom spektakl niewątpliwie się podobał, nagrodzili aktorów gromkimi brawami. W czasie spektaklu również zachowywali się jak dojrzała publiczność.

"Dziewczynka z zapałkami" to trudna sztuka, przekład prozy na dramat, zawsze jest skomplikowany. Jednak Janickiemu to się udało. Przeplata słowo, śpiew i taniec oraz piękne obrazy. Nie zanudza widza, tylko zaciekawia. Pozwala mu się przenieść w świat fantazji i baśni. Każdy współczuje dziewczynce, a jej los jest naprawdę przejmujący.

I tak oto teatr wsparł literaturę. Piękna baśń została zilustrowana na scenie, co pozwoliło młodemu odbiorcy lepiej zrozumieć lekturę.

Karolina Walczak
Dziennik Teatralny Poznań
29 listopada 2010

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...