Sposób na złośnicę

"Poskromienie złośnicy", reż: T. Bradecki - Teatr Śląski w Katowicach

Jak to się dzieje, że sztuki Szekspira, liczące sobie już ponad 400 lat, wciąż zaskakują nas swoją aktualnością? Chociaż w przeciągu tego czasu zmieniło się tak wiele, jest to dowód na to, że natura ludzka i wszystkie jej pobudki wciąż podlegają tym samym prawom. W Teatrze Śląskim zobaczyć możemy "Poskromienie złośnicy" - pełną humoru komedię Mistrza na temat stosunków damsko-męskich.

W Padwie żyje przeurocze dziewczę, słynące z wdzięku, urody i łagodności swej natury, imieniem Bianka (Jadwiga Wianecka). Jej dwaj adoratorzy stają na głowie, aby zyskać przychylność lubej i jej majętnego ojca (Wiesław Sławik). Na przeszkodzie w osiągnięciu pełni szczęścia przez zalotników, postawiony zostaje jednak warunek pozornie nie do spełnienia: zanim młodsza córka stanie na ślubnym kobiercu, trzeba znaleźć męża dla jej starszej siostry, Katarzyny (Monika Radziwon). A owa również słynie w okolicy, a jakże! Tylko, że jako wyjątkowa jędza i wcielona diablica. Skąd znaleźć szaleńca gotowego związać się z tym "monstrum"? Cóż, okazuje się, że jest to możliwe, jeżeli tylko widmo posagu majaczące na horyzoncie będzie wystarczająco pokaźne. Od tego momentu widzowie zostają wciągnięci w wir podstępów, przebieranek i drobnych szalbierstw, a wszystkie mają służyć osiągnięciu dwóch celów: pozbyciu się złośnicy i poślubieniu Bianki.

Konkury toczą się w scenerii osobliwej: połączenie bardzo klasycznych elementów dekoracji, jak chociażby „Narodziny Wenus” Botticellego w tle, ze współczesnymi fragmentami stacji benzynowej i kawiarnianymi stolikami z początku może nieco dziwić. Dodatkowo, tuż przed rozpoczęciem sztuki okazuje się, że nie jesteśmy jedynymi, którzy obserwują perypetie bohaterów. W lożach zasiadają szesnastowieczni włoscy arystokraci. Jest to trochę niepokojące, bo czy nie okaże się czasem, że my również jesteśmy obserwowani jako elementy tej gry? Jednocześnie te wszystkie świadectwa czasów minionych pokazują, że sztuka ta wcale nie traci na aktualności. Chociaż aktorzy występują w strojach współczesnych, barwnych i nieraz balansujących na krawędziach kiczu, to trzeba przyznać, że oddają one doskonale charaktery, które przecież występować mogą w każdej epoce. Postacie są żywe, wyraziste, a co najważniejsze - budzą nieodpartą sympatię. 

Na scenie wciąż coś się dzieje. Czas na złapanie oddechu dają nam rozkoszne amorki przewijające się przez całą sztukę oraz efemeryczna i ponętna Gabriella (Anna Kadulska), która intryguje i kusi bohaterów płci brzydszej. Kpi ona sobie z adoratorów Bianki. A stateczni Gremio (Andrzej Warcaba) i Hortensjo (Andrzej Dopierała), pomimo swego zadurzenia, to wciąż ci sami starzy wyjadacze, którzy nie cofną się przed niczym, aby dotrzeć do celu. Udaje im się znaleźć straceńca, gotowego poślubić Kasię. Nie podejrzewają jednak, że dołączył do nich trzeci gracz, który wprowadzi wiele zamieszania. Jak pokazuje cała sztuka, na każdego można znaleźć mocniejszego, potrzeba jedynie wystarczająco dużo sprytu i przebiegłości. Tylko czy nasza wymarzona nagroda okaże się tym, za co ją uważamy?

W toczącą się wartko akcję zostały wplecione włoskie piosenki, które wprowadzają atmosferę iście śródziemnomorskiej sielanki. Nie pozwalają nam traktować wszystkiego zbyt serio, bo przecież chodzi o zabawę, o chwilę wolności od zmartwień i trosk życia codziennego. Doskonałe, cięte dialogi pełne aluzji i rubasznego humoru, żarty sytuacyjne, groteskowe stroje – wszystko to gwarantuje wesołość publiczności. Aktorzy świetnie się czują w swoich rolach, widać, że jest to i dla nich dobra zabawa. Nawet główny motyw sztuki prezentowany jest z perskim okiem puszczanym do widza, bo śląska złośnica bynajmniej nie traci swoich pazurów – zostają one tylko gustownie przypiłowane.

Agnieszka Burek
Dziennik Teatralny Katowice
6 kwietnia 2009

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia