Spowied? dzieci?cia wieku

"Barbara Radziwi??ówna z Jaworzna-Szczakowej" -re?.J.Tumidajski

G?ód luksusu chciwie zaspokajany po latach koniecznego, bo przecie? nie z wyboru, postu doprowadza do fetyszyzacji przedmiotów, a spowied? z takich grzechów mo?e by? ?miertelnie... zabawna. O czym przekonuje inscenizacja "Barbary Radziwi??ówny z Jaworzna-Szczakowej" w re?yserii Jaros?awa Tumidajskiego prezentowana na deskach Sceny Kameralnej Teatru ?l?skiego w Katowicach.

Spektakl budzi? regularne salwy ?miechu w?ród publiczno?ci, cho? po ka?dej wypada?oby zada? s?ynne gogolowskie pytanie. I odpowied? by?aby identyczna z t? proponowan? przez rosyjskiego dramaturga, poniewa? przynajmniej po?owa z widzów nale?y do pokolenia, które mog?oby powtórzy? za Hubertem vel Barbar? Radziwi??ówn?: „Powiem tak: w butach „Relax” chodzi?em, w duraleksie kaw? pi?em, na zegarek elektroniczny spogl?da?em, u?ywanego malucha wersja „Sahara” naby?em, jedn? z pierwszych w Jaworznie anten? satelitarn? na dachu zamontowa?em, na wypoczynku w kolorze kawa z mlekiem wypoczywa?em – oto moja spowied? z konsumpcyjnych grzechów, dzieci?cia wieku”.

Przedmiot jako fetysz w prozie Micha?a Witkowskiego ukryty za znakiem s?owa, na deskach Teatru ?l?skiego dochodzi do g?osu w ca?ej swej okaza?o?ci. Odnowiona Scena Kameralna ju? od progu wita publiczno?? elementami dekoracji: ?cianami z pleksi i rega?ami ze skarbami rodem z PRL, by usadowi? j? po dwóch stronach przyczepy opartej o ?cian? „wy?o?on? pi?knie mozaikami z pot?uczonych talerzy” w stylu „wczesny Gierek”. Scenografia Kaczmarka wch?ania publiczno??, ale w sensie pozytywnym – oddaje kameraln? atmosfer? miejsca i tematu. Nie mamy w?tpliwo?ci, ?e nie b?dzie si? tu roztrz?sa? uniwersalnego „by? albo nie by??”, a co najwy?ej nasze polskie „mie? albo nie mie??”. Wszak nawet wied?my zosta?y tu zdegradowane i zamiast Goplany i jej ?wity ogl?damy dziewczyn z czwartorz?dnego zespo?u muzycznego „La Dominanta”…

S?owo zosta?o zdeprecjonowane na r z e c z przedmiotu pod wieloma aspektami. Jednym z nich jest supremacja Lichenia nad podobnym miejscem kultu w bli?szych geograficznie Piekarach ?l?skich, czyli supremacja sakrobiznesu nad S?owem. Równie sugestywnym znakiem jest gra aktorska Andrzeja Warcaby, kreuj?cego g?ówn? posta?. Si?? recytacji Warcaby jest raczej mimika i gest ni? prozodia, przynajmniej w tym przypadku. Proza Witkowskiego poprzez sw? wielowarstwowo??, czy te?, jak kto woli, „literatur? z literatury”, sprawia wra?enie, nie ujmuj?c niczego jej urodzie, lekko?ci i czystej przyjemno?ci tekstu, czasem w oderwaniu a nawet wbrew tematowi. Taki j?zyk prowokuje do uprzednich oczekiwa? czytelnika wobec artykulacji, mianowicie wymaga wdzi?ku i kampowego przymru?enia oka, bez zb?dnego patosu. Ten ostatni mo?e by? co najwy?ej – przez emfaz? – o?mieszany.

Z wyj?tkiem graj?cego Huberta, ergo Barbar? Radziwi??ówn? Andrzeja Warcaby, pozostali aktorzy odgrywaj? po kilka ról – jedne bardziej, inne mniej przekonywuj?co. Sasza i Felek, czyli Micha? Czarnecki i Marcin Szaforz z powodzeniem balansuj? na granicy kampu i kiczu, za? Anna Kadulska parokrotnie ukazuje swoje charyzmatyczne oblicze. Rozbicie monologu, jakim przecie? jest ksi??ka Micha?a Witkowskiego, na postaci, a postaci na aktorów, nasuwa re?ysersk? odpowied? na ko?cowe w?tpliwo?ci Barbary dotycz?ce stopnia realno?ci zdarze? – to by? tylko sen.

Skoro ju? wspomnia?am o postaciach, wypada zastanowi? si? nad dwuznacznymi relacjami mi?dzy Saszk? a Hubertem. Dwuznaczno?? ta niczym zb?dny ozdobnik, naddana zosta?a jakby dla smaczku. Scena na balkonie, efektowna – zw?aszcza wobec aktorskiego popisu Micha?a Czarneckiego, w troch? sztuczny i nieumotywowany sposób podwa?a p?e? kulturow? g?ównego bohatera, czyli Polaka-katolika-Sarmaty. Andrzej Warcaba interpretuje swoj? posta? w taki sposób, ?e nawet per?y na szyi czy kobieca ksywka zamiast o problemach z to?samo?ci? p?ciow?, mog? ?wiadczy? odpowiednio: o t?sknocie za luksusem czy sentymentem do historii. W interpretacji Tumidajskiego wida? wyra?nie przeniesienie akcentu, przej?cie od transseksualizmu do… „Transatlantyku”, z naciskiem na jego odwo?ania do sarmatyzmu. W tek?cie Witkowskiego w?tek homoseksualny, nie ma znacz?cego wp?ywu ani na j?zyk ani na fabu??, pojawia si? na zasadzie znaku rozpoznawczego autora i samplowania Gombrowicza. U Tumidajskiego – dla wierno?ci tekstowi.

Problem p?ci nie jest bynajmniej ani w spektaklu ani w powie?ci traktowany po macoszemu, a jedynie wpisuje si? w nieco szerszy kontekst. Có? mo?na powiedzie? o Sarmacie, który kupuje kolejne lecznicze lampy wiadomej s?yn?cej w latach dziewi??dziesi?tych z tego typu produktów firmy? Kim jest ten Sarmata, który zosta? zdominowany przez w?asn? ?on?, samozwa?cz? królow? zakupów? Wreszcie dzi?ki czemu ten?e Sarmata mo?e sobie pozwoli? na zakupoholizm swój i rodziny, je?li sam przyznaje, ?e kluczem do jego ekonomicznego sukcesu (sukcesu wg hierarchii warto?ci Huberta) by?o przetwarzanie i sprzedawanie ?mieci? Wr?cz kusz?cym staje si? w tym miejscu zacytowanie Zbyszka Melosika: „Tradycyjnie, konsumpcja kojarzy si? z zakupami, a te z kobiet? i gospodarstwem domowym. Logicznie rzecz bior?c, gdy m??czyzna kieruje swoje aspiracje w kierunku konsumpcji, kultura niewie?cieje, tym bardziej ?e to w?a?nie on – w podej?ciu tradycyjnym – ma j? uosabia?; kobieta traktowana jest jako nieustannie podbijana „natura”. Wed?ug niektórych teoretyków, istota reklamy samej w sobie przyczynia si? do feminizacji kultury, bowiem zarówno m??czy?ni, jak i kobiety traktowani s? w niej jak kobiety: obiekty uprzedmiotowiania, manipulowania i podporz?dkowania (m??czyzna ma wi?c biega? po supermarketach i w ekstazie wrzuca? do koszyka zgrzewki „Frugo” i kartoniki pe?ne batoników „Grze?ki”)” [Z. Melosik, „Kryzys m?sko?ci w kulturze wspó?czesnej”, Kraków 2006, s. 14-15]. Czy? nie przypomina ta sytuacja wyznania grzechów Barbary cytowanego na samym pocz?tku, tyle ?e zamiast „Frugo” i „Grze?ków” pojawia si? „Relax” i „Sahara”? W?ród rekwizytów teatralnych funkcj? t? pe?ni? charakterystyczna koszula w kolorze bahama i wywini?te mankiety czy wreszcie przyczepa s?u??ca mi?dzy innymi do produkcji s?ynnych zapiekanek z recyklingu (przecie? cz?owiek nie ?winia, zje wszystko…). 

Gdzie wi?c jest jeszcze miejsce dla naszego Polaka-katolika-Sarmaty, skoro wypar? go konsument? W interpretacji aktorskiej. Andrzej Warcaba zamienia monologi Barbary Radziwi??ówny na nasz? rodzim?, staropolsk? gaw?d?, uwydatniaj?c to, co sugerowa? tekst Witkowskiego.

Marzena Kotyczka
artPapier 1 stycznia 1 (121) / 2009
5 stycznia 2009
Prasa
artPAPIER

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia