Spóźniona rewolucja

„BEZ TYTUŁU" - koncepcja: Tino Seghal - 39. Krakowskie Reminiscencje Teatralne

Czy szokuje was moja nagość? Tak można sparafrazować słowa jednego z wykonawców performansu, którego twórcą koncepcji został Tino Seghal. Natomiast wykonawcami jest dwóch tancerzy Frank Willens i Boris Charmatz w performansie „BEZ TYTUŁU".

Nie da się ukryć, że performans oglądany w ramach Reminiscencji Krakowskich posiada mocne wejście. Wejście, które sprowadza się do zapalenia światła. Nie tylko oświetlającego scenę, ale również widownię. Początkowo widz siedzi w ciemnej sali i słyszy jedynie słowa performera, będące zabawnym wprowadzeniem do spektaklu. Następnie zostaje oślepiony jasnym światłem, a jego oczom ukazuje się nagi tancerz. Zabieg ten silnie wpływa na percepcję widza, który zostaje zaatakowany nagością. Co więcej nie może przed tą nagością uciec – w ten sposób częścią performansu staje się reakcja widza. Feedbeck jest natychmiastowy i niejednokrotnie często wykorzystywany w spektaklu. Bowiem ideą tej koncepcji jest wejście w bezpośredni dialog z widownią.

Efekt mocnego wejścia jednak szybko przemija, a widz oczekuje rozwinięcia tego, co już zobaczył. Jednak zamiast tego otrzymuje powtórzenie. Druga część spektaklu jest próbą powtórzenia części pierwszej, jednak niedokładną, ponieważ zostaje wykonane przez innego tancerza. W ten sposób autorzy kładą silny nacisk na materialno-cielesny wymiar performansu, który wytycza granicę między pierwszą a drugą częścią spektaklu. Różnica ta pokazuje, jak sama cielesność stwarza nowy kontekst do podobnego gestu.

Z pewnością największym atutem tego performansu jest możliwość przyjrzenia się ludzkiemu ciału, rozpoznaniu układu mięśni i ukrwienia. Tancerze stają się rzeźbami, albo raczej anatomicznymi manekinami na podstawie, których z łatwością można zobaczyć pracę mięśni, czy układ żył człowieka podczas ruchu. Widzimy jak produkowany jest pot, jak jasne ciała zaczynają się czerwienić w wyniku kontaktu z podłogą. A podłoga zostaje pokryta potem w wyniku kontaktu z tancerzem. Ze sceny powinno, więc paść pytanie, czy „fascynuje" was moja nagość? Wtedy widz spokojnie mógłby udzielić twierdzącej odpowiedzi.

Ciężko bowiem spodziewać się szokujących reakcji widzów na nagość performerów. Widz w teatrze przyzwyczajony jest do nagości. A widz oglądający teatr tańca tym bardziej. Nie jest to więc wielce szokujące. Ten nagi przełom miał w Polsce miejsce w latach 90., a od tego czasu widz zdążył się do tego przyzwyczaić. Podsumowując: performens można uznać za ciekawe doświadczenie. Jednak nie da się ukryć, że rewolucja, którą stara się wywołać jest nieco spóźniona.

 

Daria Kubisiak
Dziennik Teatralny Kraków
31 października 2014

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia