Sprośne muppety w natarciu!

"Avenue Q" - reż. Magdalena Miklasz - Teatr Muzyczny im. Danuty Baduszkowej w Gdyni

"Avenue Q" to przezabawny, iskrzący dowcipem i ironią spektakl, na którym trzy godziny mijają nie wiadomo kiedy. Warunek, by się świetnie bawić jest jeden - poprawność polityczną i konwenanse trzeba koniecznie zostawić za drzwiami teatru.

Sympatyczne muppety wsparte tróją realnych, ludzkich bohaterów, mają zwyczajne problemy, z jakimi na jakimś etapie życia spotyka się każdy - brak pomysłu na życie, brak perspektyw, brak pracy, samotność, brak wiary we własne siły, lęk przed akceptacją otoczenia, zawody miłosne. Z wdziękiem, pogodą ducha i ogromną dawką momentami bardzo rubasznego czarnego humoru bohaterowie dojrzewają, uczą się wzajemnie funkcjonować i rozumieć swoje potrzeby.

Jednak to bajka skierowana zdecydowanie do osób dorosłych. Niemal wszyscy tu przeklinają, ze sceny pada mnóstwo kontrowersyjnych i niepoprawnych treści, a gdy dwójka bohaterów ląduje w łóżku, to ich igraszki nie kończą się na pocałunku, przytuleniu i taktownym wyciemnieniu sceny, bo bohaterowie należą do tych, co lubią dużo i głośno, więc pokażą widzom spory przegląd technik miłosnych.

Właściwie od pierwszych chwil spektaklu wiadomo, że "Avenue Q" bliżej do "South Parku" niż do "Ulicy Sezamkowej". Od razu też poznajemy "najbardziej znanego downa w Polsce" - czyli Maciusia z "Klanu", który po zdjęciu serialu pozostaje Piotrkiem Swendem (prawdziwe imię i nazwisko aktora z zespołem Downa, grającego w serialu "Klan"). Maciuś-Piotrek znalazł sobie zajęcie w roli dozorcy ulicy Avenue Q i od razu dołącza do piosenki chcącego wynająć tutaj mieszkanie Żaczka Przyjemniaczka - "Do dupy być mną", brawurowo wykonanej przez niemal cały zespół aktorski i właściwie stającej się mottem przewodnim spektaklu.

Zresztą, w piosenkach z prościutkim, że bardziej nie można, przesłaniem, aktorzy komentują rzeczywistość, odsłaniając przy tym prawdy, które wielu chętnie ukrywa pod konwenansami czy pustymi frazesami. Usłyszymy więc "Każdy z nas jest małym rasistą", "Gdybyś był gejem", "Internet jest do porno".

Spektakl wyreżyserowany przez Magdalenę Miklasz dzięki dobremu, odważnemu tłumaczeniu i tekstom wpisującym akcję w kontekst lokalny (bardzo dobra praca dramaturga spektaklu i tłumacza tekstu Jana Czaplińskiego) wręcz skrzy się od dowcipu. Pocieszne muppety inspirowane są "The muppet show" i... wyglądem aktorów, którzy je animują. Młody zespół aktorski Muzycznego świetnie radzi sobie z animacją lalek, będących skrzyżowaniem pacynki i kukiełki (projekty muppetów przygotował Dariusz Panas, wykonali je Maja Krupińska i Konrad "KONY" Czarkowski). Wszystko zaś rozgrywa się w bardzo pomysłowej scenografii Ewy Woźniak, imitującej rozsuwaną fasadę kamienicy, w której mieszkają bohaterowie spektaklu. Żywą, muzyczną ilustrację przedstawienia przygotował siedmioosobowy zespół muzyków kierowany przez Dariusza Różankiewicza.

"Avenue Q" nie robiłoby takiego wrażenia bez zaangażowania aktorów, który w pełni zawierzyli sile pozbawionej jakiejkolwiek cenzury i zahamowań zabawy. Bardzo dobry duet tworzą kreujący Żaczka Przyjemniaczka Krzysztof Wojciechowski i debiutująca w roli etatowej aktorki Muzycznego Maja Gadzińska, której Katka Kudłatka jest ujmującą dziewczyną u progu dorosłości, z którą identyfikować się może wiele młodych kobiet. Fantastyczną rolę z "ludzkiej", pochodzącej z Wietnamu bohaterki Anny Marii buduje Magdalena Smuk - jej fraza "leci ci?" pozostaje w głowie i śmieszy długo po opuszczeniu teatru. Barwne i bardzo zabawne są epizody Ludki Prostytutki, animowanej przez Karolinę Trębacz.

Z trudną rolą Maciusia-Piotrka bardzo dobrze radzi sobie Katarzyna Wojasińska. Niczym im nie ustępują Mateusz Deskiewicz animujący introwertyka Maksa, Artur Guza operujący Tomkiem, czy Sasza Reznikow w roli Kudłatego. Małym odkryciem spektaklu jest adept Studium Wokalno-Aktorskiego im. Baduszkowej w Gdyni (III rok) - Wojciech Daniel, który pomaga Arturowi Guzie prowadzić Tomka oraz kreuje najbardziej kontrowersyjnych bohaterów spektaklu - bogów udanej zabawy, czyli pacynki Misie Patysie. Najmniej wyrazisty jest Marcin Słabowski, którego postać Edzia na tle tylu barwnych bohaterów wydaje się nijaka.

Dla kogo jest ta niepoprawna, stanowczo niegrzeczna produkcja, mocno kontrastująca z wyważoną, wypośrodkowaną rozrywką "na poziomie", którą na co dzień oferuje Teatr Muzyczny? Dla każdego, kogo stać na dystans do siebie i świata, który go otacza. Ponieważ Mysie Patysie jawie zachęcają do alko-zabawy i niezobowiązującego seksu, warto jedynie przemyśleć czy 15 lat to nie jest zbyt niska granica wieku dla widzów tego przedstawienia.

"Avenue Q" oferuje niezafałszowany przez konwenanse i uprzedzenia, bezczelny i prosty ogląd świata, formułuje też proste wnioski i pozostawia moc pozytywnej energii. To jedna z najlepszych komedii jaką kiedykolwiek widziałem i gotowy hit, który z pewnością zagości w repertuarze Muzycznego na dłużej.

Łukasz Rudziński
Trójmiasto.pl
7 października 2014

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia