Sprzedajne dziewki i wielcy łajdacy

"Bracia Karamazow" - reż. Stanisław Melski - Teatr Polski we Wrocławiu

Artyści Teatru Polskiego we Wrocławiu z reżyserem Stanisławem Melskim na czele sięgnęli po jedno z najwybitniejszych dzieł światowej literatury - "Braci Karamazow" Fiodora Dostojewskiego. Melski zrobił ze sławnym tekstem Dostojewskiego to, co Dymitrij Karamazow planował z sercem wybranki - otworzył fortecę złotym kluczem.

Fortecę, bo "Bracia Karamazow" to dzieło wielkie, kulminacja twórczości rosyjskiego myśliciela. Tu fundamentalne pytania o sens życia, istnienie Boga, wpływ szatana ubrane są w powieść psychologiczną pełną grozy. To bardzo przenikliwa, momentami ironiczna, a chwilami przerażająca w skutkach penetracja zakamarków ludzkiej duszy. Mrocznej duszy. A problematyka zbudowana wokół historii ojcobójstwa, w które zamieszani są synowie zamordowanego, choć pełna niedopowiedzeń i mistyki, mocno jest osadzona w rzeczywistości. A wszystko wokół pytania, czy dzieci mogą odkupić grzechy swoich rodziców...

Ciężar fabuły zwiększa dodatkowo fakt, że w czasie prac nad powieścią zmarł trzyletni syn Dostojewskiego Alosza. Chłopiec zmarł w wyniku ataku epilepsji, którą odziedziczył po ojcu. Główny bohater "Braci Karamazow" nosi takie samo imię jak zmarły syn autora.

Zamordowany w powieści ojciec Aloszy ma na imię Fiodor.

Teatralna interpretacja dzieła to zatem istne pole minowe. Melski przeprowadza jednak widzów pewnie przez golgotę duszy. W tej teatralnej interpretacji jest wszystko, co musi się u Dostojewskiego znaleźć - świat zbudowany na ideałach od Madonny do sodomii, siła sumienia, która jednocześnie nęci i męczy bohaterów, sprzedajne dziewki i wielcy łajdacy. W świecie ludzi godnych politowania, chciwych, lubieżnych i błaznujących diabeł wciąż walczy z Bogiem. Walkę tę, przedstawioną metaforycznym i nieuchwytnym językiem teatru, widać nad wyraz dosłownie. Ogień w sercach braci Karamazow pali w oczy widzów. Ale bez tanich chwytów. Boży trybunał ścina się z ludzkim. Zezwierzęcenie galopuje. Pędząca mara zbiera żniwo, a widz patrzy, jak bracia idą do zguby. Tu każdy wyrok ulży sumieniu. "Oni mają hamletów, my Karamazowów".

Czy wolna wola istnieje? Jaka jest kondycja zła? Czy miłość jest w jakiejkolwiek relacji z ateizmem?

Duszą ludzką targają najmroczniejsze namiętności, Dostojewski obnaża ją przed nami. "Brada Karamazow" to jedno z najważniejszych dzieł ludzkiej kultury. Brawo dla Teatru Polskiego we Wrocławiu. Była to 600. premiera na deskach tej sceny. Gratulujemy!

Sylwia Krasnodębska
Gazeta Polska Codziennie
17 kwietnia 2018

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...