Stan wojenny Robespierre a i Dantona

"Sprawa Dantona" - reż. Andrzej Wajda - Teatr Powszechny w Warszawie

Nigdy cudzoziemiec nie jest bardziej obcy w kraju niż w czasie rewolucji. Widzi wielkie poruszenie, którego cele i przyczyny są mu nieznane. Józef Potocki.

Krytycy słusznie wyczuli, że konflikt między dwoma "gigantami" Wielkiej Rewolucji - Dantonem (Gerard Depardieu) i Robespierre'em (Wojciech Pszoniak) - między dwiema koncepcjami władzy odnosi się w ujęciu polskiego reżysera raczej do ówczesnej sytuacji w Polsce ("sierpniowy cud Solidarności" i stan wojenny) niż do burzliwej i przełomowej historii ich kraju. Scenariusz filmu Danton został oparty na sztuce Stanisławy Przybyszewskiej z 1929 roku "Sprawa Dantona", którą Andrzej Wajda wystawiał z wielkim powodzeniem od 1975 roku przez pięć sezonów w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Była to w teatralnym dorobku reżysera sztuka przełomowa. Ograniczył w niej to, dzięki czemu był dotychczas w teatrze i filmie rozpoznawalny: wizualne efekty - "ekspresyjność obrazu" - na rzecz słowa. Antagonizmy polityczne, konfrontacje różnych poglądów na istotę rewolucji rozgrywały się przede wszystkim w dyskursie dwóch oponentów politycznych, a ich przemówienia stały się "kulminacją akcji". Dzięki temu Wajda zachował ducha sztuki Przybyszewskiej, która jest dramatem racji intelektualnych, historiozoficznych i etycznych. Niebagatelną rolę w inscenizacji dramatu w Teatrze Powszechnym było też to, że Wajda zdecydował, by akcję sceniczną wprowadzić między widzów, czyniąc ich nie tylko obserwatorami wydarzeń, ale także ich współuczestnikami. Dzięki temu siedzący po obu stronach płaszczyzny gry widzowie "wtapiali" się w akcję, niepostrzeżenie pełnili różne funkcje: przysięgłych w Trybunale, deputowanych w Konwencji, do których bezpośrednio zwracali się w swych przemówieniach Robespierre, Saint-Just i inni.

Istotną rolę w powodzeniu przedstawienia miał także dobór aktorów. Sprawa Dantona wymagała posiadania w zespole przynajmniej kilkunastu aktorów o silnej osobowości, którzy jużsamym swoim pojawieniem się na scenie emanowaliby charyzmą i siłą, jakie wyniosły ich na szczyty rewolucji. Nieprzypadkowo więc Andrzej Wajda realizował ten projekt właśnie w Teatrze Powszechnym, który miał opinię jednego z najbardziej "aktorskich" w Warszawie. Kierownik artystyczny teatru, Zygmunt Hübner, zaangażował w tym czasie grono najlepszych aktorów w Polsce; większość z nich współpracowała też już wcześniej z Wajdą (na przykład przy "Ziemi obiecanej"), co bardzo ułatwiało pracę. Prócz Bronisława Pawlika w roli Dantona i Wojciecha Pszoniaka jako Robespierre'a w sztuce zagrali między innymi Władysław Kowalski (Saint-Just), Olgierd Łukaszewicz (Desmoulins), Grażyna Marzec (Lucille Desmoulins), Franciszek Pieczka (generał Westermann), Edmund Fetting (Philippeaux), Stanisław Zaczyk (Delacrobe), Leszek Herdegen (Collot), Gustaw Lutkiewicz (Legendre), Elżbieta Kępińska (Eleonora, kochanka Robespierre'a) i Joanna Żółkowska (Louise, żona Dantona).

Reżyser, jak już wyżej zaznaczono, ograniczył efekty wizualne do minimum. W całym przedstawieniu nie było ani jednego taktu muzyki, ani jednego dźwięku wzmacnianego mechanicznie, nie użyto żadnych mikrofonów; podobnie było ze światłem - wykorzystywanym bardzo oszczędnie i bez "efektu". Warto podkreślić też, że Wajda nie wprowadził w tekst dramatu żadnych aktualizacji. Scenografia, zaprojektowana przez reżysera wspólnie z Krystyną Zachwatowicz, była bardzo prosta i surowa: wszystko zostało podporządkowane maksymalnemu uwypukleniu gry aktorskiej, "wspomaganej" przez współuczestnictwo publiczności. Jak wspomina Maciej Karpiński: "[...] widzowie znajdowali się w pięciu miejscach sali teatru - na widowni właściwej, skąd usunięto kilka pierwszych rzędów; na tradycyjnej scenie, gdzie siedzieli na wspinającym się podwyższeniu, oddzieleni od płaszczyzny scenicznej niską barierą; po obu stronach prostokątnego pola gry oraz w pierwszym rzędzie balkonu.

Natomiast pole gry składało się z wąskiej płaszczyzny na poziomie tradycyjnej sceny, kilku schodów, wiodących ku płaszczyźnie niższej, będącej podestem, umieszczonym w miejsce usuniętych pierwszych rzędów widowni".

Wszystkie elementy architektury scenicznej wykonane zostały z surowego drewna. Ściany teatru i wnętrza scen, czyli tam gdzie siedzieli widzowie, zawieszono olbrzymimi malowanymi płachtami przedstawiającymi monumentalną architekturę. Nie kryto przy tym ich "operowego fałszu" - płótna marszczyły się, jakby były umyślnie niedbale zawieszone. Kolorowe akcenty wprowadzały jedynie trójkolorowe sztandary i rewolucyjne rozety, porozmieszczane w różnych punktach sali i przyozdabiające drewnianą trybunę, przeznaczoną dla mówców w Konwencji.

Podstawowym rekwizytem używanym na scenie był duży, ciężki, dębowy stół. W zależności od tego, czym był przykryty, spełniał różne funkcje: przykryty białym prostym obrusem był stołem w mieszkaniu Robespierre'a; zaścielony bogatą materią i wschodnimi poduszkami stawał się łożem lubującego się w przepychu Dantona; udekorowany trójkolorowym sztandarem pełnił funkcję prezydialnego stołu w Konwencji; okryty zielonym suknem służył sędziom Trybunału Rewolucyjnego; przy tym samym stole obradowali również członkowie Komitetów.

Kontrasty, jakie tworzyły rekwizyty w ascetycznej scenografii, podkreślały dobitnie istotę ideologicznego konfliktu: przepych sypialni Dantona "bił się" z programowym ubóstwem gabinetu Robespierre'a. Także sposób bycia obu wielkich antagonistów był odmienny: Danton, gadatliwy i wybuchowy, lubił chować się za maską prostactwa "ludowego trybuna"; "Nieprzekupny" przeciwnie, powściągliwy i oschły, mówił powoli i precyzyjnie dobierał słowa, by przeszywać nimi jak sztyletem. "Robespierre - pisze Maciej Karpiński - reprezentuje pryncypialność, która w każdej chwili może się przerodzić w niebezpieczny dogmatyzm, niosący samozagładę - mimo czystości pobudek, z jakich się począł; Danton jest zwolennikiem rewolucyjnego kompromisu, który wprawdzie jest bliższy ułomnej naturze ludzkiej, lecz za to nieuchronnie kala moralną czystość idei".

I właśnie ten spór między "nieludzkim" obrońcą czystości rewolucji a realistą skłonnym do kompromisów i "taktycznych politycznych sojuszy" musieli w swych sumieniach oceniać widzowie, wśród których toczyła się akcja dramatu. Po latach można stwierdzić, że Andrzej Wajda stworzył dla ludzi przybyłych na przedstawienie swoistą szkołę demokracji. Widzowie, do których zwracali się w swych mowach "przywódcy rewolucji" musieli opowiedzieć się, po czyjej stronie staną. Inaczej niż w późniejszej realizacji filmowej dramatu Przybyszewskiej, reżyser nie wskazywał tak wyraźnie, w którym bohaterze plasuje swoje sympatie. "Dylemat nierozwiązany do końca przez historię nie został również rozwiązany w teatrze". Przybyszewska, jak pisali z przekąsem niektórzy krytycy, była "zakochana" w Robespierze i w sztuce uwypukliła jego racje, ale w końcowej scenie, już po osądzeniu i straceniu Dantona, "Nieprzekupny" zwycięzca uświadamia sobie, że jest następny w kolejce na rewolucyjną golgotę.

Pozostawiony sam na sam ze swym "rozognionym mózgiem", by nie powiedzieć sumieniem (którego, jak sam mówił, nie mógł mieć jako rewolucjonista), wątpi, choć przecież zwyciężył! Przeraża go skala terroru, jaki rozpętał. Czuje, że przepowiednia Dantona, którą ten wykrzyczał w wózku wiozącym go na gilotynę, jest prawdziwa - to samo ostrze odetnie i jego głowę. I po pierwszych chwilach bolesnych wahań postanawia, że nie zmieni kierunku swych działań: "Rewolucja i historia raz jeszcze muszą wziąć górę nad ludzkimi słabościami i zwątpieniem!" Piewca wolności ostatecznie zmienia się w doktrynera, przekonanego, że jego czyny przypieczętują wreszcie zwycięstwo Wielkiej Rewolucji "nieubłaganie i na zawsze zmieniającej oblicze świata". Otwartym zostaje pytanie -czy na lepsze?

Andrzej Wajda zachował większość swych teatralnych rozwiązań w filmie, ale w odróżnieniu od adaptacji w Teatrze Powszechnym i wbrew intencjom Przybyszewskiej, stanął tutaj wyraźnie po stronie Dantona, który przy "Nieprzekupnym" z wszystkimi swymi sprzecznościami i wadami wydawał się bardziej ludzki, bardziej skłonny do kompromisu i niechętny rozwiązywaniu problemów kraju przez wprowadzenie "wielkiego terroru"; jednym słowem - był mniej podatny na totalitaryzm.

Danton miał być całkowicie realizowany w Polsce na zamówienie wytwórni Gaumont, ale wprowadzenie stanu wojennego w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 roku zniweczyło te plany. Ostatecznie film powstał we Francji z udziałem polskich aktorów. W Maximiliena de Robespierre ponownie wcielił się Wojciech Pszoniak, Bronisława Pawlika jako Georges'a Dantona zastąpił Gerard Depardieu. Przed rozpoczęciem zdjęć do filmu Wajda przyjechał z Depardieu do Polski (tuż przed wprowadzeniem stanu wojennego) i odwiedzili razem siedzibę "Solidarności" Regionu Mazowsze, by francuski gwiazdor poczuł atmosferę prawdziwej rewolucji... Reżyser tak podzielił obsadę, że stronnikami Robespierre'a byli Polacy, a Dantona Francuzi. Po zakończeniu zdjęć część polskiej ekipy ze względu na stan wojenny pozostała za granicą (między innymi Wojciech Pszoniak i Andrzej Seweryn). W Polsce po stanie wojennym wielu widzów widziało w filmowym Dantonie Lecha Wałęsę, a w Robespierze generała Wojciecha Jaruzelskiego.

Wprawdzie "Robespierre-Jaruzelski" nie zgilotynował "Dantona-Wałęsy", a nawet po tak zwanej pokojowej rewolucji 1989 roku przychylił się do sztandarowego hasła Dantonistów: "To przez zamożność przywiązuje się człowieka do jego ojczyzny", jednak dość szybko okazało się, że i ta "rewolucja grzęźnie w rzeczywistości", a lud, jak w akcie pierwszym Sprawy Dantona Stanisławy Przybyszewskiej, znów zaczyna szemrać w kolejce do piekarni, że "trzeba wyczyścić Konwencję"...

Z dzisiejszej perspektywy wydaje się, że model przyjęty przez Andrzeja Wajdę przy realizacji "Sprawy Dantona" w Teatrze Powszechnym był bardziej trafny od jednoznacznego opowiedzenia się po stronie cynicznego koniunkturalisty, jakim niewątpliwie był Danton. "Szkoła demokracji", której dzięki Andrzejowi Wajdzie doświadczyli widzowie Sprawy także - a może przede wszystkim - dzisiaj byłaby cennym i inspirującym doświadczeniem; wskazówką, że polityki - jeśli chce się zachować demokrację - nie można pozostawiać samym politykom. Mówiąc inaczej, film Danton był "dramatem historycznym z kluczem", a raczej wytrychem do rzeczywistości w czasie stanu wojennego i po nim w Polsce. Natomiast "Sprawa Dantona" grana w Teatrze Powszechnym stała się "dramatem historii", w którym można było współuczestniczyć i go współtworzyć - już po wyjściu z teatru...

BIBLIOGRAFIA:

Maciej Karpiński, Andrzej Wajda - teatr, Warszawa 1980
Stanisława Przybyszewska, Dramaty, Gdańsk,1975.

Tomasz Bohajedyn
Twórczość
22 lipca 2016
Portrety
Andrzej Wajda

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...