Strzelba pani Rollison, czyli teatr na Openerze

"Podróż zimowa" - reż. Maja Kleczewska - Teatr Powszechny w Łodzi, Teatr Polski w Bydgoszczy

Już po raz trzeci teatr zagościł na festiwalu Open’er – niegdyś muzycznym, dziś interdyscyplinarnym albo według innych lifestylowym. Ocena tegorocznego wydarzenia jest najogólniej mówiąc różna, najwięksi malkontenci zastanawiają się nad przyszłością i rysują czarne scenariusze.

Trudno sobie wyobrazić początek lipca w Gdyni bez Open'era, więc miejmy nadzieję, że kryzys zostanie zażegnany i przyszłoroczny festiwal nie będzie pozostawiać wątpliwości w ocenie. W sprawozdaniach pofestiwalowych rzadko mówi się o teatrze, a szkoda, bo to bardzo mocny punkt programu. Zaczęło się dwa lata temu unikatowym pokazem „Aniołów w Ameryce" Krzysztofa Warlikowskiego w specjalnie przygotowanym na tę okazję namiocie (zobacz relację). Nowy Teatr stał się kuratorem modułu „Teatr" na Open'erze i już w następnym roku mieliśmy prawdziwe święto. 3 namioty, 4 spektakle i specjalnie przygotowana na tę okazję premiera „Kabaretu warszawskiego" w reżyserii K.Warlikowskiego sprawiły, że zeszłoroczny Teatr na Open'erze uznaliśmy za najwartościowszy festiwal teatralny w regionie (zobacz obszerną relację ). Zapowiedziano również nową premierę Nowego na tegoroczny Open'er i kontynuację kuratorską. Najnowszą premierą Nowego Teatru okazał się ostatecznie „Pinokio", który chyba nie do końca pasował na Open'er, namiot był jeden, spektakle dwa plus jeden kabaret.

Maja Kleczewska od lat robi to samo przedstawienie. Dla widza, który po raz pierwszy styka się z wyobraźnią reżyserki dysponującej fachowym przygotowaniem psychologicznym, to doświadczenie z pewnością niezwykłe, jednak dla obserwatorów oglądających na bieżąco polski postdramat, propozycje najzdolniejszej epigonki Warlikowskiego stają się coraz bardziej nużące. „Podróż zimowa" premierowana w marcu 2013 roku to kolejne spotkanie Mai Kleczewskiej z Elfriede Jelinek. Koprodukcja Teatru Powszechnego w Łodzi z Teatrem Polskim w Bydgoszczy nie pozostawia suchej nitki na szlachetnych wyobrażeniach człowieczeństwa. Człowiek naszych czasów jest zdolny do zadawania bólu jak nikt inny, wyrafinowanie zła osiąga swój punkt kulminacyjny w monologu córeczki wykorzystywanej seksualnie przez swą matkę. Przez blisko 100 minut spektaklu przebywamy w najmroczniejszych kręgach tajemnic współczesnego Dr. Jekylla i Mr. Hyde'a. Każdy ma swój ból chowany pod maską poprawności, wewnętrzna walka kończy się zawsze tak samo. Tłumiona natura niezmiennie zwycięża, potwór, diabeł albo banalnie: choroba psychiczna, zabijają człowieczeństwo. Wydaje się, że beznadzieja osiąga swoje dno, ale skutecznie przebija się dalej i śrubuje rekordy. Jelinek i Kleczewska są jednoznaczne jak mentalni ekstremiści, nie biorą jeńców, a bohaterowie wracają ostatecznie do miejsca swego zameldowania, czyli do szpitala dla wariatów.

„Podróż zimowa" to seria solówek. Potwierdzają swoją opinię czołowych aktorów polskiego postdramatu Karolina Adamczyk, Michał Jarmicki i Michał Czachor z Teatru Polskiego w Bydgoszczy, ale nagrodę Man of the Match zgarnął im sprzed nosa Piotr Stramowski. Finałowa kąpiel w farbie niewinnie przypomina przekroczenia sprzed 40-50 lat, ale wygląda efektownie.

Radosław Rychcik znowu zdekonstruował, zatańczył z tekstem i mitem. Po kieleckim „Hamlecie" (nasza recenzja) wyzwał na ring kolejną świętość, tym razem rodzimą. „Dziady" w propozycji reżysera „Samotności pól bawełnianych" to ciąg atrakcji, koktajl Mołotowa wyobraźni i skojarzeń rozgrywający się na kilku poziomach znaczeń. Zaczyna się już na pół godziny przed rozpoczęciem spektaklu. Przy dźwiękach „Ody do radości" po trawie dokoła namiotu przekradają się postaci – dziady cywilizacji europejskiej, boy hotelowy, grupa kelnerów. Statyści będą potem brać incydentalnie udział w spektaklu. Reżyser zdradza swoją fascynację kulturą amerykańską, „Dziady" są dedykowane m.in. M.L.Kingowi, Malcolmowi X czy J.Lennonowi i braciom Kennedy, Guślarzem jest Joker, komiksowy rywal Batmana, poza tym Marylin Monroe, bliźniaczki z Kubricka, Ku Klux Klan, pani Rollison jak czarna niania z „Chaty wuja Toma" itd., itd.

Pierwsza część znakomita, z popisem Mariusza Zaniewskiego w finale. Granica eksperymentu przesunięta za najdalsze rubieże przyzwyczajeń, ale zachowana została wewnętrzna logika i co szczególnie zasługujące na uznanie – słowo Wieszcza, szczególnie wybrzmiałe w wykonaniu Gustawa-Konrada brawurowo zagranego przez Zaniewskiego. Niestety, druga część dużo słabsza, a największym rozczarowaniem było słuchowisko – reżyser na wyciemnieniu puścił z offu Wielką Improwizację w wykonaniu Gustawa Holoubka z „Lawy" Tadeusza Konwickiego. A tak czekałem na pomysły Rychcika w tym miejscu... Mimo drugiego popisu Mariusza Zaniewskiego (absolutna rzadkość w temacie angielszczyzny w polskim teatrze: świetne akcentowo i artykulacyjnie „I have a dream" Martina Luthera Kinga) i Tarantinowskiego, szczerze dowcipnego, finału z mścicielką panią Rollison i jej strzelbą w roli głównej, drugi akt obniża ogólną ocenę całości, jednak podtrzymuje uznanie dla talentu kontrowersyjnego RR. „Dziady" są stworzone do odczytywania przez każde pokolenie na nowo i Rychcik wraz z zespołem poznańskiego Teatru Nowego przedstawił godną i oryginalną oraz dowcipną propozycję. To pulp „Dziady" w sosie multi-kulti, ale bez „bluźnierstwa", więc nie mają szans na sukces „Golgoty Picnic", ale, mam nadzieję, obrażą niejednego ortodoksyjnego smutasa.

Teatr na Open'erze to także co roku obserwacja socjologiczna. Zawsze interesuje mnie odbiór spektakli, bo jestem ciekaw jak nowoczesną sztukę odbierają młodzi, zadowoleni z siebie i życia normalsi. Po Kleczewskiej sala była zimna, po „Dziadach" szczere, niewymuszone standing ovation. Na Open'erze przebojem mogłyby być specjalne pokazy „Golgoty Picnic", ale nie były, a szkoda. Może to jest jeden z pomysłów na przyszłe edycje – reagować żywo na najbardziej gorące wydarzenia, stworzyć lub dać możliwość do powstania idei festiwalu? Coroczny sukces Woodstocku jest tu dobrą podpowiedzią.

Piotr Wyszomirski
Gazeta Świętojańska
15 lipca 2014

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...