Stuningowana operetka

"Piękna Helena i inne" - reż: M. Wojtyszko - Opera Śląska w Bytomiu

Już po raz szósty Opera Śląska sięgnęła po dzieło Jacques\'a Offenbacha. Ale tym razem proponuje widowisko ogromne, niemal operetkę totalną. Dwa akty "Pięknej Heleny i inne" wymagają obecności na scenie aż kilkudziesięciu śpiewaków.

Zaczyna się farsą. Śpiewak grający Parysa niefortunnie potyka się i rozsypuje nuty, które miał podać dyrygentowi. Wskutek tego orkiestra zamiast zagrać uwerturę do "Pięknej Heleny" Offenbacha, gra fragment z "Manon Lescaut". Zaraz potem na scenie pojawiają się Primadonna, 

Rudolf z "Cyganerii" Giacomo Pucciniego, Olga z "Eugeniusza Oniegina", a nawet pracownicy techniczni teatru (akcja odbywa się przecież w teatrze). Pięknie zaaranżowana scena (dzieło scenografa Pawła Dobrzyckiego) zagęszcza się postaciami z najrozmaitszych oper. Dochodzi do spięć, wybuchają namiętności. Przez moment Parys jest zauroczony Aida, potem kocha się w niej Rudolf, a w międzyczasie ona gra w kotka i myszkę z Kalchasem. Menelaos informuje swoją żonę: - Wojny trojańskiej nie będzie. Hela, do domu! 

Tylko marmurowe postaci antycznych bogów i bogiń stoją nieporuszone, kryjąc swoje słodkie tajemnice. 

Partyturę Offenbacha dopełniają utwory najbardziej znanych kompozytorów świata: Czajkowskiego, Mozarta, Rossiniego, Pucciniego, Straussa. Reżyser Maciej Wojtyszko określił taką formę przedstawienia terminem "operetta mixta". - Są to połączone, zmiksowane lub, jakby to ujęli specjaliści od samochodów, stuningowane rozmaite opery i operetki - wyjaśnia. 

W połowie XIX wieku "Piękna Helena" była zjadliwym pamfletem na zdeprawowane stosunki na dworze Napoleona III, jak również na elity ówczesnego Paryża. W widowisku Wojtyszki na próżno szukać aluzji do współczesności, a już tym bardziej do polskiej polityki. Jego operetka - opowiadająca po prostu o miłości - to zabawa. Reżyser bawi się dowcipem muzycznym i komizmem słownym. Partie wokalne i mówione swoich śpiewaków przeplata z krótkimi notkami odautorskimi wyświetlanymi na ekranie zawieszonym nad sceną (np.: "Piękna Helena ma męża i wątpliwości"). Jest wesoło zwłaszcza wtedy, gdy na scenę wchodzi duet Heleny (Sabina 0lbrich) i Parysa (Patrycy Hauke) przejęty ze słynnych "Kotów" Rossiniego, czy też na początku drugiego aktu, gdy Aida (Aleksandra Stokłosa) wykonuje swoją płaczliwą arię. Cała ta komedia odbywa się na odpowiednio wysokim poziomie aktorsko-wokalnym. Śpiewacy grają odważnie, nie zapominając o takich "drobnostkach", jak właściwa mimika twarzy i gesty. 

"Piękna Helena i inne" to wielkie widowisko. To równocześnie dość hermetyczne dzieło, w którym sama operetka staje się głównym tematem. Ale może o taką właśnie ideę tu chodzi: sztuka dla sztuki, operetka dla operetki?

Alan Misiewicz
Gazeta Wyborcza Katowice
13 marca 2010

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...