Swąd wojny

"Wielogłos" - reż. Wacław Sobaszek - Teatr Węgajty

Teatr Węgajty dorobił się już kultowego miejsca na polskiej mapie teatrów alternatywnych. Do warmińskiej wsi od lat przybywają miłośnicy sztuki nieinstytucjonalnej. Przyciąga ich niezależność, bezkompromisowość i świeżość w podejściu do polskiej, multikulturalnej i wieloetnicznej tradycji. Czasem zespół Wacława Sobaszka wyrusza ze spektaklami w głąb Polski - tak stało się tym razem. "Projekt Terenowy" - jeden z dwóch nurtów Węgajt (poza "Scholą" zajmującą się przede wszystkim rekonstrukcją dramatu liturgicznego) zawitał na warszawską Pragę, gdzie w Studium Teatralnym zaprezentował spektakl "Wielogłos".

"Wielogłos", jak sama nazwa wskazuje, podejmuje cały ogrom wątków. Łączy je jedno - wszystkie z nich są bardzo aktualne i spędzają sen z powiek niejednemu z nas. Tematem przewodnim przedstawienia jest niepokój, a nawet strach wywołany przez całą gamę wydarzeń już zaistniałych bądź zintensyfikowanych w niedalekiej przeszłości. Sobaszek wraz z zespołem opowiadają o wojnie na Ukrainie czy o radykalnym nacjonalizmie wciąż narastającym w polskim społeczeństwie, na warsztat biorąc niedawne wydarzenia, które wstrząsnęły opinią publiczną, ale także każdym z osobna. Z drugiej strony "Wielogłos" przepracowuje tak uniwersalne tematy, jak coraz szybsze tempo życia, pędzący konsumpcjonizm, obecność coraz okrutniejszych emocji i brak poszanowania innych istot - zarówno ludzi, jak i zwierząt. W spektaklu brakuje linearnej akcji czy chociażby fabuły, do której przyzwyczajeni są widzowie tradycyjnych teatrów. Sceny z pozoru nie układają się w jedną całość. Ich siła nie polega jednak na ciekawie przedstawionym ciągu przyczynowo-skutkowym, ale jedynej w swoim rodzaju interpretacji rzeczywistości.

Wszystko to wyrażane jest w nietypowym języku teatralnym Węgajt, w którym najważniejsze są gesty, ruch, recytacja, śpiew. Aktorzy komunikują się z publicznością za pomocą środków wyrastających z tradycyjnych, wiejskich obrzędów, wykorzystując jednocześnie performance i improwizację. Język zespołu jest platformą, która pozwala przekraczać granice i dociera do widza nie tylko na poziomie werbalnym i racjonalnym, lecz także czysto emocjonalnym. Przekaz odczuwalny jest wielowarstwowo i w zróżnicowanym natężeniu. Patetyczne sceny przeplatają się ze scenami komicznymi. Czasami granica jest tak płynna, że gromki śmiech zastyga na ustach, które momentalnie układają się w gorzki grymas zniesmaczenia lub przerażenia spowodowanego uświadomieniem ukrytych lęków.

Tytuł spektaklu nie odwołuje się jedynie do mnogości poruszonych wątków. Węgajtom udało się przedstawić także różnorodność opinii i postaw - w "Wielogłosie" obecnych jest kilka odmiennych wizji i przekonań, zaprezentowana optyka nie ogranicza się do jedynego słusznego nurtu. W spektaklu nie ma również miejsca na moralizatorstwo. Twórcy między wierszami przestrzegają jedynie przed tak powszechną obecnie bezrefleksyjnością. Każdy wybór ciągnie za sobą konsekwencje - warto zatrzymać się na chwilę i zastanowić się nad jego słusznością. Największym grzechem współczesnego człowieka jest bowiem bezmyślność.

Wiele jest również form, w jakie emocje wtłacza zespół Sobaszka. W "Wielogłosie" uczucia wyrażane są nie tylko słowem i gestem, lecz także całą gamą ruchów, śpiewu, melorecytacji, muzyki. Sceny budowane są w różnych konwencjach - od komicznych po tragiczne i patetyczne. Aktorzy bawią się formą, tworząc niebywały popis teatralnych umiejętności.

"Wielogłos" jest spektaklem dość nietypowym w dorobku Teatru Węgajty. Aktorzy po raz pierwszy sięgnęli w nim po bardzo aktualne i konkretne tematy - takie jak wojna na Ukrainie, spalenie tęczy na Placu Zbawiciela. Ponad rok od stworzenia sztuki okazuje się, że pozostaje ona aktualna. Dzieje się tak głównie za sprawą emocji, które są kluczowym elementem "Wielogłosu". Widmo wojny i strachu nieustannie unoszące się w powietrzu przypomina, że ciężko uśpić raz obudzone lęki.

Edyta Werpachowska
Teatr dla Was
4 listopada 2015

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia