Świat jak ze snu

"Burza" - reż. Ch. Juncu - 14. Międzynarodowy Festiwal Szekspirowski

Trywialnie brzmiałby pierwszy z akapitów recenzji spektaklu "Burza", gdyby rozpoczął się od krótkiego repertorium tego, co charakterystyczne dla twórczości Szekspira.

Mimo tych zużytych spostrzeżeń i opinii na temat tego, co spowodowało że wiekowe dramaty pisarza odnalazły byt również w czasach teraźniejszych, chciałoby się dodać własne, nie bardziej odkrywcze zdanie. Odsuwając na bok wszelkie uwagi o uniwersalnym wymiarze tych właśnie dramatów; starych choć żywych prawdach na temat kondycji człowieka w obliczu osiągnięcia władzy i jej utraty oraz słynnego „być albo nie być” odbijającym się echem w czasoprzestrzeni tej czy przyszłej, odniosę się tylko do jednej kwestii – świata przedstawionego. 

A ten u Szekspira wygląda jak wyrwany ze snu – jego subtelne granice pomiędzy tym, co dorzeczne i ludzkie stykają się z florystycznymi dziwadłami, wabiącymi elfami i wróżbiarkami. Prawdziwy melanż zdarzeń i sytuacji – utopijnych i realnych, a do tego przyzwoitych i brutalnych, sentymentalnych i niebezpiecznych, śmiesznych i groteskowych.

Podobnie ma się rzecz w „Burzy” – dramacie, którego ideą pozostają nie tylko kontrowersje wokół rządów i tego, kto ma je sprawować, ale też duchowe i cielesne fascynacje czy trudny, choć i wykonalny gest przebaczenia. Nie brak w nim również elementów magicznych; postaci ponadludzkich o niezwykłych kompetencjach i podejrzanej fizjonomii, jak choćby Ariel czy sam Prospero, który potrafi manipulować chociażby silami natury.

Uważam, że właśnie bohaterowie - aktorzy są mocną stroną spektaklu rozegranego przez Teatr z Rumunii. Nie wiem czy to wrażenie nie wynika po części z kameralnego charakteru samej sceny – bliskości i skróconego dystansu pomiędzy widzem a niewielkim, okrągłym forum. Aktorzy zdają się być na wyciągnięcie ręki, stąd też ich gesty czy mimika stają się bardziej wyraziste, kontrastowe. Niemałą rolę pełni też sam ich kostium – dla większości postaci strój równy jest nocnemu okryciu; zwiewnej halce czy gładkiej, atlasowej piżamie. Bohaterowie występują więc w ubraniach nieco intymnych, w dodatku boso, co też buduje nietypową, poufną relacje z widownią, redukując oznaki powściągliwości czy oschłości gry aktora. Na uwagę, moim zdaniem, zasługują dwaj aktorzy: wcielający się w postać Prospera mężczyzna o charyzmatycznym, silnym glosie oraz ormiańskiej urody aktor w roli komicznego, ale i drapieżnego Kalibana.

Warto też wspomnieć słów kilka o samej scenografii. Wyspa, którą od lat dwunastu zamieszkuje Prospero z córką, wygląda w spektaklu na interesującą miniaturę kawałka plaży. Okrągły podest, wypełniony sypkim żwirem w dobry sposób imituje poszczególne sceny dramatu.

Niesprawiedliwe byłoby pominięcie roli choru w przedstawieniu – trzech posągowych, ciemnych sylwetek kobiet o nieco mrocznym spojrzeniu, których śpiew w pewien sposób reżyserował całość spektaklu.

Uważam, że twórcy z Rumunii opracowali bardzo dobry pod względem gry aktorskiej, scenografii i muzycznego akompaniamentu wstęp do cyklu kolejnych spektakli, będących kontinuum corocznej tradycji. Oby tradycji stało się zadość.

\'Burza\' - reż. Christi Juncu - Teatr im. Toma Caragiu Rumunia

Justyna Jazgarska
Dziennik Teatralny
2 sierpnia 2010

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...