Świat, nad którym Bóg stracił kontrolę

rozmowa z Iwoną Kempą

- Ten tekst w warstwie realistycznej przypomina fotografie, które można by pewnie zrobić w wielu wielkich miastach dotkniętych kryzysem - nie tylko gospodarczym, ale i duchowym. Kryzysem wartości

Pani poprzedni spektakl pokazuje "Cztery sposoby na życie i jeden na śmierć", najnowszy, wbrew tytułowi "Z miłości", mówi wyłącznie o śmierci, pokazuje świat pozbawiony nadziei. Dlaczego? 

- Moim zdaniem znacznie więcej mówi o życiu, tyle że takim, które stało się nie do zniesienia. Wszystkie postaci w tej sztuce straciły poczucie bezpieczeństwa, jakiejkolwiek pewności co do własnego losu. Są jednak tacy, którzy dzielnie próbują sobie radzić. Na przykład grana przez Annę Tomaszewską Ella Bischof, wdowa, która podjada obcym mężczyznom tort w kawiarniach. Dla niej to rytuał, próba powrotu do chwil z mężem, próba pokonania śmierci.

Cierpkie to pocieszenie, przecież ta osoba jawi się jako ktoś z lekka obłąkany... Ale to i tak nic - w tym świecie nawet dobry Bóg, błąkający się po ulicach Wiednia, jest całkowicie bezradny. 

- Bóg się pojawia w niemal wszystkich sztukach Turriniego i na ogół towarzyszy temu nuta goryczy i zwątpienia. Tu Bóg jest stary, zmęczony, nikt Go nie słucha, to raczej gnostycka wizja Boga; jeśli nawet On świat stworzył, to już teraz nie ma nad nim kontroli. 

Bo okazuje się, że ludzie Go nie chcą, jedynie młody chłopak nie rozpoznawszy Boga, poprosi Go, by sfilmował komórką jego akt kopulacji. Chce tym sposobem zaistnieć na YouTube. Niepokojące to jest, prawda? 

- Turrini pokazał, że my Boga już nie rozpoznajemy, że nie traktujemy Go poważnie, że nie chcemy Go słuchać. Że w ogóle istnienie w naszej rzeczywistości czegoś świętego wydaje nam się niepojęte.

W planie realnym mamy za to morderstwo, i to dokonane przez głównego bohatera, pracownika parlamentu, z miłości...

- Tak naprawdę nie wiemy, dlaczego on zabił. Turrini nie daje na to odpowiedzi. W wywiadach przed prapremierą wiedeńską też unikał odpowiedzi na pytanie, dlaczego Weber zabił. Myślę, że chciał pokazać, jak jesteśmy bezradni wobec ludzkich zachowań, szczególnie takich, które przekraczają wyobrażalne granice człowieczeństwa. Mimo całej wiedzy o człowieku,pozostaje on wciąż wielką zagadką. W wywiadach dodawał, że szaleństwo świata poszło już tak daleko, że w każdym z nas w pewnych okolicznościach mógłby urodzić się morderca.

Tyle że Weber jest dokładnie przeźroczysty; nie wiemy o nim niczego, co tłumaczyłoby jego zbrodnię.

-  To taki człowiek bez właściwości, I dlatego tym trudniej zrozumieć jego czyn. 

Mnie uderzyły słowa Bezdomnego: "Czekam na życie, ale ono nie przychodzi. Czekam na szczęście, ale ono nie przychodzi. Czekam na sprawiedliwość, ale ona nie przychodzi. Czekam na moją żonę, ale ona nie przychodzi. Jedyne, na co nie czekam, to pragnienie, a ono zawsze przychodzi".

- Jemu, jak sądzę, głównie idzie o to, by wyciągnąć 10 euro i mieć za co ugasić pragnienie. Ale można upatrywać w nim i metafory ogólnego niespełnienia, jakiego doświadczamy. To żona Webera mówi na początku "Już dłużej tego nie wytrzymam". Jest i inne zdanie: "Tak dalej się nie da". I właściwie każda z postaci jest dotknięta niemocą, bezradnością, poczuciem, że tak dłużej żyć nie można, że ich życie jest zagrożone.

Akcja sztuki toczy się w Wiedniu. Ale to mogłoby być każde inne miasto?

- Ten tekst w warstwie realistycznej przypomina fotografie, które można by pewnie zrobić w wielu wielkich miastach dotkniętych kryzysem - nie tylko gospodarczym, ale i duchowym. Kryzysem wartości.

Sztuka składa się z 22 scen ulokowanych w przestrzeni Wiednia. Dla inscenizatora to było wyzwanie?

- Zastosowałam minimalizm i prostotę inscenizacji. Najważniejsi i tak są bohaterowie, zatem nasza podróż po Wiedniu jest raczej umowna.

Ma Pani nadzieję, że sztuka nami wstrząśnie?

- Nie wiem, Przecież takich zdarzeń, jak to, po które sięgnął Turrini, jest wokół nas mnóstwo, dowodząc niebywałej frustracji i agresji skierowanej często wobec osób bliskich. I, co najbardziej przerażające, przemoc ta dosięga coraz częściej dzieci, Oto dorośli, nie mogąc sobie poradzić z rzeczywistością, uderzają w tych najbardziej bezbronnych. W tym tekście właśnie to mnie najbardziej poraziło. 

Wacław Krupiński
Dziennik Polski
24 lutego 2014
Portrety
Iwona Kempa

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia