Święci całkiem zwyczajni

"Żywoty świętych osiedlowych" - reż: Agata Kucińska - Teatr Ad Spectatores

Tematyka martyrologiczno-hagiograficzna podejmowana była chętnie w średniowieczu. Jej renesans nastąpił w okresie romantyzmu, lecz echa przebrzmiewają do dziś. Czy w XXI wieku żyją jeszcze jacyś święci? Czy umartwiają się prowadząc pustelniczy żywot? Nie? A może gdzieś, w zupełnie zwykłym miejscu żyje ich olbrzymia ilość? Właśnie tego dowiodła sztuka "Żywoty świętych osiedlowych" zaprezentowana przez Agatę Kucińską

Spektakl został oparty na powieści "Żywoty świętych osiedlowych" autorstwa Lidii Amejko, wydanej w 2007 roku. W 2008 roku książkę nominowano do nagrody Nike. Jednakże finalnie uhonorowano ją „Srebrnym Kałamarzem im. Hermenegildy Kociubińskiej”, przyznawanym przez Fundację Zielona Gęś im. K. I. Gałczyńskiego. Wątki poruszane w trakcie spektaklu wzorowane są na „Złotej legendzie”, stworzonej przez dominikanina Jacopo da Voragine, biskupa Genui, żyjącego w XIII wieku, a będącej najpopularniejszym zbiorem żywotów świętych, legend hagiograficznych oraz opowiadań apokryficznych. Żywoty te ułożone zostały w porządku kalendarza kościelnego. Określenie „Złota legenda” kilkakrotnie pada w trakcie przedstawienia.

Stworzenie widowiska będącego adaptacją polifonicznej powieści w wykonaniu jednej artystki nie należy do rzeczy łatwych. Jednakże czas, jaki potrzebny jest aktorce na zamianę kostiumu wypełnia specyficzna muzyka, wykonywana przez Sambora Dudzińskiego. Bywają i momenty przestoju, kiedy widzowi wydaje się, że coś jest nie tak, lecz można to zrzucić na karb problemów technicznych. Kiedy światła gasną, widz swobodnie unosi się na fali muzyki wyrafinowanie mącącej ciszę.

Przedstawienie czas zacząć. Strefa przeznaczona dla widowni została wydzielona z przestrzeni gry. Publiczność zajmując swe miejsca wtargnęła w strefę przejmującej ciemności. Czyżby to nicość występująca przed stworzeniem świata? Powoli, z pustki wyłania się nieznany a niepokojący dźwięk, któremu towarzyszą słowa strawestowanej Księgi Rodzaju: „Na początku był beton”… a Betonowe Osiedle powstało przypadkiem, poza Planem Stworzenia, z boskiej betoniarki, w której został nadmiar betonu. W Genesis, stanowiącym preludium sztuki jeden z bohaterów dramatu wyjaśnia, iż idei żadnej już nie mając, formy ani sensu, spuścił Pan resztę pulpy szarej na końcu świata, jak nikt nie widział. Tak powstało nasze Osiedle. Betonowe Osiedle.

Na uwagę zasługuje ciekawie zaaranżowana scenografia. Po prawej stronie sceny umieszczono makietę wieżowca, na którego szczycie urzędują wylegujący się na leżakach i opalający się staruszkowie, starszyzna plemienna osiedla z mistycznego Betonu.

Sztuka opowiada o zwykłych ludziach, którzy stają się święci na swój sposób. Pierwszym z katalogu świętych jest Egon, pustelnik, mieszkający koło zsypu, który za jedyne towarzyszki swego życia ma tylko wiernie za nim kroczące mrówki faraona. Jak wszyscy święci i on był grzesznikiem za młodu, jednakże na starość postanowił przeorganizować swe życie i zbawić świat, gdyż została mu jedynie owa świętość i telewizor. A że uwielbiał oglądać seriale, postanowił wybawić od grzechu wszystkich bohaterów swoich ulubionych produkcji. I tak rozpoczął swą krucjatę codziennie spowiadając się z grzechów serialowych postaci np. tracza z „Plebanii”. Sukcesywnie zbawiał cały „program pierwszy i Drugi, Polsaty i TVN-y, i co tam jeszcze miał w abonamencie”. Co charakterystyczne, Kucińska zastosowała także spowiedź przez telewizor, a więc ulubione medium Egona. Humorystycznym akcentem jest głuchota bohatera. Nie słysząc, podgłaśnia odbiornik i dopełnia pokutę. Natomiast w przypadku, gdy któryś ksiądz nie chciał dać mu rozgrzeszenia, kierował się do takiego, który słyszał zdecydowanie gorzej i nie wyłapywał wszystkich grzechów.

Kolejną mieszkanką osiedla jest Andżelika, która urodziła się świętą. Ciekawa persona, cicha jak myszka, jedynie przemyka po święcie, i chowając się po katach przeprasza za żywot. Swojej stłumione okrzyki zamyka w słoikach, które z zamiłowaniem gromadzi. Otacza ją niegasnąca różowo-niebieska poświata, dodająca jej świętości. „Każdy na osiedlu świętości takiej chce dotknąć” dlatego Andżelika ginie zgwałcona i uduszona. Opowieść kończy puenta, jakoby gniew należy uwalniać, lecz nie do szklanych słoików, a do balonów, ponieważ są lekkie i uniosą gniew do stratosfery.

Następna bohaterką jest Apolonia, osiedlowa rozpustnica, machająca zalotnie rękami niczym hinduska Kali „dająca ukojenie całkiem niedrogo”. Wykonywanemu przez nią tańcowi towarzyszy czerwone oświetlenie, zdradzające jednoznacznie jej profesję. Jest jedyną z postaci, z którą dialog podejmuje tajemniczy głos z offu. Elektryzujący śpiew Sambora Dudzińskiego wcielającego się we wszechwładnego Boga Betonowego Osiedla. Ostatnim mieszkańcem jest Cyfrojeb, mężczyzna, który liczył za dnia i w nocy, a każda z wymamrotanych liczb ukazywała mu inny świat.

Sceny ujawniające żywot współczesnego świętego wieńczy muzyka grana na żywo przez wspomnianego już Sambora Dudzińskiego. Hagiograficzne opowieści przeplatają się ze scenami rozmów staruszków spotykających się na dachu wieżowca, swoistym dachu świata, z którego roztacza się widok na całe Betonowe Osiedle. Każdy z bohaterów domaga się upamiętnienia go w słowach legendy, przedstawianej przyszłym pokoleniom przez wędrownych internetowych bardów i cybernetycznych rybałtów. W finale boska istota prowadzi dialog z mieszkańcami osiedla, którym zarzuca, iż są głupi, jednakże oni odpowiadają mu, iż właśnie takimi nie kto inny, a On sam ich wymyślił. Lecz po cóż dał im wyobraźnię? Czyż nie po to, by wzięli los w swe ręce i odbili się od dna?

Koncept hagiograficznej legendy trąci myszką archaiczności, jednakże kulturowo współczesne postaci, prezentujące postawy przyjmowane przez ludzi żyjących w XXI wieku, władających wyrafinowanym językiem. Opowieści są dowcipne, przemyślnie skonstruowane i pomimo tego, że słowa wypowiadane są przez bohaterów będących typowymi mieszkańcami blokowiska, nie epatują wulgaryzmami ani slangiem. Fikcyjność świata jest pozorna. Wszak, w każdym mieście, na każdym osiedlu można znaleźć swoistego rodzaju „świętych”, męczenników. Spektakl „Żywoty świętych osiedlowych” prezentuje osiedlową hagiografię ludzi zwykłych, maluczkich. Czyż siedzący na dachu bloku staruszkowie nie przypominają Szymona Słupnika, który dwanaście lat spędził na słupie mierzącym czterdzieści stóp?

Agata Kucińska doskonale połączyła trzy tak różne role i splotła ze sobą zadania reżyserka, scenografa oraz wykonawcy, tworząc intrygujący spektakl. Co więcej, płynnie przechodziła do odgrywania kolejnych postaci. Przemiana z małej niewinnej Andżeli w erotyczną misjonarkę przebiegała sprawnie, a każda z ról wydawała się równie realistyczna i traktowana z taką samą pieczołowitością.

Atutem spektaklu jest olbrzymi wachlarz kreacji lalkarskich oraz wykorzystanie hybrydycznych postaci łączących elementy ludzkie i stricte lalkowe. O trudnościach wynikających z płynnego wcielania się w wiele postaci, chyba nie trzeba nikogo przekonywać, jednakże Kucińska poradziła sobie z tym niemal perfekcyjnie. Warto podkreślić niezwykłe możliwości wokalne lalkarki, a także ciekawe zaadaptowanie tekstu powieści do spektaklu lalkowego, w którym dominował komizm słowny wynikający z łączenia stylu wysokiego z potocznym słownictwem zakrapianym cynizmem i sarkazmem.

Wypowiadając się pozytywnie o spektaklu warto zapytać kim właściwie jest Agata Kucińska? To nie tylko jedna z najwyraźniejszych aktorek Teatru Ad Spectatores, ale i doktor nauk humanistycznych, młody dydaktyk i praktyk w szkole teatralnej. Szczęśliwi studenci, którzy mogą korzystać z rad udzielanych przez nią na zajęciach!

Magdalena Mikrut-Majeranek
Dziennik Teatralny Katowice
4 czerwca 2012

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...