Święto Dady, czyli the best of na koniec świata

"Celebration, czyli koniec i jeszcze raz!" - Teatr Dada von Bzdülöw

Teatr Dada von Bzdülöw istnieje 20 lat. Wytrwać dwie dekady przez większość czasu nie mając stałych środków, siedziby i perspektyw na "lepsze jutro" to wielki wyczyn. Artyści związani z Dadą mieli więc powód do świętowania. I, przy okazji, pokazali dlaczego są jedną z najlepszych tanecznych formacji w Polsce.

Teatr Leszka Bzdyla i Katarzyny Chmielewskiej, założycieli i liderów Dady, trudno zamknąć w kilku słowach. Także łatka teatru tańca nie do końca odpowiada charakterowi grupy artystów występujących pod szyldem Dada von Bzdülöw. Zajdziemy wśród nich bowiem świetnych jazzmanów (Mikołaj Trzaska, Olo Walicki), szalonych muzycznych improwizatorów z duetu SzaZa (Paweł Szamburski, Patryk Zakrocki) czy rozmaitych tancerzy, wyznających podobną filozofię tańca, który ma wyzwalać, a nie ograniczać, otwierać zamiast zamykać. Stąd w spektaklach zespołu Bzdyla i Chmielewskiej tyle zaskakujących zwrotów i nieskrępowanej fantazji, przeważnie mocno zanurzonej w absurdzie.

Wszystkie te elementy znalazły się też w okolicznościowym spektaklu "Celebration, czyli koniec. I jeszcze raz", przez autora specjalnie przygotowanych wizualizacji, Maćka Salamona, jednoznacznie wpisanego w medialnie nagłośniony, rzekomy koniec świata, który ma nastąpić 21 grudnia (bowiem na tej dacie kończy się kalendarz Majów). Według Salamona najpierw Teatr Wybrzeże, a potem cały Gdańsk zniszczy wielka Godzilla, a seria ostatecznych wybuchów przypominać będzie te z krążącej po Internecie wstrząsającej kreskówki, przedstawiającej skutki wybuchu bomby atomowej w Hiroszimie.

Katastroficzny ton jest oczywiście jedną z konwencji i typowym przykładem poczucia humoru artystów Dady. Ale pod tą żartobliwą formułą kryje się prawdziwe rozliczenie z przeszłością. Na scenie, oprócz Bzdyla i Chmielewskiej, widzimy dziesięcioro tancerzy, którzy wcześniej pojawili się w spektaklach Dady i pięciu muzyków. Wśród luźno albo wcale ze sobą nie związanych scen bez trudu odszukać można liczne odniesienia do wcześniejszych produkcji Dady (m.in. "Czerwonej trawy", "Kilku błyskotliwych spostrzeżeń (a 'la Gombrowicz)", "Caff Latte", czy "Le Sacre"). Wszystko rozpoczyna poetycki, niemal "pozytywkowy" taniec Katarzyny Chmielewskiej do muzyki wykonywanej przez Mikołaja Trzaskę na saksofonie. Potem, jak to u Dady, wszystkie chwyty są dozwolone. W pewnym momencie Leszek Bzdyl wyjdzie na scenę ubrany w baloniki...

Układy sceniczne zmieniają się jak w kalejdoskopie. Czy oglądamy solo, duet, trio, czy partie zbiorowe w wykonaniu artystów występujących w "Celebration..." wydaje się mało istotne. Żywiołem, który dominuje na scenie tak, jak w wizualizacjach wspomniana Godzilla, jest zabawa. Oczywiście zadziwia niewiarygodne przygotowanie sprawnościowe tancerza Dawida Lorenca, podobnie jak pełne emocji, transowe wręcz solo na perkusję Huberta Zemlera. Ale "Celebration, czyli koniec. I jeszcze raz!" nie jest spektaklem, który w ogóle wypada oceniać pod jakości czy techniki.

To radosne i bezpretensjonalnie szczere w przekazie spotkanie artystów, którzy poczuli się częścią Dady i przyjęli zaproszenie Bzdyla i Chmielewskiej do wspólnego świętowania. Świętowania jak najbardziej zasłużonego.

Koniec już nastąpił. Czas na zapowiadany, nowy początek. I na kolejne 20 lat Teatru Dada von Bzdülöw, które zamknąć można by równie efektowną klamrą.

Łukasz Rudziński
www.trojmiasto.pl
15 grudnia 2012

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia