Swoboda wyboru

"Grind/r" - reż. Piotr Trojan - TR Warszawa

Widzowie siedzą bardzo blisko aktorów, na materacach rozłożonych pod ścianami. Wykonawcy grają na środku między nimi, przemieszczając się od ekranu umieszczonego na jednym krańcu do prowizorycznego pokoju na drugim krańcu. Zaczyna się od czatu wyświetlanego na ekranie. Piotr Trojan w kolorowych spodniach i marynarce, wpatrzony w ekran smartfona odpowiada nieznajomemu - a my widzimy dokładnie przebieg konwersacji. Mężczyzna po drugiej stornie prosi o zdjęcie twarzy ("foto ryja") i penisa ("foto pały"), pyta o preferencje seksualne i miejsce spotkania. Rozmowa jest krótka, rzeczowa, kończy się zaproszeniem do mieszkania. Właśnie tak działa Grindr.

Można go w skrócie opisać jako aplikację randkową dla homoseksualnych mężczyzn. Randkowa to przy tym trochę eufemizm - Grindr służy bowiem do umawiania się na przygodny seks. Aplikacja, korzystając z usługi geolokalizacji, wyszukuje innych znajdujących się w pobliżu użytkowników. Na podstawie zdjęcia można zdecydować, z kim chce się rozpocząć rozmowę. "Grind/r" w reżyserii Piotra Trojana, powstały w ramach projektu Teren TR organizowanego dla młodych twórców przez teatr TR Warszawa, powstał w oparciu o doświadczenia zdobyte w czasie używania aplikacji. Spektakl umiejętnie pokazuje, że korzystanie z Grindra wiąże się z zaakceptowaniem formatowanego przez aplikację modelu relacji a nawet specyficznego języka ("musisz znać te zwroty/inaczej nikt cię nie potraktuje poważnie").

Spektakl Trojana jest zabawny, bo prezentuje doskonałe, "przegięte", campowo-queerowe poczucie humoru. Na ekranie wyświetlane jest wideo, aktorzy przechadzają się po Warszawie, jeden z nich jest przebrany za wielkiego penisa. Narracja prowadzona z offu wprowadza nas ironicznie w meandry języka użytkowników Grindra i zasady korzystania z aplikacji. Chwilę później oglądamy sceny powstałe na bazie spotkań nawiązanych przez Trojana za pomocą Grindra. Oblechy, maminsynki, nosiciele wirusa HIV, sadyści i masochiści - galeria typów mniej lub bardziej odpychających, które można spotkać wśród użytkowników. "Wszelkie podobieństwo do realnych osób jest całkowicie możliwe, a wszelkie podobieństwo do prawdziwych wydarzeń zupełnie nieprzypadkowe." Twórcy spektaklu starają się wytworzyć w nas przekonanie, że wszystko, co oglądamy zdarzyło się naprawdę. Ale w gruncie rzeczy prawdziwość przedstawianych zdarzeń nie ma żadnego znaczenia - tematem nie są bowiem przygody Piotra Trojana, a fenomen aplikacji.

Bez ogródek mówi się tu o ryzyku, które wiąże się z korzystaniem z Grindra. "50 procent to zboki, a drugie 50 chorzy na HIV, kiłę i rzeżączkę." Mówi się o oszustwach, których dopuszczają się użytkownicy podający się za kogoś kim nie są ("fotę chyba ze swojej komunii wysłał, jak miał włosy a nie miał brzucha"). Ale atrakcyjność aplikacji polega, jak się wydaje, na ułatwieniu dostępu, nawet nie do prostego osiągania przyjemności seksualnej, ale do doświadczania tego, co nowe i pociągające w swoim niebezpieczeństwie.

"Grind/r" choć niepozbawiony wad dramaturgicznych i reżyserskich, jest przedstawieniem niezwykle interesującym ze względu na swój wywrotowy, queerowy potencjał. To spektakl, który jasno odrzuca i wyśmiewa heteronormatywny model relacji tak często przemocą narzucany osobom nienormatywnym. Zdecydowanie opowiada się natomiast za prawem do swobodnego wyboru swoich kontaktów seksualnych. To przedstawienie, które nie próbuje zdobyć przychylności widzów poprzez wprowadzanie systemu przemilczeń. Wręcz przeciwnie spektakl odznacza się brutalnym, dosadnym językiem i bezkompromisowym ujęciem tematu. Grindr jest bowiem atrakcyjny także dlatego, że pozwala na robienie tego, co się chce.

Katarzyna Waligóra
e-teatr.pl
3 czerwca 2016
Teatry
TR Warszawa

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia