Szafa pełna baśni

"Juri" - reż. Piotr Srebrowski - Teatr Gdynia Główna

Realizację tego nietypowego projektu powierzono Piotrowi Srebrowskiemu, który w Gdyni Głównej zaprezentował się już bardzo lubianym, chwalonym i nagradzanym „Wielkim ciastem". Barbara Szafraniec to dwunastoletnia autorka opowiadania, które zostało przeniesione na scenę w Teatrze Gdynia Główna. Profesjonalna realizacja napisanej przez młodą autorkę baśni była nagrodą w konkursie „Z notatnika na scenę", ogłoszonym przez ten teatr.

Spektakl jest wyjątkowy z jeszcze jednego powodu. Został zrealizowany dzięki wsparciu sympatyków teatru i twórczości młodych, którzy wpłacali różne kwoty (od 10 do 300 złotych) za pośrednictwem platformy crowdfundingowej. Inicjatywę wsparło w ten sposób 48 osób. Konkurs dla młodych autorów i wspólne gromadzenie funduszy sprawiło, że spektakl zaczął żyć własnym życiem i przejawiać własną energię, będąc jeszcze w fazie projektu.

Realizację tego nietypowego projektu powierzono Piotrowi Srebrowskiemu, który w Gdyni Głównej zaprezentował się już bardzo lubianym, chwalonym i nagradzanym „Wielkim ciastem". I tym razem, jako scenarzysta i reżyser, Srebrowski dobrze zaopiekował się powierzonym mu materiałem. „Juri" – historia dziewczynki, która odkrywa tajemnice starej, dziwnie niezakurzonej szafy w rekwizytorni opery – jest przedstawieniem niezwykle ciepłym, promieniującym pozytywną energią. W tym lalkowym spektaklu posadzono publiczność bardzo blisko sceny. Nietypowy układ przestrzenny gdyńskiego teatru stał się tu atutem. Aktorzy grają, widząc przed sobą dziecięce buzie. Od pierwszych chwil udaje się im wyzwolić szczere reakcje młodych widzów. Zwłaszcza Zofia Nather, grająca Juri oraz mamę Juri, potrafi zagadywać, zwracać się do dzieci wprost, wplatać drobne improwizacje, będące odpowiedzią na to, co dzieje się z publicznością. „Juri" jest dla dzieci spektaklem tak żywym, że staje się wręcz rozbudowaną zabawą. Twórców nie zawiodło wyczucie czasu. Przedstawienie ma dobre tempo i trwa akurat tyle, ile są w stanie wytrzymać w skupieniu młodsze dzieci.

Pełne uroku i fantazji lalki, autorstwa Mai Zaleskiej, wykonane z używanych, nie najnowszych już przedmiotów codziennego użytku, współtworzą ten wyjątkowy klimat. Juri, i jeszcze jedna postać (o której piszącej te słowa recenzentce nawet na myśl nie przyjdzie, by pisnąć cokolwiek więcej), to piękne lalki-szmacianki. W spektaklu nostalgia spotyka się z nowoczesnością. Przedziwne lalki, postaci zaskakujące niektórymi swoimi decyzjami, dobrze zaśpiewane, pasujące do całości piosenki, tworzą warunki do wiarygodnego pokazania głównej bohaterki. Jej sposób bycia może początkowo nieco irytować dorosłych. Mówi szybko, dużo, wcale nie głosem grzecznej panienki i... od takiej właśnie Juri dzieci nie mogą oderwać oczu, a dorośli stopniowo się przekonują.

Po zakończeniu przedstawienia dzieci mogą obejrzeć lalki i rekwizyty z bliska, przypieczętować znajomość z Hopsasem, Ślimolem, Kurzeraczem i innymi, których historię dopiero co poznały. A chętnych do poznania tej baśni nie brakuje. Przedstawienia grane są przy pełnej widowni.

Małgorzata Bierejszyk
Gazeta Świętojańska
23 czerwca 2015
Portrety
Piotr Srebrowski

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...