Szczepieni przeciw śmierci

"Udając ofiarę" - reż. Bartosz Zaczykiewicz - Teatr im. Wilama Horzycy w Toruniu

Pierwsza premiera sezonu w Teatrze Horzycy: bez wpadek, bez olśnień.

Współczesny "Hamlet"? Nie, takiego ładunku treści jak arcydramat Szekspira sztuka braci Priesniakowów nie zawiera, choć tekst to bardzo dobry, ciekawie pomyślany, obrazujący kondycję społeczeństwa nie tylko rosyjskiego. Ale "Hamleta" w swej sztuce "Udając ofiarę" braterska spółka autorska przywołuje. Nie do końca serio - ironia i pastisz to kolejne zalety tego dramatu.

Oto Wala, bez mała trzydziestolatek, absolwent uniwersytetu, właśnie - zupełnie jak duński książę z Elsynoru - stracił ojca i z niechęcią obserwuje, jak u boku matki miejsce zmarłego zajmuje wuj. Rozmyślaniom o śmierci ojca i o śmierci w ogóle sprzyja wykonywana przez Walę dość nietypowa praca. Jest on otóż statystą podczas milicyjnych rekonstrukcji zbrodni, wcielając się w role ofiar zabójstw i wypadków. Wala tę pracę wykonuje niekoniecznie z braku lepszej. Jak mówi, jest ona dla niego szczepionką przeciw śmierci. Codzienny bliski kontakt z cudzym umieraniem ma uodparniać niczym kontrolowana dawka wirusów.

Współczesny rosyjski Hamlet-Wala, jest jak tamten nieprzystosowany, ale swoją niezgodę na świat rzadko gwałtowniej ujawnia. Opór demonstruje "dziwactwami" w zachowaniu: je chińskimi pałeczkami, śpi w czapce. Wybucha nieczęsto - jak wtedy, gdy rzuca się na kolegę z pracy, młodego milicjanta, który niby marzy o studiowaniu, a w istocie o szmalu. Wala ma też dziewczynę, którą traktuje z obojętnością.

Wala (powściągliwie grany przez Macieja Raniszewskiego) nie jest buntownikiem bez powodu. Otaczają go cynicy i egoiści. Matka nie kryje, że nie był dzieckiem chcianym. Wuj chętnie wyrzuciłby go z domu. Milicjanci, rekonstruując wydarzenia w miejscach zbrodni, przyjmują absurdalne wersje, byle zakończyć sprawę. Olga-Ofelia niekoniecznie Walę-Hamleta kocha, ale nakłania go, żeby się z nią ożenił, bo w wieku 33 lat nie chce jej się już szukać kolejnego faceta. Sprawcy rekonstruowanych zbrodni (we wszystkie te nieco karykaturalne postaci udanie wciela się Grzegorz Wiśniewski) bez skruchy relacjonują okoliczności utopienia narzeczonej czy zastrzelenia szkolnego kolegi... I nawet naglą erupcja emocji oficera milicji nad talerzem modnego sushi dotyczy tak w gruncie rzeczy błahej sprawy jak fatalna gra reprezentacji sportowej. Choć w świetnym wykonaniu Michała Marka Ubysza ten monolog urasta do rangi najbardziej poruszającego punktu przedstawienia - oskarżenia całego pokolenia młodych.

No właśnie, dopiero ten - niemiłosiernie nafaszerowany wulgaryzmami - monolog milicjanta wzbudza żywszy rezonans widowni. Tego rezonansu wcześniej nieco brakuje. Być może spektakl po premierze dojrzeje i tragizm postaci współczesnego Hamleta zarysuje się ostrzej?

Oszczędna i funkcjonalna jest scenografia Izy Toroniewicz. Białe ramy okna, futryny, drzwi, stoły z mieszkania Wali przy użyciu lin i kolorowych świateł przeobrażają się w basen pływacki albo japońską restaurację (notabene scena w tym lokalu z uwagi na natężenie barw, kostium Małgorzaty Abramowicz jako barmanki, jej grę, wydają się jakby z trochę innej bajki).

Mirosława Kruczkiewicz
Nowości
26 października 2013

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...