Szczur u lalkarzy

"Marsz, marsz Gombrow...ski" - Białostocki Teatr Lalek

Co nowego w Białostockim Teatrze Lalek? Zmaganie się ze szczurem i polską niedojrzałością, a do tego szukanie na gwałt nowego polskiego bohatera. Lalkarze pod wodzą Austriaka inscenizują wczesne opowiadanie Gombrowicza.

W BTL trwają ostatnie próby do premiery spektaklu "Masz, marsz Gombrow...ski". Przedstawienie oparte na opowiadaniu "Szczur" reżyseruje Christoph Bochdansky, austriacki eksperymentator, lalkarz, praktyk i teoretyk teatru, sam określający się jako "sprzedawca wrażeń". Spektakl zapowiada się obiecująco, zważywszy na fakt, że znakomity twórca, sięgnął po jedno z wcześniejszych i ciekawszych opowiadań polskiego prześmiewcy i przetworzył je po swojemu. 

Gombrowicz oceniał Polaków z dystansu, jakkolwiek by jednak próbował uciec od Polski i polskiej śmieszności, Polakiem nadal pozostawał. Co się jednak dzieje, gdy Polaków przez pryzmat polskiego opowiadania obserwuje cudzoziemiec? Jakie niuanse jeszcze wyłapie? Bochdansky skreślił na ten temat parę słów, które zamieszczono na stronie internetowej teatru:

"Co robi Austriak, gdy przyjeżdża do Polski i inscenizuje opowiadanie Witolda Gombrowicza? Świetnie się bawi. Może połączyć wielki talent teatralny polskich aktorów z zagadkową absurdalną historią wspaniałego polskiego autora. Przy wesołym żartobliwym puszczaniu oka rozwinęła się sztuka w sztuce, która opowiada historię strasznego, ale lubianego przez ludzi Huligana, który trafia do więzienia i przez szczura traci witalność i siłę. Znalazłem tu dużo humoru i korzystałem z każdej okazji, aby jak najwięcej z tego przekazać".

Gombrowicz "Szczura" napisał w Argentynie, w drugiej połowie lat 40. tuż przed rozpoczęciem pracy nad "Trans-Alantykiem". Od kilku lat mieszkał już wtedy w Buenos Aires i pracował w Banco Palaco. Swoje opowiadanie zaczyna od zdania: "Postrachem całej okolicy, dostatniej i zasiedziałej, był zbir, hulaka i zbójca, sławny pod nazwą Huligana. (...) miał [on] specyficzną masywność i szerokość natury - rozległość duszy - kolebiącą rozlewność usposobienia. Była to natura szeroka, nie uznająca żadnych ciasnych zakamarków i lubiąca popić, a szeroki gest był jednym właściwym jego gestem. Zbójca Huligan nienawidził wszystkiego co ciasne, wąskie, drobnostkowe, np. złodziei kieszonkowych i jeśli miał do wyboru albo szczypnąć kogoś, albo walnąć, to walił. Wszystkie jego morderstwa były śmiałe, huczne i rozgłośne.(...)

W pobliskim dworze zaś mieszkał stary kawaler, były sędzia, Skorabkowski, którego denerwowała nadmierna rozlewność okolicy. Nieustannie chodził do władz ze skargami - zresztą w największym sekrecie(...). W końcu sędzia postanowił zwęzić [Huliganowi] szerokość myślenia. Złapał go i postanowił odmienić naturę zbója...".

Wymyślne tortury jednak nic nie dały, aż do momentu, w którym okazało się, że Huligan boi się jednej jedynej rzeczy - tytułowego szczura właśnie.

Bochdansky w swoim spektaklu pozostawia wszystkich bohaterów opowiadania, ale przenosi jego akcję we współczesność i dorzuca współczesne rekwizyty. I tak np. Huligan paraduje w dresach z paskami i w adidasach. Skorabkowski i jego sługa - z krzyżykami na głowie, a ukochana zbója, Maryśka, jest - jak mówi Narrator - "wzorcową polską blondyną". W spektaklu, jak to u Gombrowicza - mocno podlanym groteskowym patosem - polskiej symboliki pojmowanej w najróżniejszy sposób zresztą jest o wiele więcej.

Wszystko to jest o tyle ciekawe, że:

- Ja o Polsce w ogóle nie mam pojęcia. Ani o polskich cechach - mówi "Gazecie" z rozbrajającą szczerością Christoph Bochdansky.- Po prostu lubię Gombrowicza, czytam go chętnie i intensywnie od kilku lat. I gdy dyrektor teatru Marek Waszkiel zaprosił mnie do Białegostoku, uznałem, że zrealizowanie tekstu gombrowiczowskiego to dobry pomysł. Jadąc tu, wiedziałem, jak wyglądać ma scenografia, lalki, w głowie miałem ogólny plan. Reszta rodziła się po drodze. Teatr to niesamowity plac zabaw. Moja pozycja i rola to napisanie tekstu, zbudowanie systemu grania, ogólne myślenie o sztuce, zorganizowanie sceny, poszczególnych komponentów spektaklu. Reszta to wspólna praca. To, co zobaczą widzowie na scenie to nie tylko moje pomysły, ale również te, które pojawiły się w grupie, efekty wspólnej pracy. Chciałem stworzyć system pracy, w ramach którego aktorzy sami mogą wyrazić swój stosunek do polskiej mentalności. Stworzenie takiego systemu to rodzaj eksperymentu, ciągła improwizacja, może czasem wymykająca się spod kontroli, ale to też założona z góry właściwość tego spektaklu. Tak naprawdę wyobrażenie, że mamy nad czymś kontrolę jest groteskowe i złudne. U Gombrowicza groteski i absurdu jest dostatek. My wszyscy razem, z całym zespołem, próbowaliśmy w spektaklu to uwypuklić.

Pewne trudności nastręczała bariera językowa - aktorzy cały czas grają po polsku, w języku, którego reżyser nie zna. Ale Bochdansky\'ego wspierali asystenci - Paweł Chomczyk (niegdyś Kompania Doomsday, obecnie Grupa Coincidentia) i Laura Słabińska (studentka wydziału reżyserii białostockiej Akademii Teatralnej), oraz nie odstępująca reżysera tłumaczka - Katarzyna Moździerska.

- Bez ich współpracy, oraz aktorów przedstawienie nie byłoby takie, jakie jest. Paweł zbierał różne komentarze i dygresje, które rodziły się w grupie podczas pracy i tak na bieżąco powstawał tekst sztuki - mówi Bochdansky. - Jeśli dana historia jest prosta, czysta, na komentarze i dygresje mam więcej miejsca. I tak właśnie było w przypadku "Szczura".

Laura Słabińska: - Byłam zafascynowana twórczością Bochdansky\'ego. Na festiwalu w Łodzi dyrektor Waszkiel przedstawił mnie reżyserowi i tak się zaczęła nasza współpraca. To bardzo ciekawe doświadczenie. Nauczę się rzeczy, które powinno się robić, jak też tych rzeczy, których się robić nie powinno. W każdym kraju jest inny rodzaj pracy w teatrze. Ja jestem przyzwyczajona do jednego, teraz mogę zobaczyć inny.

W spektaklu grają: Sylwia Janowicz-Dobrowolska, Ryszard Doliński, Wiesław Czołpiński, Ewa Żebrowska, Zbigniew Litwińczuk, Artur Dwulit, Izabela Maria Wilczewska.

Spektakl będzie miał premierę pod koniec kwietnia.

Monika Zmijewska
Gazeta Wyborcza Białystok
21 kwietnia 2010

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...