Szekspirowskie fantasmagorie, czyli o "Śnie nocy letniej"

13. Międzynarodowy Festiwal Szekspirowski

Ostatnią z kwestii kończących spektakl przygotowywany przez aktorów z Watermill Theatre było zdanie oznajmujące koniec "tego pięknego snu". To stwierdzenie nie ograniczało się wyłącznie do ogłoszenia finału sztuki, ale (i chyba przede wszystkim) stanowiło podsumowanie nastroju, jaki ogarnął widownie podczas dwu i półgodzinnego przedstawienia. Przyrównanie spektaklu do sennej ułudy wiązało się z treścią samego dramatu - pełną tajemniczości, a w tym leśnych fantomów manipulujących tajemniczym pyłem i wonnym kwiatem o mocy zmieniającej rzeczywistość.

Magiczny klimat, w jakim osnute są wydarzenia, porównywalny z nastrojowością bajek i baśni, w której siłą motywującą akcje są czary, nie pozostawał obojętny naszej wyobraźni – wciąż na sposób dziecięcy niepokornej i lubującej się w kolorowych obrazach.

Sztuka teatralna wymaga jednak czegoś więcej poza samym pomysłem fabuły lub trafnym wyborem utworu, który ma być odtwarzany na scenie. Poza arcyważną grą aktorską, niemało istotna pozostaje scenografia – w tym wypadku przemyślana i zgodna z nurtem Szekspirowskiej fantazji. Od początku do końca wystrój sceny jest niezmienny – bez względu na okoliczności, w jakich przebiega akcja utworu. Brak jest więc ruchomych rekwizytów stworzonych na potrzeby każdej ze sceny, które rozgrywają się na przemian w komnatach zamku i leśnych zagajnikach. Mimo wszystko widz nie odczuwa jakiegokolwiek zaniedbania ze strony osób zajmujących się oprawą scenograficzną widowiska – operowanie światłem i jego barwami jest na tyle kreatywne, że w jednej chwili biała woala zdobiąca mury zamczyska przekształca się w ciemnobrunatne konary drzew. 

Powracając jednak do samych postaci granych wyłącznie przez męskie grono aktorów, należy w pierwszej kolejności zwrócić uwagę na role kobiet w przedstawieniu. Ta z kolei pozostaje niemała i szczególnie przykuwa wzrok na tle sceny zagęszczonej przez pozostałych bohaterów. Powodem tego żywego zainteresowania jest nieuniknione i nie dające się do końca ukryć atrybuty męskości – postura, śmiesznie podniesiony głos, specyficzny sposób poruszania się, który nie dokońca pasuje subtelnym ruchom kobiet, a jednocześnie ośmiesza męskość ukrytą pod kobiecym strojem. Te wszystkie elementy współtworzą komiczny (i pewnie zaplanowany) charakter tych właśnie postaci, które miotając się po scenie w falbaniastych sukienkach, budzą chichoty pośród rzędów zajmowanych przez widzów. Niesprawiedliwością byłoby pominięcie pozostałych ról, jak choćby Puka, którego aparycja porównywalna do cyrkowego clowna, częstokroć prowokowała do wybuchów śmiechu, czy chłopów odgrywających scenkę w podarku nowożeńcom, której nie powstydziłby się najlepszy kabaret. Brytyjscy aktorzy z pewnością udowodnili niejednemu z odbiorców prawdy powiedzenia, że talent i trening czyni mistrza.

„Sen nocy letniej” w wykonaniu angielskich artystów stanowił oniryczną podróż w świat faunistycznych elfów i magicznych sztuczek, której finał i słowa kończące spektakl stanowiły przysłowiowy ‘pstryczek’ w nos – pobudkę ze snu i jednoczesny powrót do naszej, skromniejszej w kolorach od Szekspirowskiej rzeczywistości.          

Justyna Jazgarska
Dziennik Teatralny Trójmiasto
5 sierpnia 2009

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...