Szpicbródka bawi jak za dawnych lat

"Hallo Szpicbródka, czyli ostatni występ króla kasiarzy" - reż. W. Kościelniak - Teatr Syrena w Warszawie

Król kasiarzy teatrzyk Czerwony Młyn i cudowna atmosfera lat 30. powróciły w wielkim stylu.

Spektakl na deskach teatru Syrena nawiązuje do słynnego filmu Rzeszewskiego, ale wprowadza też wiele nowych wartości.

W spektaklu Wojciecha Kościelniaka nie ma fajerwerków i kolorowej dekoracji. Ta stonowana i ciemna scenografia jest doskonałym tłem dla barwnych postaci - bohaterów przedstawienia.

Teatrzyk rewiowy Czerwony Młyn przeżywa kryzys, właściciel nie ma pieniędzy na wypłacenie pensji pracownikom. Kiedy komornik wręcza dyrektorowi nakaz zajęcia majątku teatralnego, niespodziewanie pojawia się elegancki dżentelmen inżynier Fred Kampinos i proponuje swoją pomoc...

Premiera "Hallo Szpicbródka" odbyła się 16 grudnia 2012 r. i była kulminacją obchodów jubileuszu 65-lecia teatru Syrena.

Zespól postanowił sięgnąć po utwór Ludwika Starskiego - opowieść o szlachetnym złodzieju z lat 30., w nadziei, że przystojny Fred Kampinos vel. Szpicbródka zaskarbi sobie przychylność widzów sceny przy Litewskiej. Przedstawienie w Syrenie nie jest pierwszą adaptacją tego utworu. W pamięci wielu widzów pozostaje wciąż film Janusza Rzeszewskiego z 1978 r. Cóż, jeżeli ktoś oczekuje prostego transferu z ekranu na scenę, poczuje się zawiedziony. Nie jest to bowiem, może na szczęście, kalka z tamtej produkcji. W spektaklu Wojciecha Kościelniaka nie ma kolorowej dekoracji, przeciwnie, jest raczej stonowana, utrzymana w ciemnych barwach. Nie znaczy to, że na scenie zapanowała asceza (mamy w końcu do czynienia z fabułą rozrywkową z międzywojnia). Mistrzostwem są nawiązania do filmów z epoki kina niemego, m.in. scena rozmowy Kampinosa z dyr. Lalewiczem. Reżyser dokonał też pewnych zmian w fabule, choć rdzeń pozostał ten sam. Piotr Polk jako Szpicbródka czaruje melonikiem i specyficzną wymową "ł". Anna Terpilowska jest nieco mniej melancholijna niż Gabriela Kownacka, ale jej Anita to wciąż niezwykle miła i uroczo naiwna istota. Z kolei Mateusz Deskiewicz rozbawia do łez swoim groteskowym krokiem i stylem gry podobnie jak świetny Jacek Pluta (Mańkowski), który przygotowując się do roli, wyraźnie wzorował się na Janie Kobuszewskim. Spektakl w Syrenie to podróż w lata 30., która pozwala oderwać się od codzienności, zapomnieć o kryzysie, szarej zimie i awanturach polityków.

Jakub Szymczuk
Dziennik Gazeta Prawna
1 lutego 2013

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...