Sztubackie żarty z Chopina

"Chopin kontra Szopen" - reż. Mikołaj Grabowski - Stary Teatr w Krakowie

Mikołaj Grabowski igra z konwencją akademii "ku czci". Ale pomysł na spektakl ogranicza się tylko do owych igraszek. Od pierwszych chwil nikt nie ma wątpliwości, że widowisko "Chopin kontra Szopen" w krakowskim Starym Teatrze, którego tematem są życie i twórczość Fryderyka, nie będzie całkiem serio

Na naszych oczach majestatycznie rozsuwa się aksamitna kurtyna. Ukazuje się czarne pudło fortepianu i wygodny pluszowy fotel, na którym zasiądzie recytator. Ze sceny popłyną wykonywane w podniosłej manierze natchnione strofy poezji – od Norwida przez Konopnicką po Staffa, a nawet Chotomską. Rzecz jest o wierzbach i Żelazowej Woli, polskiej duszy i tęsknocie za ojczyzną. Wersy "Promethidiona" mieszają się z grafomańskimi westchnieniami o "zaczarowanym fortepianie" i urokach poloneza.

Kiedy zamilknie poezja, na scenę wpadnie dziwaczna, ponad miarę groteskowa para – nieporadny w ruchach, egzaltowany Szopen (Krzysztof Zawadzki) i wyfiokowana, pewna siebie Sandowa (Katarzyna Gniewkowska). Ich powikłaną relację komentować będzie pseudonaukowym bełkotem pani chopinolog (zabawna Monika Jakowczuk). Życie uczuciowe, a nawet erotyczne kompozytora przywoła też postać Pauliny Czernickiej (doskonała Lidia Duda), autorki fikcyjnego zbioru dość pieprznych listów Chopina do Delfiny Potockiej. Ujawniona w 1939 roku korespondencja stała się wśród specjalistów sensacją, dzieląc środowisko na zwolenników i przeciwników jej autentyczności. Po spenetrowaniu chopinowskiej sypialni przeniesiemy się na chwilę do śmiertelnego łoża kompozytora, otoczonego przez księży, doktorów i wielkie damy. Umierający Chopin pomacha nam dłonią, ożywając na jednym ze słynnych płócien przedstawiających jego powolny zgon. Kluczem do interpretacji "życia i twórczości" Chopina jest dla reżysera myśl Gombrowicza. Ów etatowy szyderca i prześmiewca narodowej polskiej głupoty także z kultem Chopina poczynał sobie odważnie i bez kompromisów.

Mikołaj Grabowski, za Gombrowiczem, naśmiewa się z otaczającej Chopina ignorancji i obłudy, pobożnych życzeń i wydumanych oczekiwań. Niestety, nie wychodzi poza formułę szkolnego kabaretu – owszem, można się i pośmiać, ale żarty to raczej sztubackie i nie prowokujące do myślenia.

Kontrapunktem dla operetkowych postaci Szopena i Sandowej mieli być Chopin (Marcin Kalisz) i Georges Sand (Dorota Segda). Szkoda, że tego wątku Grabowski nie rozwinął – tu nasze najgłupsze wyobrażenia spotykały się jedynie ze szkicem autentycznych postaci, niepełnym, dyskretnym, ale przez to wzruszającym. Wzruszenie nie zmieściło się w formule kabaretu.

Justyna Nowicka
Rzeczpospolita
28 października 2010

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...