Sztuka futbolowa

o konflikcie Teatru Ósmego Dnia

W kręgach polskiego nowego teatru konflikt Teatru Ósmego Dnia z władzami samorządowymi Poznania jest albo ignorowany, albo komentowany zgryźliwie, jako spór w łonie establishmentu. Uważam, że to niewłaściwa postawa, bo cała sprawa w sposób laboratoryjny pokazuje istotę naszej polityki kulturalnej - pisze Maciej Nowak w swoim felietonie w Krytyce Politycznej.

Buldogi walczące pod dywanem wypadły znienacka na światło dzienne. A ponieważ dotyczy to zespołu, którego nie można protekcjonalnie zlekceważyć, jako młodego i niepokornego, casus Ósemki vs. Hinc stwarza szansę na ujawnienie dotychczasowych praktyk imperium.

Nie interesującym się bliżej teatrem wyjaśniam, o co w ogóle chodzi. Ewa Wójciak, wielka aktorka i dyrektorka legendarnego poznańskiego Teatru Ósmego Dnia, wraz z całym zespołem swego teatru wystosowała list popierający działania posła Janusza Palikota. Wywołało to oburzenie Sławomira Hinca, wiceprezydenta Poznania z ramienia Platformy Obywatelskiego. Dla dodania kolorów całej sprawie warto wiedzieć, że w Poznaniu PO szefuje europoseł Filip Kaczmarek, autor wniosku o wykluczenie Janusza Palikota z partii. Wiceprezydent Hinc zorganizował rychło spotkanie z dyrektorką Ósemek i zażądał rezygnacji z wszelkich działań politycznych, firmowanych nazwą teatru, finansowanego z miejskiego budżetu. Ewa Wójciak nie jest osobą lękliwą, identyczne rozmowy odbywała w czasach PRL z sekretarzami ówcześnie rządzącej partii. W konsekwencji jednego z takich dywaników musiała wraz z aktorami opuścić Polskę na wiele lat. Nie dziw zatem, że po wyjściu z ratusza poinformowała media o przebiegu spotkania. Wywołało to falę oburzenia ze strony artystów i dziennikarzy, czemu z kolei tamę postawić miał wspólny list dyrektorów miejskich instytucji kultury Poznania, popierający stanowisko wiceprezydenta Hinca. Brzmiał on: "My niżej podpisani, identyfikujemy się ze stwierdzeniem, że kultura finansowana ze środków publicznych winna być apolityczna, bowiem jest adresowana do wszystkich odbiorców, niezależnie od ich poglądów". Zamiast uspokoić sytuację list wywołał, co oczywiste, dalszą eskalację napięcia, a sygnatariusze wiernopoddańczego posłania oskarżeni zostali o dworskie komeraże.

Odłóżmy na bok sprawę konfliktu wewnątrz PO wokół posła Janusza Palikota. Nie nasz cyrk, nie nasze małpy. Odsuńmy też pokusę, by całą aferę skwitować, jako prowincjonalną burzę w szklance wody. Przyjrzyjmy się, co z tej afery zostaje, czyli wypowiedzianym w emocjach zdaniom, które obnażają skrywane zwykle postawy. Europoseł Filip Kaczmarek wypalił z grubej rury: ,,Twórca jest niezależny tylko wtedy, gdy sam finansuje swoją działalność". Rozwińmy tę skrzydlatą myśl dalej: jeśli artysta sam nie finansuje swojej działalności, jeśli otrzymuje środki publiczne, staje się zależny. Od kogo? Od państwa? A może od interesów partii rządzącej? W jednym z wywiadów zgrabną sugestię formułuje wiceprezydent Sławomir Hinc: ,,Chciałbym, by poznańscy artyści byli jedną, zgraną drużyną". Popularna w polskim życiu politycznym frazeologia futbolowa ustanawia również zasady życia twórców: bądźmy jedną drużyną, a jak wiadomo w drużynie każdy musi znać swoją pozycję i nie zmieniać jej bez konsultacji z trenerem. Trener wyznacza cele i tworzy taktykę. A jak uzna to za konieczne wyrzuci w ogóle z reprezentacji. Prezydent Poznania Ryszard Grobelny stoi murem za swoim zastępcą: ,,[Sławomir Hinc] zabiega o to, by miejskie instytucje kultury, dotowane z pieniędzy publicznych, zachowały bezstronność i - jako instytucje - nie angażowały się w sprawy polityczne. Co nie zmienia faktu, że pracujący tam artyści mogą wyrażać swoje poglądy". Czyli w zasadzie poglądy polityczne wyrażać można, ale nie do końca. Prywatnie, w domu, na kawie ze znajomymi mówcie sobie, co chcecie, ale na poziomie publicznym lepiej podporządkować się bezstronnej taktyce trenera, który decyduje o kontraktach wszystkich zawodników. To całkowicie logiczne. A trener to ludzki pan, nie od razu wyrzuca z boiska. Może na przykład dać upomnienie. Ryszard Grobelny przypomina: ,,Teatru Ósmego Dnia nie krytykowaliśmy np. za poparcie dla Marszu Równości, którego kiedyś miasto zakazało". Czyli: za zakazany Marsz Równości np. nie krytykowaliśmy, ale np. za Palikota już musieliśmy.

Usiłując uspokoić nabrzmiały konflikt rządzący Poznaniem brną coraz dalej. I to nie dlatego, że nie zależy im na rozwiązaniu problemu. Oni rozwiązać go po prostu nie umieją, gdyż są wiernymi wyznawcami futbolowych zasad, rządzących polską kulturą od dwóch dekad. Sztuka i artyści stanowią decorum władzy, finansowane ze środków publicznych wyłącznie w tym stopniu, w jakim doskonalą owej światłej i nowoczesnej władzy wizerunek. Sztuka i artyści mają służyć do promocji miast i regionów, uświetniania rocznic, rozwoju współpracy zagranicznej, edukacji młodzieży, rozrywki, reklamy, uczestnictwa w wyborczych komitetach poparcia. Do wyrażania własnych poglądów artyści służyć już nie powinni. Za to przecież nikt im nie płaci.

Maciej Nowak
Krytyka Polityczna
25 sierpnia 2010

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia