Sztuka niezależna wciąż pod ścianą

Gorzkie refleksje po jubileuszu teatru Mumerus

Gromadzą nielicznych, lecz nieprzypadkowych widzów. Choć tworzą z potrzeby serca, to często są wzorem profesjonalizmu. Teatry nieinstytucjonalne, działające poza szerokim strumieniem dotacji, to w Krakowie spora siła, nie zawsze jednak widoczna. Jednym z nich jest Mumerus, czyli scena mieszcząca się w Teatrze Zależnym Politechniki Krakowskiej przy ul. Kanoniczej. Świętuje właśnie 15-lecie - pisze Monika Jagiełło w Dzienniku Polskim.

- Odnieśliśmy pewien sukces, na przekór nie zawsze sprzyjającym warunkom. Mumerus to teatr nieinstytucjonalny, ale zawodowy. Od początku szukamy nowych form wypowiedzi. Jubileuszowy program ujmował tę specyfikę - tłumaczy dyrektor teatru, Wiesław Hołdys. Przypomina, że do teatru nieinstytucjonalnego poprowadziła go przed laty niezgoda na repertuar, który oferowały teatry publiczne. - Moda na scenograficzny nieład i aktorską grę, polegającą na wykrzykiwaniu tekstu w próżnię do mnie nie przemawiała. Poczułem potrzebę niezależności.

Początki Mumerusa przypadły na przełom wieków. Czuliśmy, że to moment nadziei dla sztuki pozainstytucjonalnej. Czas boleśnie to zweryfikował - mówi Wiesław Hołdys. Podkreśla, że teatry niezależne mają dziś paradoksalnie mniejszą swobodę działania. Lista problemów pozostaje długa, na co "Dziennik Polski" zwracał uwagę zeszłorocznym cyklem "Kultura pod ścianą".

Dyrektor Hołdys zapewnia jednak, że w Krakowie jest publiczność, dla której teatry takie jak Mumerus wypełniają lukę repertuarową, powstałą między "sztuką konserwatywną a teatrem niejasnych dla odbiorcy eksperymentów".

- Jeśli będą środki, chcemy kontynuować warsztatowy projekt, którego efektem były etiudy teatralne i muzyczne o przenikaniu się kultur, wystawiane w ogrodzie Muzeum Archeologicznego. Planujemy spektakl "Na stole i pod stołem". To opowieść o tym, jak powstawał język polski w średniowieczu. Chcemy też z Teatrem Alter z Drohobycza przyjrzeć się legendom galicyjskim, zebranym przez Iwana Frankę, ukraińskiego poetę, który pisał także po polsku - zdradza dyrektor Hołdys.

W ramach obchodów jubileuszu widzowie mogli zobaczyć pięć przedstawień, opartych m.in. na motywach z Brunona Schulza. Na scenie pojawił się też spektakl warsztatowy "Dzbanek z czarnej gliny" na podstawie "Balladyny" Juliusza Słowackiego. To spojrzenie Amerykanina, Glena Cullena, na kanon polskiej literatury.

Na jubileusz złożyły się też wieczór autorski pisarza Zbigniewa Macheja, koncerty zespołów Folk for Freaks i Strojone oraz wystawa plakatów i zdjęć dokumentujących pracę teatru na przestrzeni lat. - Byt teatrów niezależnych wciąż jest uzależniony w dużej mierze od dotacji, które mają wymiar efemeryczny - zwraca uwagę dyrektor Hołdys. Artyści ubiegają się o fundusze, będąc wrzuconymi do jednego worka z innymi instytucjami. - Zapytany o najbliższe plany, odpowiem, że są uzależnione od pieniędzy, które uda mi się pozyskać lub nie - dodaje Wiesław Hołdys.

Monika Jagiełło
Dziennik Polski
26 listopada 2014

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...