Szukam tożsamości teatru

rozmowa z Michałem Znanieckim

Z Michałem Znanieckim o charakterze Teatru Wielkiego w Poznaniu, rozmawia Stefan Drajewski.

Do niedawna był Pan wolnym strzelcem. Proponował Pan jako reżyser swoje tytuły, dyrektorzy swoje. Dochodziliście do porozumienia. Teraz role się zmieniły. Będąc szefem teatru, może Pan nareszcie realizować to, co Pan chce. 

- Będąc w przeszłości dyrektorem kilku festiwali, nie mam problemu z zamianą ról. Często sam robiłem kilka produkcji na festiwalu, bo on był bardzo biedny i nie stać nas było na wynajmowanie zbyt wielu artystów. W przypadku Teatru Wielkiego, którym kieruję zaledwie do dwóch tygodni, postawiłem na konsekwencje repertuaru i charakteru teatru, a nie na moje własne, osobiste poglądy czy gusty. Jako reżyser jestem człowiekiem do wynajęcia i dotychczas moją jakością był totalny eklektyzm. Jako dyrektor szukam tożsamości teatru. Robić teatr z dobrymi spektaklami od Sasa do lasa jest dość łatwo. Panuje kryzys i każdy chce swój pomysł a nawet gotowy produkt sprzedać, odsprzedać, wypożyczyć... Pierwszy rok będzie bardzo trudny, ponieważ będę musiał wychwycić reakcje publiczności i miasta. To musi być inny teatr. 

A zatem jaki? 

- Na razie analizujemy dane na temat frekwencji na przedstawieniach i one dość wyraźnie wytyczają kierunek naszych poszukiwań i myślenia. Z tych analiz wynika, że powinniśmy się skierować w kierunku kultury niemieckiej. Najpierw staram się szukać tematów a dopiero później zaczynam myśleć o formie. W Poznaniu na przykład publiczność akceptuje opery śpiewane po niemiecku, co jest prawie niemożliwe w innych miastach. Dodatkowo obliguje mnie do tego tradycja tego gmachu. Musimy bowiem pamiętać, że opera w Poznaniu powstała jako filia opery berlińskiej. Chciałbym, aby ten teatr odnalazł swoją tożsamość, aby miał coś innego i charakterystycznego, czego nie mają inne teatry operowe w Polsce. To, że wstawimy do repertuaru "Werthera" nie zależy od tego, że mamy świetny mezzosopran, który trzeba odpowiednio kształtować, że to ładna muzyka, ale że nam w Poznaniu bliżej do tradycji Goethego i Schillera niż na przykład w Warszawie. 

Kultura niemiecka - jak sądzę - to niejedyny rys nowego wizerunku Teatru Wielkiego w Poznaniu. 

- Naszą tożsamość zbudują nie tylko tytuły oper, które będziemy wystawiali, ale przede wszystkim odkrywanie stylowośri repertuaru. Nie będziemy wyrzucać do lamusa tego, co mamy na afiszu. Ale postaramy się nadać tym dziełom nową jakość. Zapraszając dyrygentów specjalizujących się w poszczególnych nurtach i epokach operowych, będziemy się starali przywrócić im styl, w jakich te kompozycje zostały napisane. Mam świadomość, że tacy specjaliści kosztują, ale nie ma innego wyjścia. Będzie się to wiązało między innymi z tym na przykład, że "Cyrulika sewilskiego" przygotujemy w wersji włoskiej. Zaproszeni dyrygenci będą decydowali również o obsadach. I dlatego już teraz dużo rozmawiam z solistami, co chcieliby i co śpiewają najlepiej. 

Przed objęciem dyrekcji dużo mówił Pan o otwarciu Teatru Wielkiego na innych. 

- Chciałbym z otwartości na inne instytucje kultury w mieście, a tym samym na inną publiczność, uczynić rys charakterystyczny Teatru Wielkiego w Poznaniu. Myślę, że pomoże nam w tym stulecie Gmachu Pod Pegazem. Rozpoczynając ścisłą współpracę z Międzynarodowym Festiwalem Malta liczymy, że publiczność maltańska zechce sprawdzić, co my robimy w tym budynku. Tego samego będzie się chciała dowiedzieć publiczność Filharmonii Poznańskiej i Akademii Muzycznej. Dyskutując z szefami tych instytucji o naszej współpracy, zależało mi, aby zrobić takie projekty, które pozwolą wymieszać publiczność. W najbliższym sezonie nasza orkiestra zagra w przedstawieniu realizowanym przez Teatr Polski w Poznaniu. Chór Teatru Wielkiego będzie w miarę możliwości współpracować z Filharmonią Poznańską... 

Z kim Pan zamierza budować nowy wizerunek Teatru Wielkiego w Poznaniu? 

- Do współpracy zaprosiłem ludzi, którzy mogą spojrzeć na Teatr Wielki w Poznaniu z innego świata, czyli z zewnątrz. Dyrektor Ryszard Marków, który jest moim pierwszym zastępcą, był przez wiele lat dyrektorem instytucji artystycznych w Szczecinie, zna się doskonale na teatrze. Od razu zobaczył, co trzeba zmienić w systemie administrowania. Anna Świderska, mój zastępca do spraw artystycznych, wyszła z radia, i zupełnie inaczej patrzy na teatr. Współczesny teatr nie istnieje bez nagrań. Ona natychmiast powiedziała, ile to będzie kosztować. Nie chcemy jednak robić gadżetów, tylko wymyślone świadomie projekty, nawet niszowe, bo one będą budowały naszą tożsamość. Jacek Przybyłowicz jako szef baletu przyszedł z teatru tańca. Przyjrzał się tancerzom i postawił diagnozę. To jest zespół klasyczny i nie można go z dnia na dzień przerobić. Ale można poszerzać jego możliwości poprzez nowy system pracy, nowych pedagogów, zatrudnienie nowych choreografów... 

Kilka miesięcy temu mówił Pan, że Gabriel Chmura będzie szefem muzycznym. Na konferencji prasowej ogłosił pan, że Chmura będzie pierwszym gościnnym dyrygentem a szefem muzycznym zostanie Mieczysław Nowakowski... 

- Świat operowy wymaga wielkiego wyprzedzenia w planowaniu i organizacji współpracy z artystami tego formatu jak Maestro Chmura. W odpowiedzi na moją propozycję dyrektor Chmura podjął wyzwanie stałej współpracy, ale nie mógł zapewnić codziennej obecności potrzebnej do pracy z orkiestrą i solistami w najbliższym sezonie. Stad jego udział w trzech produkcjach - "Requiem", "Macbeth" i "Cyganeria", ale do prowadzenia orkiestry zaprosiliśmy innego wybitnego fachowca, czyli Mieczysława Nowakowskiego, który będzie odpowiadał za poziom i za doskonalenie naszego zespołu przy spektaklach repertuarowych. 

Na otwarcie dyrekcji wybrał Pan dzieło Verdiego dość rzadko grywane - "Ernani". Czy kryje się za tym deklaracja ideowa? 

- "Ernani" Verdiego wpisuje się w tradycje Dni Verdiowskich i jest projektem, nad którym pracuję już kilka lat również współpracując z Teatrem Wielkim, gdzie przecież był realizowany w wersji koncertowej. "Ernani" na pewno będzie wzorem, jeśli chodzi o współpracę z innymi teatrami - jest to koprodukcja z Tel Awiwem i Bilbao -i miernikiem pewnej jakości zarówno muzycznej, jak i scenicznej na przyszłe lata bez wchodzenia w dogmaty i deklaracje ideowe. 

* Michał Znaniecki, reżyser, dramaturg, od 1 lipca 2009 roku dyrektor Teatru Wielkiego w Poznaniu.

Stefan Drajewski
Polska Głos Wielkopolski
18 lipca 2009

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia