Ta piosenka jest o Romanie Dmowskim

"Myśli nowoczesnego Polaka. Roman Dmowski (nieautoryzowana biografia)" - reż. Grzegorz Laszuk - Teatr Polski w Poznaniu

Teatr Polski znów zachęca do dyskusji o wspólnocie i patriotyzmie. Tym razem za sprawą spektaklu "Myśli nowoczesnego Polaka" w reżyserii Grzegorza Laszuka.

O czym myśli nowoczesny Polak? Na pewno nie o Romanie Dmowskim. (Przynajmniej dopóki nie pojawił się na plakacie KOD-u reklamującym marsz z okazji 11 listopada). Znajdą się pewnie tacy - lecz na pewno nie nowocześni - dla których Dmowski jest modelowym patriotą, jednak nie tych cech poszukuje u niego Grzegorz Laszuk. Dmowski w Teatrze Polskim to nie narodowy bohater, tylko zło wcielone.

Patriota czy hipokryta?

Za co mu się tak oberwało? Wyjaśnia to scena, w której Dmowski smaży się w piekle, choć nie wie, dlaczego. "Bo źle używałeś rozumu" - wyjaśnia mu głos z offu. Sięgając po książkę Dmowskiego "Myśli nowoczesnego Polaka", Laszuk obnaża jej szkodliwość i głupotę, niejednokrotnie ośmieszając myśl narodową polskiej prawicy kiełkującej wtedy w głowie polityka. Jedną z najbardziej widocznych luk w jego historycznym portrecie jest hipokryzja Dmowskiego, przejawiająca się chociażby w podejściu do kobiet - twórcy spektaklu wytykają mu między innymi fakt, że mimo wychwalania katolickich cnót, nie odmawiał sobie wizyt w burdelach.

Freudem w Dmowskiego

Szukając takich rozdźwięków w nieskazitelnym wizerunku bohatera nacjonalistów, twórcy sięgają aż do jego dzieciństwa i prostymi narzędziami psychoanalizy odnajdują czynniki kształtujące charakter przyszłego przywódcy. Wymagający ojciec tylko raz w życiu pochwalił syna, a zimna, okrutna matka wolała wybrać śmierć braciszka małego Romana, niż pozwolić na amputację chorej nogi i wychować kalekę. Tu moglibyśmy nawet trochę współczuć Dmowskiemu, którego rodzice nie przytulali, który nie potrafił zaangażować się w żaden związek, a ukojenia szukał w ramionach prostytutek.

Ośmieszyć zło

Moglibyśmy, gdyby jego wizerunek nie został przedstawiony w tak groteskowy sposób - projekcja gadającej głowy z wyciętą ruchomą szczęką, to wirująca w tle, to lizana piekielnymi płomieniami, budzić może co najwyżej politowanie. A mroczny, rockowy klimat spektaklu sprawia, że ta legendarna postać zdaje się nam przede wszystkim okrutna i groźna. Szperając w jego biografii i pismach, twórcy poszukują jednak bardziej uniwersalnej odpowiedzi na pytanie o przyczyny powstania polskiej myśli narodowej oraz antysemickiej. Zestawiają ponadto historię Dmowskiego z postacią Hannah Arendt, której głos ma być filozoficznym komentarzem - mimo doświadczeń cywilizacji, ludzie zapominają o wyrządzonej krzywdzie i nie uczą się na błędach. Zło przyciąga nas tak bardzo, że wciąż wracamy do mrocznej przeszłości. Laszuk, reżyser o anarchistycznych korzeniach, nie przebiera w środkach ani słowach, mówiąc narodowcom wprost: "Jesteście głupi i śmieszni".

Rockowy manifest

Jego przekaz jest też bardzo agresywny w formie. Ten mroczny spektakl to właściwie rockowy koncert rozpoczęty zrzuceniem zasłony z polskiej flagi. Czworo aktorów: Monika Roszko, Jakub Papuga, Paweł Siwiak oraz Anna Wojnarowska (będąca także współautorką tekstu), opowiada nam historię ukrytą za tym narodowym symbolem, rapując i grając na gitarach, instrumentach dętych oraz bębnach. Ich opowieść jest znakomicie rozłożona na głosy, które uzupełniają się, tworząc spójną całość - rzeczywiście można to nazwać musicalem, choć niewiele w nim elementów rozrywkowych. Padają tu ostre, szczere słowa, a do tego wybrzmiewają bardzo głośno - muzyka bywa tak przytłaczająca, że wrażliwym widzom proponuje się zatyczki do uszu. Tak wykrzyczany i zagrany manifest mógłby może zagłuszyć marsz narodowców 11 listopada, niestety zamknięty jest w trzech ścianach sceny, w dodatku w objedzonym rogalami i zadowolonym z siebie Poznaniu. Ale to chyba jego jedyna wada.

Samobójstwo pomnika

Smaczku całości dodaje kryminalny wątek - Grzegorz Laszuk wymyśla sobie bowiem zniszczenie warszawskiego pomnika Dmowskiego przy placu Na Rozdrożu. Snuje wizję spisku, w którym grupa hipsterów wysadza go przy użyciu jakiejś nadprzyrodzonej siły duchowej. Wybuch ten jest tak zagadkowy, że wygląda, jakby statua Dmowskiego sama popełniła samobójstwo. Gdyby zobaczyła ten spektakl, zdecydowałaby się pewnie bez zastanowienia.

Dla kogo ta piosenka?

Odkucie Dmowskiego ze skamieniałego myślenia współczesnych narodowców, odarcie go z bohaterskiego płaszcza pustych idei, są zachętą do rozmowy o istocie polskiego patriotyzmu - Laszuk realizuje ten cel w bardzo spójny i przyjemny dla oka sposób. Pozostaje tylko jedna wątpliwość: do kogo uda mu się trafić? Czy wyznawcy nacjonalizmu spod znaku Dmowskiego zbłądzą do Teatru Polskiego? Być może tej niepoprawnie patriotycznej piosenki wysłuchają tylko ci, którzy zechcą. Pozostali, na przykład z warszawskiego Marszu Niepodległości, dalej będą chodzić z zatyczkami w uszach.

Anna Rogulska
kulturapoznan.pl
17 listopada 2016

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...