Tajemnica bez dreszczyku

"Persona" - reż: Grzegorz Wiśniewski - Teatr Wybrzeże w Gdańsku

"Persona" według scenariusza Ingmara Bergmana na święto teatru.zrywki i natchnienia".

Autorka orędzia Judi Dench, brytyjska aktorka teatralna i filmowa, polskiemu widzom znana jest głównie z roli M - szefowej agenta 007 w filmach o Bondzie. Dench napisała w orędziu: "Przedstawienie to efekt zbiorowego wysiłku. Na pierwszym planie znajdują się aktorzy, ale za nimi kryje się ogromna grupa ludzi, których nie widać. Są nie mniej ważni, a ich umiejętności niezbędne są dla realizacji widowiska. Oni także mają udział w sukcesach i triumfach, gdy te szczęśliwie się zdarzają" . Dodała też, że każdy wieczór powinien być świętem zarówno dla ludzi teatru, jak i dla widza, "jeśli ma przetrwać tradycja bawienia, uczenia i nakłaniania widzów do refleksji". 

Trójmiasto świętowało Międzynarodowy Dzień Teatru uroczyście, hojnie obdarowując widzów premierami. Dwa nowe spektakle zobaczyliśmy w teatrze Wybrzeże, były to "Persona" według scenariusza Ingmara Bergmana i "Nasi najdrożsi".

W Teatrze Miejskim w Gdyni zagrano "Ostatnią taśmę" Becketta z Eugeniuszem K. Kujawskim w roli głównej, Państwowa Opera Bałtycka zaprosiła nas na "Zaczarowany flet" Mozarta, a teatr Miniatura na rewię lalkową "Szalone zoo". Trzeba było wybierać, gdzie pójść, co zobaczyć.

Dziś o "Personie". Reżyser Grzegorz Wiśniewski postanowił zmierzyć się z legendą. Wybrał wieloznaczną, niejasną i alegoryczną opowieść o sztuce karmiącej się ludzkim cierpieniem, o maskach, za którymi się ukrywamy. Słynna "Persona" to film z genialnymi rolami Liv Ullman i Bibi Andersson - klasyka, dzieło kultowe z 1966 roku.

Po co wystawiać je w teatrze, wszak nie przeskoczy się legendy. Jak sobie poradzi Grzegorz Wiśniewski, zastanawiałam się i przyznam, że na premierę szłam pełna obaw. Niesłusznie. Wiśniewski udowodnił, że jest twórcą wybitnym. Spektakl ogląda się znakomicie, akcja trzyma w napięciu. Na scenie skomplikowana gra dwóch kobiet, wielkiej aktorki Elżbiety Vogler (w tej roli Joanna Bogacka), gwiazdy, która nagle w trakcie przedstawienia przestaje mówić, schodzi ze sceny, i jej pielęgniarki, Almy, w którą wcieliła się Ewa Jendrzejewska. W willi nad morzem Elżbietą opiekuje się Alma. Pielęgniarka pojawia się w szarym uniformie - sukience, białej czapce na głowie. Powoli, ze sceny na scenę, zmienia się na naszych oczach, odpina guzik, jej strój staje się bardziej swobodny, rozpuszcza włosy. Także psychicznie powoli upodabnia się do ubóstwianej Elisabeth. Odsłania przed aktorką intymne szczegóły swego życia, powierza jej swoje lęki i urazy. Opowiada o miłosnej przygodzie, którą przeżyła, o nieudanym życiu seksualnym z narzeczonym. Upija się winem, rozpacza nad swym losem, wypłakuje się w ramionach pani Vogler. To jedna z lepszych scen przedstawienia. Alma wspomina miłość do żonatego mężczyzny. Wydaje się, że między kobietami narodziła się więź. Dlatego, gdy pielęgniarka otwiera list, w którym Elisabeth ją obmawia, czuje się głęboko zraniona.

Joanna Bogacka gra gwiazdę wyjątkowo oszczędnymi środkami wyrazu - to tylko czułe przelotne muśnięcie policzka Almy, nagłe, drwiące, skrzywienie ust, czujne, szybkie, chłodne spojrzenie.

Grzegorz Wiśniewski jest także autorem znakomitej scenografii. Podobnie jak Bergman ograniczył przestrzeń do minimum - jest prawie pusty pokój w willi, lustra na ścianach, reflektory. Nic nie odwraca naszej uwagi od Almy i Elżbiety.

Tekst został oczyszczony z wątków pobocznych i postaci drugoplanowych.

Zarówno filmowej, jak i teatralnej "Persony" nie da się odczytać jednoznacznie i ostatecznie. Łączy je tylko to, że Bergman badając serce ludzkie odkrywa tam niezgłębione otchłanie i fascynujące tajemnice. Wydaje mi się, że także Wiśniewski dotknął tajemnicy. Szkoda tylko, że metafizycznego dreszczu nie było. Bowiem, choć Ewa Jendrzejewska zagrała wyraziście, jednak nie udało się jej stworzyć wybitnej kreacji.Ale przedstawienie gorąco polecam.

Grażyna Antoniewicz
Dziennik Bałtycki
31 marca 2010

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia