Tajemnice próby generalnej

"Komedia teatralna" - reż: Grzegorz Kempinsky - Teatr Śląski w Katowicach

Istnieje przekonanie, że jeśli teatr daje komedię o teatrze, to najlepiej bawią się na niej... ludzie teatru. Prawda zaś jest taka, że sztuki o aktorach zawsze bawią publiczność, nie ma bowiem takiego widza, który nie chciałby zajrzeć za kulisy, posłuchać plotek czy podpatrzyć artystów w mniej oficjalnych sytuacjach.

Autorzy o tym wiedzą, więc produkują podobnych tekstów sporo. Swoją "Komedię teatralną" napisał też skandynawski dramaturg Bengt Ahlfors, a Grzegorz Kempinsky ją przetłumaczył, swoim zwyczajem to i owo dopisał (żeby zbliżyć widzów do znanych im realiów) i zrealizował na scenie Teatru Śląskiego. 

I tak oto, przez trzy godziny, towarzyszymy zespołowi pewnego teatru (w mieście średniej wielkości). Zmaga się on z przygotowaniem nowej premiery oraz tajemniczym zarządem, który daje kasę na funkcjonowanie szacownej instytucji, ale i stawia jej konkretne (macie oszczędzać!) wymagania.

Chytrość tej sztuki polega na tym, że nie pokazuje ona, jak naprawdę wygląda realizacja nowego przedstawienia, tylko jak my, widzowie, zwykle takie próby sobie wyobrażamy.

Na scenie pojawia się więc, wprowadzona przez realizatorów świadomie, galeria typów, jakby wycięta z szablonu. Zachwyceni sobą aktorzy-kabotyni, umordowana walką o kasę i klasę (spektaklu) dyrektorka i reżyserka w jednej osobie czy zestresowany debiutem dramaturg, któremu wszyscy nagle chcą poprawiać jego dzieło. Zabieg autora jest chytry, ale i niebezpieczny. Bo kusi do nadmiernej szarży, co się momentami w spektaklu Teatru Śląskiego zdarza. I choć postacie sztuki szczerze nienawidzą narzekających recenzentów, to jednak zaryzykuję i powiem wprost: po pewnym czasie doskonale już wiemy, jak zachowa się Bartłomiej Błaszczyński jako Harry czy Andrzej Warcaba w roli Pera i to nas już nie bawi tak, jakby mogło...

Jedyna zaraża w pełni umotywowana, i precyzyjnie zagrana, to nerwica twórcza pisarza, w interpretacji Dariusza Chojnackiego. I gdyby spektakl generalnie był krótszy, tempo szybsze, a sytuacje mniej rozciągnięte, to całości wyszłoby tylko na dobre! 

Bo poza tym, to naprawdę zabawne (ale niegłupie!) przedstawienie. Z kapitalnymi rolami Bogumiły Murzyńskiej jako niegdysiejszej diwy (rewelacyjna scena z okularami), Violetty Smolińskiej jako reżyserki (świetny finał, gdy bohaterka wypada z roli "baby od wszelkich kłopotów") i Adama Baumanna (daj Boże takich inspicjentów wszystkim teatrom). Dobrej zabawy życzę.

Henryka Wach-Malicka
Polska Dziennik Zachodni
9 października 2012

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...