Taki sobie postmodernistyczny żarcik

Przeczytane... zasłyszane... obejrzane...

Samorządowe władze Małopolski organizowały cykliczne spotkania integracyjne dla dyrektorów podległych im instytucji kultury (nie tylko teatrów!). Mniej więcej rok temu, przed kolejnym takim spotkaniem, poproszono mnie o wygłoszenie krótkiej refleksji na temat inspiracji reżyserskiej, jaka powstaje po przeczytaniu wierszowanego fragmentu, pochodzącego z „Dziennika schmargendorfskiego" Rainera Marii Rilkego.

Oto on:

Ludzie, co w milczeniu ciągłym trwają
i jak chłopcy, co po dawnych mają
przodkach jakieś skrzypce małe;
struny skrzypiec wcale ich nie nęcą:
w ciemnej służbie stały się ich ręce ociężałe.
Lecz ich skrzypiec pudła są jak lasy,
w ich gałęziach szumi coś i gwarzy,
a za nimi czuje duch chłopięcy morze całe.

Miałem kłopot ze spełnieniem prośby moich szefów. Cytowany fragment nie był dla mnie inspirujący, postanowiłem więc uciec się do jego interpretacji. Założyłem, że wiersz Rilkego stanowi odrębną kwestię wypowiadaną przez jakąś postać, w jakiejś sztuce. Być może w adaptacji scenicznej wzmiankowanego „Dziennika", choć taka adaptacja wydaje mi się praktycznie niemożliwe, ale przecież w dzisiejszych czasach możliwe jest wszystko.

Konsekwentnie rozwijałem swoją hipotezę. Podczas którejś z prób czytanych aktor grający tę postać, pyta reżysera o czym traktuje ta kwestia i jak on ma ją mówić. Jeśli naprzeciwko aktora siedzi reżyser z mojego pokolenia, wyznawca interpretacji tradycyjnej – pół biedy. W duchu tradycyjnej hermeneutyki, opartej na fundamentach metafizyki, trzeba było dociec „co autor miał na myśli", pisząc te słowa. W dużym uproszczeniu i poza kontekstem „Dziennika" mogłoby to być przesłanie następujące: "Ludzie, którzy umierają nie zabierają wszystkiego ze sobą. Oni milczą, ale nie odchodzi wraz z nimi tradycja, tożsamość, doświadczenie poprzednich pokoleń. To pozostaje i można ów szum usłyszeć, podobnie jak szum morza czy lasu". Ale dzisiaj nie można dojść do jednej prawdy autora. Więc?

Naprzeciwko aktora siedzi reżyser młodego pokolenia otoczony wykształconymi (obytymi z nowymi kierunkami w filozofii) dramaturgami. Aktor pyta o czym to jest. Młodzi deklarują próbę dekonstrukcji tego tekstu w duchu „środkowego" Jacquesa Derridy, „wczesnego" Zygmunta Freuda, „późnego" Michaela Foucaulta, postlacanizmu (od Jacquesa Lacana), a także teorii queer, czyli teorii odmienności seksualnej i nie tylko seksualnej. Tłumaczą, że chcą dokonać fragmentaryzacji tekstu z wyodrębnieniem śladów semantycznych, wokół których zdyseminują jednostki semiczne. Ów zabieg dyseminacji, nazywają też rekontekstualizacją, albo (za postlacanistami) zabiegiem nieskończonego odsuwania znaczeń. Na próbie przez chwilę panuje cisza, ale aktor nadal jest upierdliwy: „O czym to jest? Konkretnie?". Twórcy pochylają się nad tekstem, wers po wersie.

Przyznam, że w tym momencie, przygotowując wystąpienie, ułatwiłem sobie zadanie. Na hipotetycznym fotelu reżysera posadziłem kierowniczkę literacką „mojego" - jeszcze wówczas - teatru, która o ponowoczesności wie wszystko. Niech poczuje się jak młody twórca! Prof. Anna Burzyńska mówiła, ja pilnie notowałem:

1. Utożsamienie „ludzie-chłopcy" odsyła bezpośrednio do teorii queer, bo ludzie, to przede wszystkim chłopcy, którzy w przeszłości byli dyskryminowani (na co wskazuje fraza, że „po dawnych mają przodkach jakieś skrzypce małe"). Skrzypce to wg psychoanalityków element falliczny z uwagi na podłużny kształt i posiadanie strun oraz smyczka. „Małe skrzypce", jakby zinterpretował to Freud, sugerują dyskredytację chłopięcego, małego fallusa wpisaną w tradycję myślową opartą na fundamentach metafizycznych, a więc naznaczoną fallogocentryzmem (Derrida), czyli skłonnością do uprzywilejowywania wyłącznie dużego fallusa białego heteroseksualnego mężczyzny.

2. „Milczenie" oznacza tu milcząco przyjmowane założenia systemów metafizycznych począwszy od Platona, poprzez Kartezjusza, Kanta, Hegla aż do Husserla i Heideggera.

3. Fraza „w ciemnej służbie" może oznaczać tradycyjną, właściwą heteroseksualnej władzy tendencję do kastracji fallusa homoseksualnego.

4. Odrzucenie metafizycznej hegemonii przez jednostki marginalizowane z powodu swojej odmienności seksualnej wyraża się we frazie: „struny skrzypiec wcale ich nie nęcą".

5. Fraza: „stały się ich ręce ociężałe" odsyła bezpośrednio do kontekstu masturbacyjnego, w tym przypadku do masturbacji nieudanej.

6. Fraza: „lecz ich skrzypiec pudła są jak lasy" bezpośrednio odwołuje się do ukrytego potencjału zamkniętego w pozornie „małych skrzypcach", a więc przywołuje tzw. „dumę gejowską" stanowiącą jądro teorii queer. U Freuda „pień drzewa" oznaczał element falliczny, a „wejście w las" – stosunek seksualny.

7. „Szumy i gwary" owych drzew odwołują się do czasów walki o równouprawnienie środowisk LGBT i wskazują na chęć wyzwolenia nie tylko wspomnianych środowisk, ale i całej ludzkości (fraza: „morze całe") spod wpływów matrycy heteroseksualnej.

8. Zaznaczony przez poetę, ruch ogromnienia (od „małych skrzypiec" w wierszu trzecim do „pudeł skrzypiec", które są „jak lasy" w wierszu szóstym) jest mocnym sygnałem najbardziej znaczącego przejścia, jakie dokonało się w filozofii współczesnej, czyli przejścia od hegemonii Tożsamości do hegemonii Inności.

Teraz dopiero zaczynają się problemy reżysera. Jak to wszystko przedstawić na scenie? Jak zobrazować? Co ma zagrać aktor? I czy to będzie czytelne dla widza? Choć to ostatnie pytanie nie jest już tak istotne. A niech wychodzą z teatru trzaskając drzwiami! Po namyśle reżyser postanawia uciec się do najbardziej sprawdzonego sposobu i „przepisać" wiersz Rilkego, czyli napisać tekst od nowa z uwzględnieniem innych kontekstów kulturowych i współczesnych znaczeń. Oto domniemany efekt ambicji literackich reżysera i grupy dramaturgów:

Omotane przeszłością, milczące dziś zgredy,
Którym ch...* zbyt małe dał kaprys natury!
Nie szczędzono wam razów, kpiny oraz biedy,
Na margines was spychał tłum samców ponury.
Teraz malucha swego wytrzepcie do woli,
Inności waszej powód niechaj już nie boli!
Bo dzisiaj z każdym homo, czy też i z hetero,
Rzesza odmieńców pragnie tańczyć sex bolero ...
*nieobyczajne słowo dwusylabowe

Nie uspokaja to aktora, a reżyser i młodzi dramaturdzy mają liczne wątpliwości. W końcu decydują: „Wyrzucamy scenariusz do kosza, przechodzimy na improwizację!" Oto co znaczy „żyć w czasach wiecznej niepewności" ...

Krzysztof Orzechowski
dla Dzienika Teatralnego
19 listopada 2016
Wątki
KO

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...