Tańce pełne emocji

rozmowa z Romaną Angel

Rozmowa z Romaną Angel, dyrektor artystyczną Rozmowa z Romaną Angel, dyrektor artystyczną Festiwalu Tańców Dworskich, podczas którego zobaczymy m.in. hinduski taniec kathak. Impreza rozpocznie się w Krakowie w niedzielę

Co jest takiego wyjątkowego w europejskim tańcu dworskim XVIII wieku, że stał się on tematem przewodnim tegorocznego festiwalu? 

- W XVIII wieku doszło w tańcu do znaczącej zmiany. Pojawiają się nieznane dotąd w baroku tematy, powstają nowe formy taneczne. Równocześnie Europa coraz bardziej fascynuje się egzotyką. I właśnie do tego zjawiska chcemy nawiązać w programie naszego festiwalu. Publiczność będzie miała okazję zobaczyć m.in. indyjski taniec dworski, czyli kathak.

Czy może Pani opisać ten taniec?

- To bardzo trudne. Najlepiej go zobaczyć i poczuć. To taniec niezwykle ekspresyjny poprzez gesty rąk, tańczenie oczami. Wykonawcy opowiadają historie całym ciałem.

To taniec oparty na niezwykle skomplikowanej rytmice. Rytm wystukuje się bowiem bosymi stopami. Dla tancerki to wielki wysiłek, bo jej kostki wraz z całymi łydkami zostają owinięte dzwoneczkami, których waga dochodzi nawet do 40 kilogramów. Opanowanie umiejętności akompaniowania sobie samemu, przy tak wielkim ciężarze, to prawdziwa sztuka.

To wystukiwanie rytmu przypomina mi flamenco.

- Oczywiście. Taniec flamenco wywodzi się od tańca kathak.

Miała Pani okazję pobierać nauki hinduskiego tańca w samych Indiach. Rytm tego tańca musi być Pani bliski, prawda?

- Taniec hinduski dał mi bardzo wiele. Pozwolił mi na większe otwarcie się na ekspresję gestem - rękami, co jest niezwykle istotne w tańcu barokowym.

Co Pani czuła, kiedy po raz pierwszy zetknęła się z tańcem hinduskim?

- To było dla mnie wyjątkowe doświadczenie. Zanim poznałam ten taniec, studiowałam sztukę Indii na Sorbońskim Uniwersytecie w Paryżu. Kiedy zobaczyłam tam po raz pierwszy hinduskich tancerzy, zobaczyłam tak naprawdę ożywione rzeźby. Zaczęłam zadawać sobie pytania: jak to jest możliwe, że mogę oglądać dziś na scenie to, co zostało stworzone kilka tysięcy lat temu? Jak to jest, że sztuka obecna w świątyniach IV i V wieku, przetrwała do dziś?

Czy coś Panią szczególnie zadziwiło?

- Nie mogłam wyjść z podziwu, kiedy na moich oczach jedna tancerka wykonywała recital trwający 1,5 godziny. To chwytało za serce, trzymało w napięciu. Było to dla mnie wielkie przeżycie. Zrozumiałam nagle, że dzięki sile hinduskiego tańca, który jest połączony z teatrem, pantomimą, i który przede wszystkim składa się z języka gestów, odtwarzając bardzo precyzyjnie poetycki tekst, można opowiadać o najważniejszych dla ludzi sprawach, takich jak choćby miłość kobiety do mężczyzny.

Czym charakteryzuje się podejście hinduskiego mistrza do swojego ucznia?

- Między mistrzem a uczniem rodzi się szczególna więź. W momencie kiedy mistrz bierze odpowiedzialność za ucznia, oczekuje od niego, że w przyszłości rola ta odwróci się. Poza tym, mistrz ofiarowuje uczniowi, który żyje z nim przez pewien czas pod jednym dachem, nie tylko taneczną wiedzę, ale także życiowe prawdy. Kształtuje człowieka, który będzie mu w przyszłości pomagał. Moja przyjaciółka, która wykonuje taniec kathak, do dziś przekazuje swojemu mistrzowi część pieniędzy, które otrzymuje za swoje występy.

Podczas festiwalu będziemy mieli okazję zobaczyć Panią na scenie. Czy wykona Pani hinduski taniec?

- Nie. Taniec ten będą wykonywać wybitni mistrzowie. Ja jedynie zatańczę sarabandę, w której odnajduję wiele różnych emocji. Mojemu ruchowi będzie towarzyszył poetycki, francuski tekst barokowy.

A o czym będzie Pani opowiadać w tańcu?

 - To będzie historia o nieszczęśliwej miłości kobiety, która przestaje być nagle obiektem zainteresowania króla. Ten mężczyzna nie patrzy już na swoją damę tym samym okiem co kiedyś...

Urszula Wolak
Polska Gazeta Krakowska
27 lipca 2012
Portrety
Romana Agnel

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia