Tango, o którym warto pamiętać

"Tango" - reż. Mateusz Przyłęcki - Teatr Współczesny w Szczecinie

Na deskach szczecińskiego Teatru Współczesnego "Tango" zagościło w drugiej połowie października b.r. i grane jest już kolejny miesiąc, wciąż ciesząc się dużym powodzeniem. Warto podkreślić, że rok 2010 należy do wyjątkowych, gdyż autor sztuki Sławomir Mrożek skończył 80 lat. Był to zapewne jeden z powodów, dla którego Mateusz Przyłęcki zdecydował się wyreżyserować właśnie "Tango". Drugim z nich był zapewne jubileusz 35. urodzin naszego teatru

A sztukę Mrożka wszyscy przecież doskonale znają, bo jest to szkolna lektura obowiązkowa. Chętnie oglądają ją więc młodzi, którzy podczas mojego pobytu w teatrze również stanowili sporą część widowni.

Czym szczeciński Teatr Współczesny zaskoczył mnie tym razem? Przede wszystkim brakiem tak często spotykanej nagości, która jest już tak powszechna, że ani nie szokuje, ani nie spełnia w nim żadnej istotnej funkcji. Tym razem było bardziej tradycyjnie. Aktorzy bazowali na tekście, który niewiele zmienili. Należą im się za to słowa uznania, gdyż nie jest łatwo przedstawić Mrożka dosłownie, prawda?  Kilka słów o scenografii i samej sztuce… Można powiedzieć, że wszystko, co działo się na scenie miało miejsce w pomieszczeniu, o białych ścianach. Oprócz katafalku zajmującego w nim centralne miejsce znajdowało się tam zaledwie kilka innych przedmiotów. Dzięki temu, że było to skromne wnętrze, łatwiej było skupić całą uwagę na tym, co działo się na scenie. Aktorzy „pachnęli” wręcz  jednostajnością- każdy w zielonym dresie, charakteryzujący się podobnymi zachowaniami, żyjący w samotności. Bohaterowie to ludzie otoczeni przestrzenią, w której nie panują żadne reguły przyzwoitości, gdzie brak szacunku dla dawno zapomnianej, a może nawet wcale nieistniejącej tradycji. Każdy jest tam taki sam, beztroski, zadowolony, żyjący „tu i teraz”. Jedyną indywidualnością, w którą doskonale wcielił się Maciej Litkowski, był Artur. Wulkan energii, człowiek walczący z wszechobecną swobodą, próbujący przywrócić wszystko to, o czym zapomnieli jego rodzice - pokolenie starsze, wychowane jeszcze na tradycyjnych regułach. Można by zapytać, do czego zaprowadziło ich wyswobodzenie się z ogólnie przyjętych wcześniej zasad i wartości? Odpowiedź jest prosta i oczywista zarazem: do niczego. Tak się zapędzili w wyzwalaniu się z tego, co narzucane, że w pewnym momencie stracili i cel, i sens swojego zabiegu.

Treść dramatu odzwierciedlona została bardzo interesująco, również dzięki wspaniałej grze aktorów. Rolę Edka zagrała Beata Zygarlicka. Był to dość prowokacyjny zabieg ze strony reżysera, który w konsekwencji okazał się bardzo trafny, ciekawy i nietuzinkowy. Sam reżyser mówi, że: Edek jest postacią, która ma przebudzić pozostałe postacie, poderwać je do życia, stąd wybór kobiety do tej roli.  Do jego słów dodałabym jeszcze, że kobieta zaczyna odgrywać coraz bardziej istotną rolę w życiu społecznym, potrafi podejmować męskie decyzje, musi się mierzyć z męskimi zadaniami, jest zdolna nawet do brutalizmu, o który podejrzewano kiedyś tylko mężczyzn, no i co najważniejsze: potrafi wyjść poza ramy, w które została wpisana.

Mateusz Przyłęcki, jak wielokrotnie podkreślał, starał się pokazać  właśnie to, na co w „Tangu” zwrócił uwagę Mrożek. Chciał przypomnieć o istnieniu podstawowych wartości, będących potwierdzeniem naszego człowieczeństwa (między innymi poprzez instytucję małżeństwa, o którą walczy Artur). Konwenanse, niepisane prawa, które panują w każdej niemal tradycyjnej rodzinie, śmierć, o której każdy stara się zapomnieć w dobie karierowiczów i pogoni za sukcesem zawodowym- o tym Mrożek krzyczy, a „Tango” w realizacji reżysera doskonale ten krzyk oddaje.

Chciałabym wszystkich serdecznie zaprosić na „Tango” do Teatru Współczesnego w Szczecinie, by przypomnieć to, co powoli już odchodzi w niepamięć.

Izabela Makaruk
Dziennik Teatralny Szczecin
5 stycznia 2011

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...