Taniec, czyli pojednanie nad Wisłą
40. Krakowskie Reminiscencje TeatralnePo raz kolejny w Krakowie zobaczyć będzie można odbywające się cyklicznie Krakowskie Reminescencje Teatralne. Ta jubileuszowa edycja festiwalu mającego na celu powrót do źródeł szeroko rozumianej sztuki w tym roku w dniach 29.09-12.10 zamierza zanurzyć się w historii i powrócić do najistotniejszych prezentacji z minionych 40 lat, aby świętować, nakłaniając zarazem do refleksji. Otwarcie wydarzenia uświetni happening, który od lat jednoczy ludzi na całym świecie. Po raz pierwszy w Polsce na krakowskich Błoniach odbędzie się Planetary Dance zapoczątkowany przez Annę Halprin, która w tym roku również ma swój jubileusz, a mianowicie 95-te urodziny.
Anna Halprin nazywana w niektórych kręgach matką postmodernistycznego tańca i społeczności bez granic, jest osobą ciepłą i spokojną. Świadoma swojego ciała i jego możliwości, wykorzystała swoją wiedzę, by stworzyć nową formę ekspresji i wciąż ją udoskonala od tamtego czasu. Prócz tego wierzy też w to, że taniec ma uzdrawiające właściwości, które pomagają człowiekowi odnaleźć spokój ducha i zapanować nad samym sobą, a równocześnie i środowiskiem, które go otacza. Z tańca uczyniła filozofię i sposób na uleczanie świata. I w ten właśnie sposób powstał Planetary Dance.
Taniec, którego głównym zamysłem jest pokonanie, wręcz wymazanie barier powstałych pomiędzy ludźmi. Z roku na roku przybrał on formę rytuału, która nadała mu metaforyczne znaczenie, odbijające się echem wśród społeczeństw i kultur, które miały okazję się z nim zetknąć. Planetary Dance ma sprawić, żeby różnice takie jak kolor skóry, orientacja seksualna, status społeczny czy niepełnosprawność przestały mieć znaczenie. Co ciekawe, początki tego wydarzenia mają korzenie w historii rodem z kryminału Agathy Christie, tyle, że w latach 60-tych. Taniec ów wywodzi się z innego tańca zwanego Circle the Earth i jego podstawy opierają się na tzw. Biegu Ziemi. Anna skupia się w nim jednak głównie na luźnej interpretacji ruchu. Dla niej najważniejszy w tym tańcu jest wspólny cel, do którego dążą wszyscy biorący udział – Pokój. Polska jest 40-stym krajem, który dołączył do rytuału łączącego ludzi, co zbiega się z 40-stą edycją Krakowskich Reminescencji Teatralnych.
Dlaczego tak późno? Przecież idea tańca wydaje się być czymś, o co powinni zabiegać wszyscy żyjacy tego świata. Jednak w Polsce, kraju, w którym obecnie trwają silne spory na tle politycznym, kulturowym i społecznym, ten taniec nabiera zupełnie innego znaczenia. Na dzień dzisiejszy w naszym pięknym, ale jakże niezgodnym kraju trwa nadal walka pomiędzy rządem a „ludem". Zwłaszcza teraz, kiedy zarówno na ulicy jak i w mediach widać, że społeczeństwo polskie nie zgadza się na warunki narzucone przez Parlament Europejski, który skierował do Polski część uchodźców uciekających z terenów objętych działaniami wojennymi, mimo świadomości, iż Polska nie jest w stanie zapewnić swoim obywatelom pomocy i wsparcia w trudnych sytuacjach. Także zbliżające się wybory parlamentarne wpływają na obraz dyskusji i tematy poruszane w Sejmie, gdzie dziwnym trafem od pewnego czasu wrze niczym w kotle czarownicy. Nagle słychać głosy, które poprzednio milczały, widać ludzi, których nazwisk większość wyborców nawet nie pamięta. Nie wolno zapomnieć także o nadal napiętej sytuacji na Ukrainie, z której już dotarło do nas wiele osób. W samym Krakowie można zauważyć znaczący0clip_image002 wzrost rejestracji ukraińskich pojawiających się na ulicach i usłyszeć śpiewny akcent coraz częściej rozbrzmiewający w galerii lub supermarkecie. Pikiety ekstremistów konserwatywnych przeplatają się z paradami ekstremistów lewicowych. Polacy nie potrafią znaleźć sposobu na dialog bez gwałtownego wyrażania swojego zdania i czują się w tym w pełni usprawiedliwieni, ponieważ ich państwo rozczarowywuje. Niezadowolenie z życia i brak odpowiednich perspektyw powoduje masową frustrację, która ten ogień nienawiści jeszcze bardziej podsyca, doprowadzając do sytuacji takich, jak spalenie instalacji artystycznej będącej deklaracją poglądową, jaką była tęcza w Warszawie. Nie wolno zapomnieć o jeszcze jednym konflikcie, wywlekanym co jakiś czas przez pewnych polityków lub aktywistów pragnących zwrócić na problem lub siebie uwagę. W Polsce wciąż trwa walka o prawa kobiet i egzekwowanie prawa, które zaczyna z rokiem na rok szwankować. I tutaj znajdują się ekstremiści po obu stronach, rzucający się sobie do gardeł.
Jeśli ktoś nie może w to uwierzyć, niech włączy telewizor, przeczyta gazetę, albo przyjrzy się temu, co udostępniają jego znajomi na Facebooku lub Twitterze. Panika, strach, wściekłość, zawiść i nienawiść płyną w żyłach narodu, który niegdyś potrafił zmobilizować się tylko po to, że zrobić innemu państwu na złość. Czy to może się jeszcze powtórzyć? Czy potrafimy się zmobilizować, odrzucić różnice, przestać zwracać na nie uwagę i połączyć się w dążeniu do jednego celu? Czy może pozwolimy, by nienawiść i strach nas zaślepiły i znów wszystko spłonęło, tak jak 11-stego listopada 2014-tego roku? Wybór należy do nas. On istnieje i istniał od zawsze. Dokonujemy go za każdym razem, gdy do głosu dochodzą nasze najgorsze instynkty. Może tym razem zadecydujemy inaczej i dołączymy do rytuału, by po raz kolejny zjednoczyć się i wprowadzić pokój, ale tym razem w nas samych.